Zapusty, ostatki, śledzik albo kozelek. Obojętnie jak nazywane oznacza to samo! Ostatnie dni karnawału...

Zarówno w tak zwanego śledzika, czyli w ostatni wtorek karnawału, jak i w weekend go poprzedzający organizowane są huczne imprezy i zabawy zwiastujące odejście karnawału i zbliżający się Wielki Post.

Wielki Post jest czasem spokojnego oczekiwania na Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Przyjęło się więc w naszej religii, że 40 dni postu powstrzymujemy się od zabaw hucznych i przestrzegamy postu, ale w ostatni weekend i wtorek urządzamy ostatki.

"Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła"

Popularne wiadomości teraz

"Nie usiądę przy jednym stole z moją teściową, jest wyraźnie nie na miejscu: myśli tylko o sobie"

"Przez trzy lata teściowa nazywała mnie córką, cieszyła się naszym szczęściem. A potem to było jak nagłe cięcie: zostaliśmy wyrzuceni z mieszkania"

"Muszę pomagać mojej matce, ona żyje o chlebie i wodzie. A moja żona uważa, że starsi ludzie potrzebują dużo do szczęścia"

"Męża karmiła dobrze, ale dla mnie nie było nic poza kaszą gryczaną i herbatą". Włożyłam w nią tyle wysiłku, a ona zachowała się w ten sposób

Wówczas stoły są suto zastawione, a na nich znajduje się alkohol. Jak wiadomo idealną zagryzką do wódki jest śledzik, stąd właśnie zwyczajowa nazwa tego dnia.

Ostatni rozpoczynały się w "tłusty czwarte", a kończyły we wtorek o północy. Wówczas cichła wszelka muzyka, a w kominie wieszano dokładnie wymytą patelnię, co miało symbolizować koniec z wszelkim tłuszczem w diecie przez najbliższe 40 dni.

Najpopularniejszym obrzędem związanym z ostatkami jest tak zwane chodzenie z kozą. Zwyczaj ten głównie kultywowany jest na Kujawach. 

Znanym zwyczajem jest także przywoływanie wiosny. Zwyczaj głównie obchodzony na wsiach. Wówczas po wsi chodziły tzw. maszkary zapustne, czyli głośno hałasujący przebierańcy. Swoimi śpiewami i krzykaki próbowali oni pobudzić przyrodę do życia. Często taką maszkarą, utożsamianą z demonem czy diabłem odhodzącej zimy. W orszaku był także słomiany niedźwiedź, którego prowadził mężczyzna w przebraniu parobka. Razem z nimi podążał też diabeł, baba i dziad oraz Cyganka i Żyd. Przebierańcy chodzili po domach, odgrywając swoje role. 

Dziś praktycznie wszystkie obrzędy odeszły w niepamięć, choć zwyczajowa nazwa ostatków, czy śledzika została zachowana. W wielu polskich domach we wtorek na obiad właśnie będzie śledź pod różną postacią.

Więcej ciekawych artykułów na kolezanka.com