Kiedy Melissa Ogden miała 14 lat, dowiedziała się, że jej matka próbowała pozbyć się jej. Dziewczynka została uratowana przez pielęgniarkę, która usłyszała krzyk dziecka dochodzący z pojemnika z odpadami medycznymi w szpitalu w USA. To jest historia o dziecku, które przeżyło aborcje, oraz jego matce, która była pewna, że jej dziecko nie żyje.

„Wiedziałam, że urodziłam się przedwcześnie - mówi 41-letnia Melissa Ogden. – Natomiast ten fakt, że czekała na mnie śmierć, a nie życie, był prawdziwym szokiem dla mnie”.

W 1977 roku 19-letnia matka Melissy zdecydowała się na aborcję medyczną, gdy była w 8 miesiącu ciąży.

Zabieg trwał 5 dni, a kiedy urodziła się Melissa, ważyła zaledwie 1,3 kg.

Dziewczynkę włożyli do pojemnika z odpadami medycznymi. Leżała tak, aż jakąś pielęgniarka usłyszała jej słabe krzyki i zobaczyła jakieś ruchy.

Popularne wiadomości teraz

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Całe życie zdmuchiwałam z ciebie kurz, a ty poszedłeś do swojej kochanki: to twoja wina"

"Jeśli chcecie żyć szczęśliwie, nigdy nie dawajcie swoim mężczyznom drugiej szansy. Po rozwodzie nauczyłam się tej lekcji na zawsze"

Żaden z gości na weselu nie miał pojęcia, że para młoda ledwo się zna, ale Anna nie spodziewała się, że będzie to znak od losu

Melisse natychmiast zabrali na oddział intensywnej terapii, gdzie mimo wszystko dziewczyna przeżyła.

Jednak Melissa okazała się całkiem zdrowym dzieckiem i została adoptowana przez nową rodzinę.

„To niesamowite," przyznaje Melissa. „Po prostu nie mogę w to uwierzyć."

Lekarze byli pewni, że Melissa będzie cierpieć na poważne choroby przewlekłe

Melissa, która napisała książkę o swoich doświadczeniach, twierdzi, że dowiedziała się, że przeżyła aborcję, gdy jej siostra z rodziny zastępczej przypadkowo wygadała to.

„Wiesz, Melisso, przynajmniej moi rodzice mnie chcieli” - wykrzyknęła siostra podczas jednej z ich kłótni.

Na początku Melissa nie zrozumiała, o co chodzi, a kiedy zdała sobie sprawę i porozmawiała o tym z rodzicami, to po prostu nie mogła tego znieść.

„Skierowałam swój ból na siebie” – wyjaśnia dziewczyna. „Wewnątrz miałam kompletną pustkę. Nie chciałam być sobą. Miałam bulimię i problemy z alkoholem”.

Ten nieznośny ból był częścią jej życia przez następne pięć lat, aż w wieku 19 lat zdecydowała się odnaleźć biologiczną matkę.

Photo by Fantastic B on Unsplash

Poszukiwania trwały ponad dziesięć lat, ale w końcu Melissa ją znalazła i odkryła przytłaczającą prawdę.

„Przez trzydzieści lat moja mama była przekonana, że umarłam w szpitalu. Nie powiedziano jej, że przeżyłam” - mówi kobieta. „Nie wiedziała nawet, kogo urodziła – chłopca czy dziewczynkę”.

Właśnie dlatego oni się spotkali, ale dopiero trzy lata po tym, jak zaczęli korespondować. Melissa była zszokowana „żalem” w oczach matki, który, jak powiedziała, prześladował ją przez jakiś czas.

Próbuje opisać ich pierwsze spotkanie: „To był absolutny surrealizm. Jeden z momentów determinujących przyszłość człowieka”.

Nie była to jednak ostatnia szokująca wiadomość.

Jej biologiczna matka, której imienia Melissa nie nazywa, powiedziała, że nie chciała pozbywać się dziecka.

„Dowiedziałam się, że moja babcia - jej matka - była doświadczoną i szanowaną pielęgniarką, a miejscowy ginekolog-położnik był jej przyjacielem”.

„Razem dosłownie zmusili moją mamę do pozbycia się dziecka wbrew jej woli. Byli w stanie obejść zasady, więc personel szpitala pomyślał, że to jej wybór”.

To absolutny cud, że Melissa przeżyła, ponieważ jej babcia, która pracowała w szpitalu, w którym się urodziła, powiedziała swoim kolegom, aby „zostawili dziecko w pokoju na śmierć”. Mówiła o tym otwarcie swojej rodzinie.

„Nie było mi łatwo z tym żyć - mówi Melissa, komentując słowa swojej babci. - Natomiast nie jestem na nią zła. Wszyscy popełniamy błędy.”

“Bardzo mi jej żal. I zawsze będę zadawać sobie pytanie, co sprawiło, że ona to zrobiła, co takiego musiało wydarzyć się w jej życiu?”

Szczęściara

Melissa jest przekonana, że życie uśmiechnęło się do niej - najpierw, kiedy przeżyła, a potem - kiedy miała jednocześnie rodziców adopcyjnych i biologicznych.

Tak się złożyło, że Melissa, jej własna matka i przyrodnia siostra mieszkają w Kansas City.

Widzą się „kiedy czas na to pozwala” - mówi Melissa. I dodaje: „Moja biologiczna rodzina to ogromna część mojego życia”.

Zobaczywszy żal w oczach swojej biologicznej matki podczas ich pierwszego spotkania, ta kobieta wreszcie stała się źródłem jej radości.