Marta, jego wybranka, nie spodobała mi się od pierwszego wejrzenia. To jedna z tych dziewczyn, które są za bardzo skupione na swoim wyglądzie. Spojrzysz na nią – piękna, to prawda, ale nie ma o czym z nią rozmawiać.
Dziewczyna ledwo skończyła szkołę, sama przyznała, że nie ma talentu do nauki. Oczywiście nie ma wyższego wykształcenia. Ukończyła kurs masażu, popracowała kilka dni, a potem zrozumiała, że trudno jest zarabiać pieniądze i zrezygnowała. Wymyśliła, że najlepiej będzie zająć się moim synem.
Szymon poszedł w ślady ojca. Ten również wybrał sobie pierwszą żonę na podstawie urody. Myślał pewnie, że z jej piękną buzią będzie mu piec ciasta i smażyć kotlety. Nawet roku nie przeżyli razem, bo okazało się, że głód to nie ciocia.
Kiedy zaczęliśmy się spotykać, nie spieszył się z małżeństwem, przyglądał się. Kiedy upewnił się, że potrafię gotować, utrzymywać porządek w domu i mogę mówić pełnymi zdaniami – oświadczył się. Czy była między nami miłość? Trudno powiedzieć. Myślę, że w małżeństwie najważniejszy jest wzajemny szacunek.
Prosiłam męża, aby porozmawiał z synem, podzielił się swoim negatywnym doświadczeniem, ale on nie chciał wtrącać się w jego życie prywatne. Mówi, że syn musi sam się przekonać, co to znaczy, i kazał mi się nie mieszać.
„A potem wydarzyło się coś romantycznego. W wieku 45 lat zakochałam się w mężczyźnie starszym o 14 lat. Ale najdziwniejsze – moja ciąża.” Z życia
"Z zasady wszystkim odmawiałam. Nieistotne czy to najlepszy przyjaciel, czy siostra. Odpowiedź była zawsze ta sama: 'Nie pożyczam pieniędzy.'" Z życia
"Wylądowałam w szpitalu. Syn nie mógł przyjechać. Przysłał mi pieniądze. Jestem wdzięczna. Byłoby łatwie gdyby jeden dzień spędził ze mną": z życia
"Płakałam i błagałam macochę, żeby nie robiła mi tego, ale jej mało obchodziły uczucia obcego dziecka. Potem sąd, a po nim sąd Boży": z życia
„Magda, teraz z tymi swoimi dobrymi intencjami wepchniesz się do ich życia, a potem syn całe życie będzie cię za to winił i, nie daj Boże, w ogóle nie będzie chciał się żenić.”
Młodzi mieszkają w naszym drugim mieszkaniu. Otrzymaliśmy je od dziadka Szymona. Kiedy syn się uczył, wynajmowaliśmy je, a zarobione pieniądze odkładaliśmy. Później zrobiliśmy porządny remont, podnieśliśmy czynsz. Przynosiło to całkiem dobry dochód. Ale gdy syn zaczął spotykać się z dziewczyną, pozwoliliśmy mu zamieszkać osobno.
Teraz myślę, czy nie popełniliśmy błędu. Gdyby Marta nie wiedziała, że chłopak ma mieszkanie w Krakowie, może by się na niego nie skusiła. A teraz trudno ją stamtąd wyciągnąć.
Czasami odwiedzam ich, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Zwykle to Szymon mnie wita i gości, bo synowa jest wiecznie zajęta, ale nie pracą, tylko swoim wyglądem. Ma kosmetologa, masaże, manicure, rzęsy, siłownię, fitness, zakupy, spotkania z koleżankami.
Na wszystko ma czas. Chociaż czemu się dziwię, może gdybym sama wskoczyła na kark mężowi i nigdzie nie pracowała, też bym miała na wszystko czas. Jak jej nie wstyd brać pieniądze od mojego syna i w zamian nawet nie gotować mu obiadu.
Ostatnio przychodzę do nich, a ona siedzi w telefonie, ogląda coś na TikToku. Pytam, co ugotowała, a Marta tylko wzrusza ramionami:
„Jestem na diecie”.
Czyli w ogóle jej nie obchodzi, co jej mąż zje. W zlewie pełno brudnych naczyń, pytam, dlaczego nie umyła, a ona mówi:
„Mam świeży manicure. Szymon przyjdzie z pracy i pozmywa.” Aż mnie serce ścisnęło. To on nie tylko ma zarabiać pieniądze, ale też sprzątać w domu.
Postanowiłam porozmawiać z synem, jak wyobraża sobie dalsze życie, dzieci z taką żoną, a on jak zacięta płyta powtarza mi: „Mamo, kocham ją i na tym koniec.”
Aż żal mi na niego patrzeć. Schudł dobre 6 kilogramów, chodzi w pomiętej koszuli, z cieniami pod oczami, ciągle zmęczony i wyczerpany.
Rozumiem, że syn jest dorosły i nie powinnam się wtrącać w jego życie, ale jako matce trudno mi patrzeć na cierpienie dziecka. Kiedyś wyglądał znacznie lepiej. Myślę teraz, może przynajmniej pomóc mu z jedzeniem. Mogłabym gotować w domu i przynosić do nich w pojemnikach. Tylko żeby synowa nie wybrzydzała. To nie zje, tego nie chce, a to jest tłuste.