Nick Vujicic to legendarna osoba o niewiarygodnie wielkim sercu i szczerym uśmiechu. On wie, jak żyć bez granic. Ten człowiek inspiruje i motywuje setki tysięcy ludzi na całym świecie. Dzięki swojej wewnętrznej sile udało mu się pokonać wszystkie życiowe przeszkody i teraz on pomaga w tym innym ludziom.
Około 500 tysięcy ludzi z różnych części kraju przyszło na spotkanie z Nickiem 16 września. Warto zaznaczyć, ze w Kijowie od dawna nie było tak dużego wydarzenia.
Co zrobiło na Pana największe wrażenie podczas występu w Kijowie?
- Przede wszystkim zainspirował mnie pozytywny nastrój ludzi, którzy przyszli mnie posłuchać. Zobaczyłem, że ludzie stali się szczęśliwsi, niż podczas naszego ostatniego spotkania. Zauważyłem, że coraz więcej ludzi modli się za swój kraj. Ponadto bardzo się cieszę, że w Ukrainie coraz bardziej zwracają uwagę na potrzeby osób niepełnosprawnych.
Nick skomentował także ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w obozie dla dzieci „Victoria” w Odessie.
Niedawno w Ukrainie wydarzyła się wielka tragedia. Z powodu pożaru w obozie dla dzieci zginęły 3 dziewczynki. Jak ich rodzice mogą sobie z tym poradzić?
- Utrata bliskich jest bardzo bolesnym wydarzeniem. Teraz mam dwóch synów i wkrótce będę miał jeszcze dwóch córek. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak trudno jest stracić kogoś z nich. Niestety, życie to życie. Nikt nigdy nie wie, co się zdarzy jutro. Dlatego szczerze się cieszę, gdy mówię o nadziei. Kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że nie ma siły na nic i się boi własnej przyszłości, to na pewno nie powinien on tracić nadziei. Mając dzieci, powinniśmy być wdzięczni za nasze rodziny. Musimy nauczyć się wybaczać i przestać żyć przeszłością. Bardzo mi jest przykro, że te rodzice musieli cos takiego przeżyć. Będę się modlić za nich i mam nadzieję, że Bóg da im siłę do życia.
Wiele osób wie, że Nick Vujicic aktywnie walczy o prawa osób niepełnosprawnych i zachęca społeczeństwo do zjednoczenia, aby pomóc tym, którzy są słabsi. Powiedział, że był mile zaskoczony, że Ukraina przeprowadza obecnie reformę, która pozwoli dzieciom o specjalnych potrzebach uczyć się w zwykłych szkołach bez żadnych ograniczeń.
Co Pan sądzi o zmianach dotyczących osób niepełnosprawnych, które zachodzą w Ukrainie? I co Pana zdaniem może przyspieszyć proces reformacji?
- Myślę, że ten projekt potrwa dość długo. W tym procesie powinna wziąć udział nie tylko władza, ale także media i społeczeństwo. Wiem, że ten temat jest bardzo skomplikowany. Nawet dzisiaj ja widzę, jak Ukraina stara się pomagać dzieciom z pewnymi niepełnosprawnościami ruchowymi i tym samym otwiera im nowe możliwości. Wielu rodziców przestaje się wstydzić własnych dzieci i zaczyna publicznie mówić o tym. Jestem wdzięczny za inicjatywę wszystkim: organizacjom publicznym, mediom i władzom. Myślę, że wszystkie zmiany wymagają przede wszystkim czasu.
Co powinien zrobić rodzic, czyje dziecko jest regularnie obrażane w szkole?
- Powinniśmy zacząć od siebie i naszej rodziny. Niestety dzieci często doświadczają zastraszania i upokorzenia we własnej rodzinie. Uważam, że musimy ciągle mówić dzieciom o naszych wartościach i szczerze rozmawiać z nimi na ważne tematy. W rzeczywistości nigdy nie wiemy, co dzieje się z tymi, którzy kpią z innych. Być może mają poważne problemy w domu. Każde upokorzenie lub choćby jedno złe słowo może całkowicie zniszczyć czyjeś życie. Wiem o tym z własnego doświadczenia. Natomiast moi rodzice zawsze mówili mi, że jestem niesamowity. Myślę, że najważniejsze w życiu to miłość i wsparcie w rodzinie. Moi rodzice także nauczyli mnie wybaczać ludziom, którzy mnie obrażają. Zawsze mówili, że tacy ludzie są nieszczęśliwi. Musimy nauczyć nasze dzieci kochać siebie i nie zwracać uwagi na opinie innych ludzi. Należy zrobić wszystko, aby każde dziecko uwierzyło, że jest niesamowite i ze zawsze może być sobą.
Podczas programu telewizyjnego „Śniadanie z 1+1” spełniło się wiele marzeń. Lilia Tsymbal, której mąż zginął na Donbasie, dzięki organizatorom mogła osobiście spotkać się z Nickiem. Historia tej dziewczyny nie jest odosobnionym przypadkiem. Po śmierci męża kobieta została sama z małym synem i Nick Vujicic swoim przykładem pomógł jej się nie poddać, a także dał nadzieję na szczęśliwą przyszłość.
„Dwa lata temu mnie i innych kobiet, których mężowie zginęli na Donbasie, zaproszono na koncert, który odbył się w Kijowie. Tam ja poznałam Nicka i, szczerze mówiąc, byłam pod wielkim wrażeniem od jego występu. Wtedy miałam okropny stan emocjonalny i wydawało mi się, że cały mój świat został zniszczony. Zaczęłam dużo czytać o historii Nicka, oglądać jego występy i dzięki temu całkowicie zmieniłam moje spojrzenie na świat. Zrozumiałam, że osoba bez rąk i nóg potrafiła nie poddać się i, co więcej, nawet pomaga innym, to ja zdecydowanie nie powinnam poddawać się, zwłaszcza że wychowuje małego syna”, - powiedziała Lilia.
Kanał „1+1” także zorganizował flash mob, dzięki czemu jeszcze jeden mały chłopiec mógł osobiście poznać Nicka. Timofej urodził się w 6 miesiącu ciąży i na początku nie mógł oddychać bez aparatu. Prognozy lekarzy były bardzo pesymistyczne, więc matka dziecka była przygotowana na najgorszy wynik. Mimo to dzisiaj Timofej to wesołe i aktywne dziecko, a jego matka przyznała się, że inspirująca historia Nicka uratowała ją w najtrudniejszym momencie jej życia. Jego wykłady i przemówienia pomogły młodej matce znaleźć w sobie siłę, by pomóc dziecku walczyć o życie.
Rady dla młodych ludzi od Nicka Vuychicha
- Najważniejsze jest pamiętać, że jesteście niesamowici, i nigdy się nie poddawać, ponieważ człowiek nigdy nie wie, co czeka na niego jutro. Trzeba wierzyć w siebie i żyć tu i teraz.