Nie zdążyłam nawet przekroczyć progu ich domu, a już spotkał mnie grad krytyki, począwszy od mojego wyglądu, a skończywszy na butach, które wydały się pani Halinie „niestosowne”.

To słowo przyczepiło się do mnie jak rzep do spodni.

Według mojej teściowej wszystko, co robiłam, było niestosowne. To, jak się ubierałam, malowałam, rozmawiałam, żartowałam, a nawet stałam – wszystko było niestosowne. Jak to możliwe, nie wiem.

Jeden wniosek nasuwał się sam – teściowa mnie nie zaakceptowała i na wszelkie sposoby starała się przekonać swojego jedynego syna, że nie wybrał najlepszej kandydatki na żonę.

Mimo wszystko wzięliśmy ślub. Dzięki Bogu, teściowa miała na tyle przyzwoitości, że nie zrobiła sceny na naszym weselu. Swoje zdanie wyraziła już dzień przed uroczystością.

Popularne wiadomości teraz

"Grzegorz nie śmiał sprzeciwić się matce, a ja wypłakałam się na weselu. Goście myśleli, że to łzy szczęścia. On jej relacjonował, co robił": z życia

"Sąsiada opuściła żona z małym dzieckiem na rękach a moje serce jest teraz niespokojne. Pokocham małą Mariankę i Szimona też nikomu nie oddam":z życia

"Ostatni egzamin zdawałam w sukni ślubnej. I śmiech, i łzy. Usłyszałam, jak teściowa chwali się, że oszukała moich rodziców na 15 tysięcy zł": z życia

"Przyjechała do nas w gości siostra męża z rodziną. Na 3 miesiące. Zniosłabym ich, ale traktują mnie jak służącą. Nie znoszę pasożytów": z życia

I to w taki sposób, że już nie chciałam żadnego wesela. Okazało się, że teściowej nie podobało się to, że nikt z nią nie konsultował planów, nie pytał o jej opinię, a w ogóle wymyśliliśmy, by zrobić wesele w restauracji, po nowoczesnemu, a nie na wsi w szopie, cytuję: „jak wszyscy normalni ludzie”.

Później okazało się, że i wodzirej nie był odpowiedni, ceremonia ślubu sztuczna, jedzenie niesmaczne, a wisienką na torcie było moje „niestosowne” ubranie. Nie zadowoliłam jej także wyborem sukni, bo wybrałam obcisłą, a nie rozkloszowaną, cytuję: „jak wszyscy normalni panny młode”. W tamtym dniu wypłakałam się do syta, a dobrze, że goście pomyśleli, że to wszystko ze szczęścia.

Grzegorz udawał, że niczego nie zauważa. Nic dziwnego, ulubieniec mamusi nie śmiał jej się sprzeciwić. W przeciwieństwie do znienawidzonej synowej. Nie było dla mnie zaskoczeniem, kiedy pani Halina zaproponowała, żebyśmy zamieszkali z nią.

I co myślicie? Grzegorz chciał się zgodzić, przez kilka dni mnie nawet namawiał, ale jako żona dałam mu porządną reprymendę i chęć zamieszkania z matką odeszła mu na dobre.

Przeprowadziliśmy się do miasta, wynajęliśmy mieszkanie i w końcu uwolniliśmy się od tej okropnej kobiety. Chociaż „uwolniliśmy” to zbyt mocne słowo. Dzwoniła do Grzegorza każdego dnia, żeby wypytać, jak nam się wiedzie. Syn musiał zdać raport, co jadł, jak się czuje i czy założył wyprasowaną koszulę do pracy.

Mnie już przestało to śmieszyć, ale z czasem zachowanie mojego męża zaczęło się zmieniać. Im więcej czasu mieszkał z dala od matki, tym bardziej stawał się samodzielny i odpowiedzialny.

Teraz wszystkie ważne decyzje dotyczące naszej rodziny podejmowaliśmy tylko we dwoje, a teściowa nawet o niczym nie wiedziała. W końcu mogłam się odprężyć i być spokojna o naszą rodzinę.