Lubiłem pracować w ogrodzie i pomagać mamie w przędzeniu. Nauczyła mnie gotować i dbać o porządek.

Tak naprawdę to mamie zawdzięczam możliwość studiowania i zdobycia wyższego wykształcenia.

Podczas studiów poznałem Karinę. Dziewczyna jest zahartowaną mieszkanką miasta. Nie ma pojęcia, co to jest ciężka praca fizyczna i jak trudno jest zarobić pieniądze. Rodzice Kariny nigdy nie odmawiali córce i zapewnili jej wszystko, czego mogła zapragnąć.

Nie wiem jakim cudem ale sama Karina zwróciła na mnie uwagę. Starała się przyciągnąć mój wzrok w każdy możliwy sposób, aby nie pozostać niezauważoną.

Oczywiście bardzo szybko się zakochałem. Zaczęliśmy się spotykać. Moje uczucia były szczere, ale dla dziewczyny byłem swego rodzaju eksperymentem.

Popularne wiadomości teraz

"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia

"Nie mogłam sobie przypomnieć na co wydałam 150 euro. Była myśl: „A może te pieniądze zabrał Artur?” Ale przecież nie mógłby się tak zachować" Z życia

„Siostra zaczęła kręcić nosem, znudziły jej się tanie produkty, chce żyć jak wszyscy normalni ludzie zamawiać pizzę. Mama milczała ale ja nie.”Z życia

"Zamiast ojca miałam ojczyma, nikt mnie nie kochał. A gdy nadszedł czas by się nim zająć, kazano mi go wziąć do siebie. Nie, nie zrobię tego." Z życia

Po kilku miesiącach związku zostawiła mnie dla bardziej dochodowej partii, a nawet publicznie ze mnie zakpiła. Nie żywiłem urazy do Kariny, ale zdałem sobie sprawę, że nie mam co robić w mieście. Wróciłem do wioski, żałując, że moja matka tego nie doczekała.

Dwa miesiące później odwiedziła mnie Karina. Bóg jeden wie, jak znalazła mój adres. Powiedziała mi, że jest w ciąży i urodzi pomimo zakazu rodziców. Ponieważ nie miała się do kogo zwrócić, zamierzała zamieszkać u mnie.

Musiałem myśleć przede wszystkim o moim przyszłym dziecku, skąd wziąć pieniądze na jego utrzymanie. Długo zastanawiałem się, co zrobić, miałem dochód z pola, które obsiewałem, ale nie było tam dużo ziemi, więc nie miałbym wystarczająco dużo pieniędzy.

https://www.youtube.com/

Postanowiłem spróbować hodowli owiec. Zbudowałem dla nich ogrodzenie, kupiłem niezbędny sprzęt do samodzielnego strzyżenia wełny, którą następnie sprzedawałem, a także same zwierzęta.

Pieniądze szybko się znalazły. Uporządkowałem dom, doprowadziłem wodę, wykopałem kanalizację, wymieniłem okna i drzwi. Krótko mówiąc, dom lśnił nowymi kolorami.

Karina dostawała wszystko, czego pragnęła, ale wciąż płakała, że wiejskie życie nie jest dla niej, mimo że nic nie robiła. Kiedy więc nadszedł czas porodu, uciekła do miasta i pogodziła się z rodzicami.

Oczywiście pojechałem do nich, chciałem z nimi porozmawiać, negocjować. Nie wpuścili mnie nawet na próg mieszkania, ale załatwili alimenty. Nie szczędziłem pieniędzy na córkę. Prosiłem, żeby dali jej na imię Chrystyna, tak jak miała na imię moja matka, ale nikt mnie nie słuchał.

Karina powiedziała, że będzie Adelina. Wiedziałem się z córką każdego weekendu, a kiedy Adelina podrosła, została ze mną na całe lato. Byliśmy blisko, bo córka powierzała mi swoje sekrety, dzieliła się swoimi tajemnicami i planami na przyszłość.

Kiedy Karina wyszła za mąż, Adelina i jej ojczym nie mogli znaleźć wspólnego języka, więc nasze spotkania i rozmowy telefoniczne stały się częstsze.

Szczególnie cenne było to, że córka zwracała się do mnie po radę, gdy miała wątpliwości, którą uczelnię wybrać. Razem poznaliśmy różne instytucje edukacyjne i wybrałyśmy najlepszą.

Po wyjeździe Adeliny na studia nasze relacje uległy pogorszeniu. Moja córka nie miała zbyt wolnego czasu, więc niewiele rozmawialiśmy.

Później poznała faceta i z tego, co zrozumiałem, Makar również pochodził z zamożnej rodziny. Wielokrotnie zapraszałem Adelinę,żeby odwiedziła mi ze swoim chłopakiem, ale ona zawsze wymyślała jakąś wymówkę, dlaczego nie mogą przyjść.

Ostatecznie okazało się, że moja własna córka, której nigdy niczego nie żałowałem, dla której ciężko żyłem i pracowałem, nie zaprosiła mnie na swój własny ślub.

Moja była powiedziała mi o tym. Długo wahałem się, czy zadzwonić, ale w końcu zadzwoniłem do córki. Pogratulowałem jej i „podziękowałem” za zaproszenie.

A ona powiedziała do mnie: „Tato, musisz mnie zrozumieć. Świętowaliśmy tylko w najbliższym gronie. Poza tym rodzina mojego męża jest z najwyższego kręgu. Byłabym zażenowana, gdyby wiedzieli, że jesteś chłopem, który hoduje owce”.

Okazuje się, że wcześniej była zadowolona z mojej pracy. Oczywiście ojciec wszystko płacił. Studia, dawałem pieniądze na wydatki, ale kiedy przyszło do małżeństwa, wstydziła się mnie.

Nie wyobrażacie sobie, jak źle się czuję

i jak smutno mi, że moja córka uciekła od rodziny swojej matki.