Mam mnóstwo komplementów dla jej zdrowia, ale z trudem wyobrażam sobie, że będę miała brata, który mógłby być moim wnukiem.

Niespodzianka rodzinna. Nasza babcia zamierza zostać mamą.

– Halo, mamo? Cześć! Jak się masz, co robisz? Zdrowie w porządku? Emeryturę wypłacają na czas? Krany nie ciekną?

– Wszystko w porządku, córeczko, dzięki Bogu. Nam, emerytom, wiele nie potrzeba. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Wybieram się do szpitala…

– Do szpitala? Co w tym dobrego, mamo? Zęby bolą? Plecy dokuczają? Wątroba?

– Nie, córeczko, z innego powodu. Powiedz mi, kogo byś chciała? Brata czy siostrę?

– A… a… a…

Popularne wiadomości teraz

Po rozwodzie mąż dał swojej żonie dzień na wyprowadzenie. Nie kłóciła się, ale zorganizowała kolację, która pozwoliła jej zaoszczędzić dużo pieniędzy

„Witaj córeczko, jak się masz. Och, przepraszam, nie będę przeszkadzać”. Dzieci ignorowały Marię, a rano zadzwoniono ze szpitala”: z życia

Ostatnia prośba nierodzonej babci: „Obiecaj, że spełnisz tylko jedno moje życzenie. O resztę nie będę prosić. Żyjcie szczęśliwie”

"Każdego ranka na okno kuchenne przylatuje wrona. Każdego poranka próbuje dostać się do mojego domu. Może ma dla mnie jakieś wieści": z życia

– Ucieszyłaś się, córeczko? Wiedziałam, że tak. Wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy zrobiłam test? Od razu poczułam się młodsza o dwadzieścia lat!

– Mamo, nie żartuj tak! Mamo, co ty opowiadasz?

– Ogłaszam radosną nowinę! Kogo chcesz, córeczko? Brata czy siostrę?

– Jaki znowu brat? Mamo, ja mam czterdzieści sześć lat! W moim wieku kobiecie potrzeba tylko trzeźwego męża, spokoju i pół szafki tabletek!

– Wszystko będzie, kochanie! A ja się przebadałam, upewniłam i teraz idę z czystym sumieniem do rejestracji…

– Mamo, przestań wygłupiać się! Tobie do innego gabinetu czas, do psychiatry! Co ty planujesz?

– Planuję dziecko mieć, co innego! Tylko że ono się samo „zaplanowało”... nie dopilnowałam sprawy. Albo nie cieszysz się z braciszka?

– Zabiłaś mnie, mamo! Po co mi brat, który mógłby być moim wnukiem?

– Żebyś go kochała i rozpieszczała, oto po co! Zbierz się w garść i ciesz się ze mną przyszłym macierzyństwem.

– Jestem w szoku, mamo. Przecież masz sześćdziesiąt pięć lat…

– No tak, szkoda, że nie zdążyłam na jubileusz. Urodzę w wieku sześćdziesięciu sześciu. Jeśli urodzi się dziewczynka, zamierzam nazwać ją Stefania…

– Jaka Stefania, mamo? Teraz nikt już tak nie nazywa dzieci!

– No tak, w wieku sześćdziesięciu sześciu lat też nie każdy rodzi, tylko najodważniejsze dziewczyny, takie jak ja! Ha-ha-ha! Więc dziewczynkę nazwę Stefanią, a jeśli będzie chłopiec, to będzie się nazywał Alchero Jose Domingo! Co o tym myślisz?

– Mamo, jestem w totalnym szoku! Naoglądałaś się swoich latynoamerykańskich telenowel! Ty babcia, już prawie prababcia – i takie pomysły? Brak mi słów!

– Wychowamy, córeczko, jakie to dla nas lata? Kupię samochód, będziemy z nim jeździć, świat zobaczymy!

– Mamo, skąd weźmiesz pieniądze na samochód?

– Przecież dostanę kapitał macierzyński za drugie dziecko! Ty jesteś pierwsza, a Alchero Domingo będzie drugi!

– Jestem w głębokim szoku, mamo… niech już będzie ten kapitał, ale są ważniejsze pytania. Mamo, kto jest ojcem dziecka? Kto jest tym oskubanym bocianem z Parkinsonem?

– Dobre pytanie, córeczko, też się nad tym zastanawiam. Jakby nie patrzeć, to myślę o dwóch…

– O dwóch???...

– No tak! Liczę dni. Pan Michał był u mnie piętnastego, bo zawsze przychodzi w dniu wypłaty emerytury.

– Boże… boże…

– Ale szesnastego byłam w saunie z panem Irzim – to też trzeba wziąć pod uwagę!

– Okropne… okropne… mamo, jak mogłam cię spuścić z oka… wpadłaś w rozwiązłość na stare lata!

– Jaka rozwiązłość? Jak możesz tak mówić o swojej matce! U nas wszystko z miłości! Ale szczerze mówiąc, bardziej skłaniam się ku Irziemu.

– Dlaczego ku Irziemu, mamo?

– Ma wyższą emeryturę… i wszystko inne też większe, ha-ha-ha! Pieszczoty to jego specjalność. Odebrał moją niewinność, więc teraz niech się żeni!

– Mamo, żarty żartami, ale uważam, że powinnaś zgłosić się do innego lekarza i... przerwać te szaleństwa!

– Już zapisałam się do innego lekarza, nie martw się. Chcę zrobić operację plastyczną. Nie wypada mi chodzić nieestetycznie! Tutaj podciągnę, tam coś dodam… Uff, ile mam wesołych obowiązków przed sobą! Przypominam sobie, jak pieluchy zmieniać, znalazłam już łóżeczko, kojec…

– Całkowicie oszalałaś! A czym go będziesz karmić, mamo? Karmić – czym?

– Myślisz, że po co żyję na tym świecie od sześćdziesięciu pięciu lat? Ja mogę zrobić i placek, i pieczeń, i grill z kością! Jedz, Alchero, rośnij duży, ha-ha-ha!

– Spokojnie… mamo, wybacz, muszę wziąć lekarstwo i się położyć. Może będę musiała wezwać sanitariuszy… a potem ich do ciebie przyślę, co ty na to?

– Córcia, przestań! Nie denerwuj kobiety w ciąży! Zrzędzisz tam! Po co mi sanitariusze? Już zamówiłam taksówkę, skoro nie mam jeszcze własnego samochodu.

– Umieram z tych twoich numerów, mamo! Po co ci taksówka?

– Na manicure – i do Irziego w odwiedziny, ucieszę staruszka! A ty leż i nie kaszlnij! Dajmy demografii szansę! A tobie jeszcze nie powiedziałam, że spodziewam się bliźniaków...