We wszystkim słuchał, pomagał, bawił się cicho samochodzikami, czytał encyklopedie i składał klocki Lego. To był piękny czas…
W wieku nastoletnim również nie sprawiał nam problemów. Dobrze się uczył, nie wagarował, pomagał kolegom w nauce, sam przygotowywał się do egzaminów.
Mówiłam mu: „Synku, może potrzebujesz korepetytora albo jakiejś pomocy”. A on wszystko robił sam, nie chciał, żebyśmy z ojcem się wydawali. Egzaminy, swoją drogą, zdał na wysokie oceny i dostał się bezpłatnie na wydział dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
Pisze świetnie. Jesteśmy oczywiście dumni z syna. Ale ostatnio Michał jakby się zmienił. Już nie opowiada o życiu studenckim, nie mówi o swoich przyjaciołach, w weekendy gdzieś znika.
Może ma dziewczynę, pomyślałam i odważyłam się zapytać syna. Rozgniewał się na mnie i kazał mi się nie wtrącać w jego życie prywatne.
"Syn przyznał, że wujek Jurek mu się nie spodobał. Od ukochanego usłyszałam – nie będę mógł żyć z twoim synem, ciebie kocham, ale jego nie." Z życia
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
"Nie mogłam sobie przypomnieć na co wydałam 150 euro. Była myśl: „A może te pieniądze zabrał Artur?” Ale przecież nie mógłby się tak zachować" Z życia
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
W każdą sobotę robię generalne sprzątanie w mieszkaniu. Weszłam do pokoju Michała, starłam kurz, podlałam kwiaty, otworzyłam szafę, a tam bałagan. Wyciągnęłam więc wszystkie rzeczy, żeby je poukładać.
Michał był wtedy w łazience, szykował się gdzieś. Gdy zobaczył, co robię w jego pokoju, wpadł w szał. Wypchnął mnie za drzwi i nakrzyczał, żebym więcej nie wchodziła bez jego zgody.
Mąż, gdy usłyszał, jak syn do mnie mówi, od razu się wtrącił:
– A ty jak mówisz do matki, synu? Dlaczego ona we własnym domu miałaby pytać, gdzie może wejść, a gdzie nie?
Zaczęli się kłócić. Próbowałam się wtrącić, ale nie zwracali na mnie uwagi. W przypływie złości Michał wykrzyknął:
– Mam już dość waszych głupich zasad! Ile można, nie jestem już dzieckiem. Gdybyście byli normalnymi rodzicami, zauważylibyście, że potrzebuję własnego mieszkania.
– To zarób na nie, kto ci broni? – zirytował się mąż. – W twoim wieku pracowałem już na zakładzie i nie liczyłem na rodziców. Czy myślisz, że nam z mamą to mieszkanie spadło z nieba? Gdybyś wiedział, ile lat odkładaliśmy, oszczędzaliśmy na wszystkim i ciężko pracowaliśmy, żeby mieć własne lokum. Nikt nam nie pomagał, a my na nikogo nie liczyliśmy. Ty masz wszystko gotowe, o nic się nie martwisz, a jeszcze podnosisz głos na matkę? Nauczę cię życia. Masz dwa dni, żeby znaleźć mieszkanie albo pokój, wszystko mi jedno, spakować swoje rzeczy i się wyprowadzić!
– Z największą przyjemnością! Lepiej żyć w akademiku z karaluchami niż z takimi rodzicami!
Michał odszedł z domu tego samego wieczoru. Gdzie teraz jest, z kim, czy ma co jeść, gdzie spać – nie wiem.
Moje matczyne serce pęka na kawałki. Proszę męża, żeby zadzwonił do syna i przeprosił, ale on jest uparty i uważa, że nie zrobił nic złego:
– Jeszcze mi za to podziękuje. Spójrz na niego, jaki się zuchwały zrobił. Nauczę go szacunku do rodziców, a ty się nie mieszaj w sprawy mężczyzn!
Martwię się o moje dziecko. Michał nigdy wcześniej nie mieszkał sam i nawet jajecznicy sobie nie usmaży, jakie to samodzielne życie?
Z drugiej strony, mąż ma rację. Michał chce wszystko od razu, pewnie go rozpieściliśmy. Kiedyś musieliśmy z mężem sami się wspinać na nogi i nie narzekaliśmy.
Może powinnam się uspokoić i pozwolić synowi zakosztować dorosłego życia. Myślę, że sam wróci do domu, jeśli zrobi się ciężko. Później spróbuję zadzwonić do jego najlepszego przyjaciela. Zapytam, czy Michał jest u niego.
Tyle kłopotu z tymi dziećmi. Wydawałoby się, że im starsze są, tym łatwiej powinno być rodzicom, a wychodzi zupełnie odwrotnie.