Mimo to wyrośliśmy na różnych ludzi. Nie, nie jest złym człowiekiem, po prostu albo nie rozumiem jego zasad życiowych, albo po prostu ich nie ma.

Wybrał sobie żonę o podobnym światopoglądzie. I tak naprawdę nie obchodzi mnie, co oni tam robią i jak żyją. Ale ciągle dokładają problemów naszej babci. Dlatego opowiem o ostatnim skandalu, jaki miał miejsce w naszej rodzinie.

Pomagam babci, jak tylko mogę. Jej emerytura jest dobra, prawie sześć tysięcy złotych, ale mimo to wspieram ją: dla mnie to nie problem, a dla niej to przyjemność. Na jej emeryturę regularnie zgłasza się brat, który jest żonaty i zawsze im brakuje pieniędzy. Brat i jego żona to tacy ludzie, którzy wydają pensję w tydzień, a potem do kolejnej nie chcą głodować, więc pytają krewnych, kto jak może pomóc.

Wydaje mi się, że brat z żoną uważają, że sześć tysięcy złotych dla jednej emerytki to zbyt wygórowana suma! Dlatego starają się naprawić tę niesprawiedliwość i zostawić część tych pieniędzy w swoich kieszeniach, tak jakby im były bardziej potrzebne.

Ostatnio nadarzyła się okazja, aby kupić dobre ziemniaki, więc razem z mężem kupiliśmy sobie pięćdziesiąt kilogramów, a dla babci dwadzieścia. Zawiozłam je, a babcia postanowiła przechowywać worek ziemniaków pod stołem kuchennym. Bardzo jej się spodobał ten prezent, ten warzyw babcia bardzo ceni, gotowa jest jeść go na śniadanie, obiad i kolację.

Popularne wiadomości teraz

Czy masz nadprzyrodzony dar? Odpowiedz na kilka pytań, a dowiesz się czy masz w sobie coś z jasnowidza

Pyszny przepis na placki ziemniaczane

Skorupki od jajek to idealny nawóz do roślin

Te znaki zodiaku to najlepsi kochankowie!

Następnym razem, kiedy przyjechałam do babci, po około półtora tygodnia, usiedliśmy, aby napić się herbaty. Babcia opowiedziała, że poprzedniego dnia brat z żoną wpadli i poprosili o trochę ziemniaków. Ale ich bezczelne oczy od razu wszystko dostrzegły i wybadały! Babcia dała im torbę, myśląc, że wezmą kilka kilogramów, a żona brata zabrała połowę worka.

Babcia nie miała odwagi nic powiedzieć, kiedy jej ziemniaki „rabowali”. A mnie się poskarżyła: cóż, w ich rozumieniu „trochę” to znaczy połowa. Tak mnie to zdenerwowało: zamówiłam ziemniaki, zapłaciłam za nie, zawiozłam je babci. Babci! A nie tym złodziejom!

W domu nie mogłam się uspokoić, cały czas mamrotałam pod nosem różne złe słowa pod adresem brata i jego żony. Mąż chyba zmęczył się słuchaniem i postanowił zażartować:

– To pojedź i zabierz je!

A ja? Pojechałam i zabrałam! Bez telefonu, tak jak oni lubią przyjeżdżać. Mąż dał mi znak, że chyba mam coś nie tak z głową, kiedy poważnie potraktowałam jego słowa.

A co w tym śmiesznego? Dlaczego moje uczciwie zarobione pieniądze mają znaleźć się w cudzych rękach? Pracuję dla brata, czy co? Może powinnam mu oddać także swoją pensję? Przyjechałam do brata. Jego żona na kuchni ubijała ziemniaki w garnku, robiła puree. Już zaczęli zużywać ziemniaki, biedaki! Od razu powiedziałam:

– Rozumiem wszystko, teraz wszystkim jest ciężko! Przyjechałam po ziemniaki! Kupiłam je dla babci, a nie dla was! Ile wzięliście? Połowę?

– To dziesięć kilogramów. Zróbmy tak: albo zwracacie ziemniaki, albo płacicie za każdy kilogram!

Brat zgodził się, że odda pieniądze, ale jego żona miała inne zdanie:

– Zabierz ziemniaki! Skoro nie poleniłaś się i przyjechałaś! Puree też weźmiesz? – uśmiechnęła się.

– A wezmę!

Przede mną na stół została postawiona gorąca patelnia, a żona brata z trzaskiem zamknęła pokrywkę garnka i wykonała zapraszający gest:

– Zabierz!

Zabrałam! Najpierw włożyłam garnek z puree do samochodu, a potem wróciłam po ziemniaki. Brat odmówił pomocy, bo jak stwierdził, nie jest tragarzem! Kiedy wychodziłam z ziemniakami, za mną padło żądanie żony brata:

– Nie zapomnij oddać garnka!

– Nie zapomnę! W przeciwieństwie do niektórych, nie potrzebuję cudzych rzeczy! – odpowiedziałam.

Kiedy podjechałam pod dom, mąż, którego poprosiłam o pomoc w wniesieniu ziemniaków do mieszkania, właśnie wychodził z klatki.

Nie chciałam wchodzić dwa razy. Kiedy zszedł na dół i zobaczył garnek oraz usłyszał, że w środku jest puree, śmiał się tak, że aż ocierał łzy, niosąc ziemniaki do domu!

Wiem, że zachowałam się bardzo kontrowersyjnie, ale myślę, że można mnie zrozumieć: doprowadzili mnie do szału! Wkurza mnie ich konsumpcyjne podejście do babci! A zabieranie cudzych ziemniaków to już czysta bezczelność! Ziemniaki babci zwróciłam i nakazałam, żeby już żadnej ziemniaczki nie dawała w zachłanne ręce brata.

Garnek też oddałam właścicielce, naprawdę nie potrzebuję cudzych rzeczy! A puree wyrzuciliśmy: na wodzie, rzadkie, fuj – jak można było tak zepsuć danie! Puree to kwestia zasad, żeby wiedzieli, że cudzych rzeczy nie można brać! Śmieszne, ale sprawiedliwe! Przynajmniej moi bliscy mnie zrozumieli.

Pisaliśmy również o: Pielęgniarka: "Całe życie pomagałam ludziom, nawet mój mąż był pacjentem. Mamy dwoje dzieci, dawaliśmy im przykład, a teraz dzielą nasze mieszkanie" 

Może zainteresuje:  Spowiedź starszej mamy, która została sama: „Syn pojawił się dopiero, gdy usłyszał, że moje mieszkanie nie przypadnie jemu. Niech Bóg rozstrzygnie”

Przypominamy:  Historia z życia: Syn chciał wysłać matkę do domu opieki pod pretekstem troski, ale przyjaciółka mamy zrobiła „śledztwo”, aby uratować staruszkę