Starszy syn jest żonaty, ma własne mieszkanie i zdążył już zrobić z nas dziadków, młodsza córka niedawno wyszła za mąż. Teraz razem z zięciem pracują, bo chcą kupić dom.
Na razie nic nie mówią o dzieciach, wśród młodych powszechnie słyszy się wyrażenie: „Chcemy trochę pożyć dla siebie!”. My też nie naciskamy, są już dorośli, sami wiedzą, co jest dla nich najlepsze.
Kiedy zostaliśmy sami w naszym trzypokojowym mieszkaniu, zaczęliśmy zauważać, że przez te wszystkie lata tak bardzo oddaliliśmy się od siebie, że nie mamy już o czym rozmawiać. Każdy wieczór wyglądał tak samo.
Roman wracał z pracy, kładł się przed telewizorem i oglądał swoje filmy akcji. Nigdy nie lubiłam takich filmów, wolałam coś spokojnego, romantycznego. Więc wieczory spędzałam w naszej sypialni, sama z książką.
Wydawało się, że cała radość naszego życia pozostała już tylko w dzieciach i wnukach, ale wygląda na to, że mój mąż miał ukryte talenty bawidamka. Był niedzielny wieczór, Roman pojechał na ryby z przyjaciółmi, a ja oglądałam telewizję, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Na progu stała ładna, dość młoda dziewczyna i patrzyła na mnie wyzywająco.
"Мogłabym przyznać się ukochanemu że mieszkanie za które płaci czynsz jest moje. Umienie mi nie przeszkadza, co miesiąc dostaję 3000 złotych": z życia
Ksiądz wpuszcza do kościoła psy z ulicy, aby znalazły nowe rodziny
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Na świat przyszedł szczeniak z oczami jak z bajki. Jego widok rozczuli każde serce
– W czym mogę pomóc? – zapytałam, starając się być uprzejma.
– Proszę zostawić swojego męża! Dajcie spokój Romciowi, już dawno was nie kocha.
– Ciekawe spostrzeżenie. A pani kim dla niego jest?
– Jestem jego ukochaną!
Ciemno mi się zrobiło przed oczami. W moim wieku takie wiadomości są naprawdę szokujące. Sama nie pamiętam, jak znalazłam się u mojej chrzestnej, Lusi. Wypłakiwałam jej swoje żale o moim życiu i mężu-kocie. Więc kiedy zaproponowała żartobliwie, żeby rzucić wszystko i pojechać z nią do pracy za granicę, zgodziłam się!
Przez miesiąc żyłam jak we mgle. Złożyłam papiery rozwodowe, przygotowałam dokumenty, poinformowałam dzieci. Ponieważ mieszkanie było kupione w trakcie małżeństwa, mieliśmy do niego równorzędne prawa.
Roman nie zamierzał ustępować mieszkania, bo przecież z jego piękną musi mieć gdzie ćwierkać. Zażądałam więc, by wypłacił mi moją część. Pieniądze, które otrzymałam, podzieliłam po równo między dzieci i wyjechałam w świat, nawet nie przeczuwając, co los dla mnie przygotował.
Udało mi się dostać pracę opiekunki w Niemczech u starszego dziadka. Peter miał 59 lat, wyglądał dużo młodziej. Miał dwóch dorosłych synów, którzy mieszkali w innych miastach.
Poruszał się na wózku inwalidzkim po wypadku, który zdarzył się kilka miesięcy wcześniej. Jakiś pijany kierowca uderzył w jego samochód. Lekarze przewidują, że Peter może stanąć na nogi, ale potrzebuje opieki, specjalnych masaży i wiary w siebie.
Do moich obowiązków należało sprzątanie, gotowanie i pomoc Peterowi. Nie znałam dobrze języka, więc porozumiewaliśmy się za pomocą tłumacza. Opowiedziałam mu o tym, co skłoniło mnie do przyjazdu do pracy. On z kolei podzielił się swoim bólem po stracie żony. Byliśmy dwiema samotnymi duszami, które miały szczęście spotkać się w swoim życiu.
Dwa miesiące minęły niepostrzeżenie. Dobrze mi było przy boku Petera, zupełnie nie przypominał mojego chaotycznego byłego męża, który bez mojej pomocy nie mógł znaleźć własnych skarpetek w szafie. Każdego wieczoru wychodziliśmy z Peterem na spacer.
Co niedzielę wręczał mi kwiaty, ot tak, a wieczorami włączał muzykę klasyczną, którą oboje uwielbialiśmy. Tak dużo rozmawialiśmy, że wydawało mi się, iż wiem o nim wszystko.
A potem wydarzyło się coś nieodwracalnego… W wieku 45 lat zakochałam się w mężczyźnie starszym ode mnie o 14 lat! Ale najdziwniejsze – moja ciąża. Co robić? Jak na tę wiadomość zareagują moje dzieci i dzieci Petera?
A jeśli pomyślą, że kierują mną wyłącznie interesowne zamiary? Kiedy przekazałam tę wiadomość Peterowi – ucieszył się. Powiedział, że chciałby zostać ojcem córeczki. Nawet zaproponował mi małżeństwo, ale się waham.
Dziecko oczywiście zachowam. Ta mała istotka niczym nie zawiniła. Jednak co czeka nas z nią w obcym kraju, bez bliskich i wsparcia? Co, jeśli nam się nie uda albo dzieci Petera będą przeciwne naszym relacjom? Waham się i nie wiem, jaką decyzję podjąć.