Tylko osoba bez serca mogła tak łatwo się poddać i uwierzyć w statystyki. Jednak miałam w sobie wystarczająco wiary, nadziei i miłości za nas dwoje. Nigdy w życiu czegoś tak bardzo nie pragnęłam, jak tego, by Agnieszka żyła.

Moja historia jest prosta i nie niezwykła, nie szukam tu żadnych rad. Mam jednak nadzieję, że w ten sposób mogę wesprzeć kobiety, które przeżywają trudności i którym brakuje wiary.

Byłam w siódmym niebie, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To dziecko było upragnione zarówno przeze mnie, jak i przez mojego męża, ponieważ przez długi czas nie mogliśmy zajść w ciążę.

Od samego początku ciąży byłam bardzo odpowiedzialna. Regularnie chodziłam na badania, wykonywałam wszystkie niezbędne analizy, przechodziłam kontrole.

Wszystkie wyniki wskazywały, że ciąża przebiegała pomyślnie, bez żadnych komplikacji. Jednak w siódmym miesiącu coś poszło nie tak. Zaczęłam rodzić przedwcześnie. Nasza córka urodziła się przedwcześnie. Lekarze nie dawali żadnych gwarancji i ostrzegali, że powinniśmy przygotować się na najgorsze.

Popularne wiadomości teraz

"Z żoną znaleźliśmy się w dziwnej sytuacji. Przyjechaliśmy na działkę a tam chaos. Wykopałi wszystkie nasze kwiaty. Złodzieje zabrali całą truskawkę"

„Sprzedałam działkę – teraz chodzę i płaczę. Tyle wspomnień, ale syn powiedział, żeby sprzedać, więc nie było wyboru”: historia mamy

„Żona spała obok, a na Facebooku napisała do mnie piękna nieznajoma. Otworzyłem jej stronę, ale sumienie powstrzymało mnie przed głupotą”: z życia

Zmęczona mama o swojej teściowej: „Ona wcale nie pomaga z dzieckiem i myśli tylko o sobie. Nawet nie chce wziąć go na ręce”

Dali naszej córce tydzień. Powiedzieli, że jeśli w tym czasie zauważą poprawę, dziewczynka przeżyje, a jeśli nie, to lepiej będzie ją odłączyć od aparatury, żeby nie cierpiała ona ani my.

Modliłam się dniem i nocą, błagając Boga, aby zostawił mi mojego małego Aniołka. Po kilku dniach Agnieszka zaczęła przybierać na wadze. Wyglądało na to, że i ona nie zamierzała rezygnować ze swojego życia.

Lekarze robili wszystko, co w ich mocy, aby postawić moją kruszynkę na nogi. Ale nie było powodów do radości. Tak, Agnieszka będzie żyć, ale już miała wiele problemów zdrowotnych. Konieczne będzie przeprowadzenie operacji i długi proces rehabilitacji.

„Jeśli się jej wyrzekniecie, nikt was nie będzie osądzał. Nie wszystkie młode pary są gotowe poświęcić swoje życie dla chorego dziecka”.

Mój mąż się przestraszył i postawił mi ultimatum: musimy zrezygnować z tego dziecka, bo jeszcze będziemy mogli mieć inne, zdrowe.

Jeśli jednak go nie posłucham, stracę męża.

Oczywiście, wybrałam dziecko. Jak on mógłby zrozumieć, co to znaczy nosić w sobie małe życie, czuć jej ruchy, czekać na pierwsze spotkanie, wziąć małą rączkę w swoją dłoń i spojrzeć w te oczka, które szukają u ciebie ochrony. Nie, mężczyźni tego nie zrozumieją.

Ze szpitala wróciłyśmy z Agnieszką do moich rodziców. Oni mnie wsparli i nie spodziewali się, że zięć okaże się takim nikczemnikiem.

Wspólnymi siłami walczyliśmy o to, by nasza córka mogła prowadzić normalne życie. Nie będę opisywać całego tego koszmaru, który musiałam przejść i przeżyć. Najważniejsze, że Agnieszka żyje i teraz jest zdrowa.

Podczas naszego pobytu w sanatorium poznałam tamtejszego masażystę. Zaczęliśmy rozmawiać. Choć wcześniej nie pozwalałam sobie na słabość, to przy tym mężczyźnie poczułam, że mogę być szczera.

Opowiedziałam mu historię narodzin Agnieszki, o ultimatum byłego męża, licznych operacjach i rehabilitacjach. Michał słuchał uważnie, nie przerywał, a gdy skończyłam – mocno mnie objął i zapewnił, że odtąd będzie się nami opiekował. To była prawdziwa miłość, jedyna i niepowtarzalna.

Rodzice przyjęli Michała do naszej rodziny z wielką radością. Pobraliśmy się. Agnieszka dostała ojca, o jakim zawsze marzyła, a ja męża, którego bałam się sobie nawet wyobrażać. Teraz czekamy na nasze wspólne dziecko i nie martwię się, że coś może pójść nie tak. Z takim mężczyzną przy boku nie boję się już niczego.

Podzieliłam się swoją historią, aby była inspiracją dla tych, którzy są teraz w trudnej sytuacji i myślą, że już nigdy nie poznają radości. A także po to, drogie kobiety, żebyście nigdy się nie wahały – cokolwiek by się nie działo, zawsze trzeba wybierać dzieci. Zawsze!”

Pisaliśmy również o: „Сzekałam na córeczkę, a ona urodziła się śliczna, ale z męskim charakterem, bo ojciec chciał syna. A ja nie wiem, jak odkryć w niej kobiecość”: matka

Może zainteresuje:  "Przyjechali rodzice męża, zamieszkali z nami "na naszych głowach i byli ze wszystkiego niezadowoleni. Szybko pokazałam im drzwi": historia dziewczyny

Przypominamy: "Przyjechała do nas córka męża i zrobiła awanturę, co będzie jeść, a czego nie. A mój jeszcze płaci spore alimenty": nieprzyjemna historia