Nie przyznała się do tego Michału, bo wiedziała, że zbeszta ją za głupie domysły. Plecy bolały ją tak, jakby całą noc musiała spać na gołej desce zamiast kołdry.
-"Dlaczego jeszcze nie wstałaś?" zaczął ją karcić mąż, wbiegając do pokoju. Jest dużo pracy, a ty postanowiłaś się położyć! Znowu będę musiał cię słuchać...
Kobieta nie zwracała już uwagi na tę pustą gadaninę. W ciągu ostatniego roku mieszkania z teściową, Zosia zdała sobie sprawę z jednej ważnej prawdy: bez względu na to, jak bardzo jej synowa starała się zadowolić, nadal pozostanie "obcą kością" dla wszystkich w domu.
Teściowa rozpaliła w piecu i zasiadła do robienia gołąbków. Kiedy Zosia weszła do letniej kuchni, nie wahała się wyrazić swojego niezadowolenia:
-"Czy słońce przypiekło ci już skórę? Jak możesz być tak leniwa i bezwstydna? Dałam ci dach nad głową, wzięłam cię za córkę, jedno, o co proszę, to trochę szacunku i pomocy, ale tego nie dostanę!
"Niech mamusia dalej zajmuje się swoim 32-letnim synkiem, bo się przeziębił. A ja zjem kolację w samochodzie. Jutro złożę pozew o rozwód": z życia
Znaki zodiaku, które najbardziej wymagają uwagi
Rewelacyjnie smaczny i banalnie prosty przepis na piernik
5 najdroższych oraz najrzadszych ras kotów na świecie
Powiedziałem synu, żeby wziął Karolinę, to była wieloletnia kobieta, ale była dobrą gospodynią, a on przyniósł mi to nieszczęście.
Przez długi czas młoda synowa słuchała wyrzutów, a potem otrzymała polecenie upieczenia ciast na stół. Teściowa była znana we wsi ze swoich umiejętności kulinarnych.
Chociaż nie pracowała oficjalnie, często podejmowała się prac dorywczych. Ludzie zamawiali potrawy na urodziny, wesela, chrzciny, a nawet poważniejsze okazje.
Zwykle zatrudniała asystenta, ale teraz, gdy miała synową, powierzyła część pracy Zosii. Ale odkąd zaszła w ciążę, nie jest w stanie uzyskać od niej żadnej pomocy, a jedyne, co wie, to co jeść i spać.
Kobieta wspomina, że kiedy sama była w ciąży, nikt nie dawał jej spokoju, a nawet celowo dawano jej więcej pracy, aby poród przebiegał sprawniej.
Powiedziała, że to nie te czasy, a ona brała wiadro wody i leżała nieruchomo przez dwa dni, ponieważ bolał ją brzuch.
-"Zosia, weź puszkę i idź do baby po kwaśną śmietanę, ale nie spóźnij się, bo jest jeszcze dużo do zrobienia" - krzyknęła teściowa, przerywając jej wspomnienia z młodości.
Zosia z radością opuściła dom, by uniknąć wyrzutów teściowej i niezadowolonych spojrzeń męża. Staruszka mieszkała cztery domy dalej, ale Zosia potrzebowała pół godziny, by do niej dojść, ledwo mogąc poruszać nogami.
-"Córeczko, dlaczego jesteś taka pokręcona, może coś ci dolega?" - martwiła się staruszka, być może jedyna osoba, która traktowała młodą dziewczynę z miłością i troską.
-"To boli, babciu, bardzo boli. Ledwo mogłam do ciebie przyjść, brzuch mnie ciągnie, kość krzyżowa pęka. Martwię się o dziecko, bo nie czułam dziś żadnych kopnięć.
-"Musisz jechać do szpitala! Powiedziałaś Michału i teściowej?" staruszka aż podskoczyła.
-"Nie ma mowy, nie wiesz, jaka ona jest, kiedy gotuje i nie ma czasu... Michał jest jeszcze gorszy, nie opuści matki. Myślę, że mu przejdzie i będzie dobrze.
Baba nie posłuchała Zosi i wezwała karetkę. Po krótkim badaniu sanitariusz powiedział, że dziewczyna rodzi. Biedna dziewczyna nie wiedziała, czego bardziej się boi:
urodzenia dziecka czy powiedzenia teściowej o skurczach, która sama zacznie rodzić, ponieważ nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc.
Babcia pojechała z Zosią na oddział położniczy, za co była jej niezmiernie wdzięczna. Dziesięć godzin później urodził się zdrowy i silny chłopiec. Zosia nie mogła się nacieszyć jego malutkimi rączkami, które nieustannie całowała i głaskała z troską.
Nie obchodziło jej, że w domu czeka na nią ta sama kłótliwa teściowa i słabowity mąż. Najważniejsze, że teraz ma własne szczęście, którego nikt nie może jej odebrać.