Od pewnego czasu nie mieszka już z nami i bardzo za nim tęsknimy. Nie wtrącamy się w jego życie osobiste, nauczyliśmy się mu ufać.
Jednak, szczerze mówiąc, czujemy się z żoną zapomniani i niepotrzebni.
Naszego syna Andrzeja staraliśmy się wychować jak najlepiej. Od dziecka uczono go, że należy być grzecznym i uprzejmym, pomagać starszym, bronić słabszych, okazywać szacunek wszystkim wokół. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że mieliśmy szczęście z dzieckiem.
Andrzej zawsze był posłuszny. Nigdy się nie buntował, nie okazywał swojego "Ja", nie zadawał się z niewłaściwym towarzystwem. Dobrze się uczył w szkole, uprawiał sport, spotykał się tylko z jedną dziewczyną.
Lilia mieszkała w innej wsi. Miła i sympatyczna dziewczyna. Często bywała u nas w gościnie, w razie potrzeby pomagała żonie w kuchni lub po prostu prowadziła z nią rozmowy.
"Z żoną znaleźliśmy się w dziwnej sytuacji. Przyjechaliśmy na działkę a tam chaos. Wykopałi wszystkie nasze kwiaty. Złodzieje zabrali całą truskawkę"
„Syn poprosił o pomoc i zamieszkanie z nimi bo urodziły im się bliźnięta. Cieszę się ale bałam się, że stanę się niepotrzebna, gdy wybudują dom”: mama
Zmęczona mama o swojej teściowej: „Ona wcale nie pomaga z dzieckiem i myśli tylko o sobie. Nawet nie chce wziąć go na ręce”
Prawdziwa historia o odważnym ojcu, który przyjął poród swojego dziecka przed przyjazdem karetki
Kiedy dzieci oznajmiły, że chcą się pobrać, nie było to dla nas zaskoczeniem. Spotkaliśmy się ze swatami, miło spędziliśmy czas, omówiliśmy wszystkie niezbędne przygotowania i zorganizowaliśmy dzieciom wesele, o którym marzyli.
Nie żałowaliśmy pieniędzy. Zrozumiałe, że młoda para nie chciała budować swojego życia na wsi, a życie w mieście z wynajmem mieszkania nie było łatwe.
Musieliśmy znowu zwołać spotkanie ze swatami. Długo rozmawialiśmy, radziliśmy się i w końcu zdecydowaliśmy się kupić młodym mieszkanie. Może małe, ale będą mieli swój kąt.
Może z czasem uda im się sami odłożyć na coś większego i lepszego, ale na razie będą żyć tak. Nie robiliśmy tego, aby dzieci czuły, że coś nam są winni. Taki już jest los rodziców, dbać o swoje potomstwo.
Jednak ostatnio zauważyłem, że nie poznaję własnego dziecka. Andrzej przestał się z nami kontaktować. Nie przyjeżdża w gościnę, dzwoni kilka razy w miesiącu i rozmawia z nami nie dłużej niż 5 minut.
Ciągle mówi, że jest zajęty, że nie ma czasu. Wszystko rozumiem, młode życie, ale czy naprawdę tak trudno znaleźć dla nas kilka minut, żeby spokojnie porozmawiać, bez pośpiechu i irytacji?
Za to, kiedy prosimy, żeby przyjechał po zakupy albo po jakiś prezent, który kupiliśmy im na święta, nie trzeba długo czekać! Czy miłość naszego dziecka do nas opiera się na jakiejś korzyści?
Lilia nie jest lepsza. Swatka również skarżyła się, że jej córka nawet nie chce słyszeć o problemach i trudnościach swojej matki. Okazuje się, że to taka wdzięczność za to, że przez wszystkie te lata żyliśmy i troszczyliśmy się tylko o nich.
No cóż, wyciągnęliśmy wnioski i dzieci już nie mogą na nas liczyć. Teraz wydaje im się, że wszystko w życiu można kupić, ale miłości rodzicielskiej nie znajdziesz i nie kupisz za żadne pieniądze na świecie. Smutno mi to pisać, może inni mają o wiele lepsze relacje z własnymi dziećmi."
Pisaliśmy również o: „Podjechaliśmy pod dom, a nowy chłopak zapytał, czy nie pożyczę mu pieniędzy. Ma jakieś problemy, a ja nie jestem na to gotowa”: historia dziewczyny
Może zainteresuje: "Syn mówi, że jest gotowy być ojczymem dla syna Agnieszki. Ale przecież ma 25 lat, sam jest jeszcze jak dziecko. Martwię się o niego": wyznanie matki
Przypominamy: "Zaproponowaliśmy teściowej pożyj trochę z nami, bo teść ją zostawił. Minęło 3 miesięcy, ona przekroczyła granice. Jestem wściekły": historia z życia