Jesteśmy z mężem zwykłą polską rodziną, lubimy tradycyjną polską kuchnię: bigos, żurek, kotlety i karpia na święta.
Rzadko chodzimy do restauracji, zwłaszcza francuskich, jakoś nie mieliśmy takiego nawyku.
Mój mąż ma młodszego brata, Maxa. Niedawno chłopak się ożenił. Zdecydowali, że nie będą robić hucznego wesela, a żeby nikt się nie obraził, bo jednych by zaprosili, a innych nie, to na ślub poszli tylko we dwoje. Potem postawili wszystkich przed faktem.
Dawid, jak przystało, pogratulował bratu ważnego wydarzenia i zaprosił go w gości, ten obiecał, że kiedyś wpadnie.
Przyjechali do nas bez uprzedzenia. Gdybym wiedziała, że będziemy mieć gości, z pewnością bym się przygotowała.
"Z żoną znaleźliśmy się w dziwnej sytuacji. Przyjechaliśmy na działkę a tam chaos. Wykopałi wszystkie nasze kwiaty. Złodzieje zabrali całą truskawkę"
„Żona spała obok, a na Facebooku napisała do mnie piękna nieznajoma. Otworzyłem jej stronę, ale sumienie powstrzymało mnie przed głupotą”: z życia
Zmęczona mama o swojej teściowej: „Ona wcale nie pomaga z dzieckiem i myśli tylko o sobie. Nawet nie chce wziąć go na ręce”
Prawdziwa historia o odważnym ojcu, który przyjął poród swojego dziecka przed przyjazdem karetki
A tak powitaliśmy ich ziemniaczanym puree i kiełbaskami. Max jadł za dwóch, a jego delikatna żona, Małgorzata, tylko krzywiła się i marszczyła nos.
- Miałaś szczęście, Anno! - zaczął do mnie Max. - Przywiozłem ci pomocnicę! Małgorzata jest szefową kuchni, pracuje w drogiej restauracji, więc jutro zachwyci nas swoimi talentami i umiejętnościami.
- Nie mogę się doczekać - odpowiedziałam, szeroko się uśmiechając. Nie codziennie ma się zaszczyt gościć takie osoby.
Następnego ranka wszyscy jedliśmy śniadanie, herbata i moje naleśniki. Rita zrobiła przegląd mojej zamrażarki i marszcząc swój mały nos, oznajmiła, że nie ma z czego gotować.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Miałam tam i nogę wieprzową, i żeberka, karpie złowione przez tatę, a ona mówi, że nie ma z czego gotować. No dobrze, zabrałam ją do supermarketu.
Pewnym krokiem przechadzała się w szpilkach między półkami, wkładając do koszyka najdroższe produkty. Wygląda na to, że oszczędzanie to pojęcie jej obce. Awokado, łosoś, krewetki, drogie sery, pierś z kurczaka, ananasy, zioła - czego tam nie było!
Kiedy podjechaliśmy do kasy, Rita delikatnie odsunęła się na bok, abym mogła zapłacić. Dobrze, że wzięłam ze sobą kartę kredytową. Ludzie kochani! Tego dnia zostawiłam w supermarkecie dwie moje miesięczne pensje.
Przez następne dwa dni jedliśmy wykwintne potrawy, których nazw nawet nie pamiętam, coś po francusku. Wyobraźcie sobie, jak tego żałowałam…
Zjeść w dwa dni dwie miesięczne wypłaty. Ale nawet nie o to chodzi.
Kiedy nasi goście szli do swojego pokoju odpocząć, cała nasza rodzina po cichu wychodziła do kuchni, braliśmy chleb, masło, kiełbaski odrzucone przez gościa, ugotowane jajka, które kiedyś przygotowałam na sałatkę, a potem z tym wszystkim szliśmy do naszej sypialni, robiliśmy kanapki i jedliśmy.
Na szczęście wyjechali wcześniej, bo Rita została pilnie wezwana do restauracji. Mieli tam duże zamówienie na bankiet. Jakby mogli się obejść bez takiego mistrza.
Ledwo zamknęły się drzwi za naszymi gośćmi, mąż poprosił mnie, żebym usmażyła mu ziemniaki z jajkiem, boczkiem i zrobiła sałatkę z dużą ilością majonezu.
Jeszcze długo śmialiśmy się, wspominając naszych ukochanych gości. Żal mi Maxa, biedny chłopak, na tych restauracyjnych daniach niedługo zgubi spodnie po drodze.
Pisaliśmy również o: "Natrętna, niewychowana teściowa ciągle próbowała zniszczyć biznes Marty, czego to tylko nie wymyślała. Ale mąż obronił ukochaną": pouczająca historia
Może zainteresuje: „Marek nie jest moim wnukiem, ale dałem mu całą miłość, jaką miałem. Dałem mu mieszkanie, ale nie zaprosił mnie na wesele, chyba się wstydzi”: z życia
Przypominamy: „Mama przez 6 lat karmiła i pomagała mojej kuzynce dała jej pokój. Mama zachorowała, potrzebna była Diana, i wtedy zobaczyliśmy „wdzięczność”: z życia