Była ładna, inteligentna i, co najważniejsze, była dobrą gospodynią. Wynajęli mieszkanie, więc mogłam odetchnąć z ulgą.

A trzy miesiące później, kiedy rozpoczęła się kwarantanna, młoda rodzina poprosiła o wprowadzenie się do mnie na czas nieokreślony. Powodem było to, że z powodu trudnej sytuacji w kraju syn został bez połowy swojej pensji, a synowa nawet nie próbowała iść do pracy.

Nie mogli płacić czynszu. W ten sposób wszyscy znaleźliśmy się pod jednym dachem. Szczerze mówiąc, nie byłam szczęśliwa, ale sumienie nie pozwalało mi zostawić ich na ulicy.

Mam dwupokojowe mieszkanie, którego połowa zgodnie z dokumentami należy do mojego syna. Postanowiłam, że dostanie swoją część w gotówce i zainwestuje ją w zakup własnego mieszkania. Nie miał całej kwoty, więc rozważałam tylko kredyt hipoteczny.

A pieniądze, które mu dałam, wystarczyłyby na spłatę zaliczki.

Popularne wiadomości teraz

"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

Nie ma świąt bez sernika. Sprawdzony przepis na sernik królewski

Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie

Pewnego dnia podczas kolacji mój syn zaczął mówić o tym, że chce rozpocząć samodzielne życie. Byłam podekscytowana i zapytałam, jak ich rodzina planuje co miesiąc przeznaczać pieniądze na spłatę kredytu hipotecznego.

Odpowiedzieli zwięźle. Powiedzieli, że na pewno coś wymyślą i wszystko się uda. Zastanowiłam się i dałam im pełną kwotę do ręki. W końcu są rozsądnymi dorosłymi, którzy nie wydadzą jej na jakieś bzdury, ale w tamtym momencie nie zdążyłam jeszcze docenić zdolności mojego syna do inwestowania w różnego rodzaju bezużyteczne rzeczy i niedotrzymywania słowa.

Nie spieszyło mu się ze znalezieniem mieszkania i załatwieniem wszystkich niezbędnych formalności. A czas uciekał. I wtedy dowiedziałam się, że moja szwagierka i jej mąż kupili samochód. Stało się to jakiś miesiąc temu.

Jak się później okazało, był jakiś problem z dokumentami, nie byłam wtajemniczona w szczegóły, więc młodzi zdecydowali się na własny transport, który jest spory. Tyle przeznaczyłam im na mieszkanie.

Po tym, jak zapytałam, gdzie będą teraz mieszkać, byłam oszołomiona tą "wspaniałą" wiadomością. Okazało się, że zostaną w moim domu, a po kilku miesiącach, po zaoszczędzeniu na pierwszą ratę, przeprowadzą się do swoich nowych mieszkań.

W końcu doszło do skandalu. Mój syn uważa, że to nie jego wina w tej całej sytuacji. Co z tego, że kupił samochód i teraz będzie mieszkał z żoną.

Powinnam była zarejestrować nieruchomość na siebie, ponieważ moje dziecko otrzymało już swój udział. A teraz muszę płacić nerwami za swoje błędy. Jestem bardzo obrażona na syna, bo jego zachowanie po prostu przekroczyło wszelkie granice i nie wiem, co dalej robić.