Syna nie było w domu, więc powiedziałam, że przekażę mu informację o tym telefonie. Dziewczyna najpierw milczała kilka sekund, a potem powiedziała, żebym nie zapomniała przynieść jutro zaświadczenia dla szpitala położniczego.
Nie zrozumiałam, o co chodziło. Wydawało mi się, że słowo "szpital położniczy" usłyszałam wcześniej. Ale dziewczyna powtórzyła to wyraźnie. Przedstawiła się jako Diana. Miała związek z moim synem jeszcze w zeszłym roku, a teraz jest w ciąży z nim.
Kiedy syn wrócił, domagaliśmy się wyjaśnień. Opowiedział, że spotkał się z Dianą w zeszłym roku. Przez pewien czas spotykali się kilka razy, ale nie układało się, i postanowili przerwać.
Rozstali się szybko, ale pewnego dnia Diana poinformowała go, że spodziewa się dziecka. Kiedy syn nie chciał brać na siebie odpowiedzialności, ona nie nalegała. Po prostu bardzo chciała urodzić swoje dziecko.
Gdy pytaliśmy o samą Dianę i jej rodziców, syn opowiedział, że matka Diany ciągle pije. Ojca dziewczyna nigdy nie znała. Diana przeprowadziła się do mieszkania babci. Teraz planuje mieszkać tam z dzieckiem.
My z mężem nie mogliśmy w to uwierzyć. Jak to możliwe? Mimo to przestaliśmy o tym rozmawiać.
Przez długi czas staraliśmy się nie pokazywać, że istnieje jakaś Diana czy dziecko. Okazało się, że urodziła chłopca.
Jej telewizor był zepsuty, a w naszym domu mamy zapasowy, którego praktycznie nie używamy, więc syn wziął go dla niej. Ja nie miałam nic przeciwko.
Gdy syna nie było w domu, zaczęliśmy zastanawiać się, co robić dalej. Przecież jesteśmy dziadkami dziecka.
Zanim wyruszyliśmy w podróż, zadzwoniłam do Diany. Najpierw była bardzo zaskoczona, ale potem ucieszyła się i powiedziała, że będzie na nas czekać.
Posłuchaliśmy. Poszliśmy do sklepu i kupiliśmy trochę jedzenia, a potem pieluchy.
Drzwi otworzyła dziewczyna niskiego wzrostu, trochę pulchna i całkiem ładna.
Podczas snu dziecka zaczęliśmy ją pytać o różne rzeczy. Żyje sama, po szkole poszła do technikum, a nawet zdążyła pracować jako fryzjerka.
Oszczędziła trochę pieniędzy i mogła kupić wózek i łóżeczko dla dziecka. Mieszkanie po babci pozostało jej. Teraz przed nią nowy cel: znalezienie dobrej pracy i umieszczenie dziecka w przedszkolu. Spodobała mi się.
O synu powiedziała, że go nie wini i sama mu powiedziała, że bardzo chce urodzić, nawet jeśli on nie zdecyduje się wziąć odpowiedzialności. To była ich wzajemna umowa. My z mężem spojrzeliśmy na siebie i zrozumieliśmy, co trzeba robić dalej.
Urządziliśmy techniką mieszkanie Diany, w nadziei, że ona i Aleksander się pogodzą.