Kiedy jesteś młoda i pełna energii, świat wygląda zupełnie inaczej, ale teraz mam 56 lat, są moje urodziny i wcale nie jestem w świątecznym nastroju. Patrzę na swoje odbicie w lustrze i widzę jakąś tęsknotę i smutek w oczach, zmęczone spojrzenie i brak chęci na cokolwiek.

Może zorganizowałbym małą uroczystość, ale nie mam nawet kogo zaprosić: nie mam przyjaciół ani krewnych. Moją jedyną rodziną jest moja matka, więc żyjemy razem jak sieroty i wspieramy się nawzajem.

Moja matka ma już ponad 80 lat i zdaję sobie sprawę, że coraz bliżej jest moment, w którym opuści mnie na zawsze. Samo myślenie o tym napawa mnie niesamowitym niepokojem. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej. Ani ona, ani ja nie stajemy się zdrowsi z każdym rokiem.

Dobrze, że moja mama może przynajmniej sama wyjść na podwórko, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Od 5 lat jestem na emeryturze i jednocześnie pracuję, bo obie potrzebujemy dużo pieniędzy na leki. Chciałam ubiegać się o pomoc państwa, ale za każdym razem wysyłają mnie po inne dokumenty. Dopiero po sześciu miesiącach tego zamieszania zdałam sobie sprawę, że nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc.

Z moją mamą jest ciężko, każdego dnia staje się jak małe dziecko, ale nie narzekam, przynajmniej mam się kim opiekować i dbać.

Popularne wiadomości teraz

Kobieta twierdzi, że pies nie był specjalnie tresowany

Astrologie nazwali najgorszy znak zodiaku

Skorupki od jajek to idealny nawóz do roślin

Te znaki zodiaku to najlepsi kochankowie!

Czasami, kiedy myślę o tym, co robiłam w młodości, moje serce kurczy się ze smutku... Staram się jednak nie smucić ze względu na mamę, żeby nie widziała moich łez. Ale można spojrzeć na tę sytuację z innej strony: nie żyjemy tak źle.

Mamy przecież mieszkanie, trochę pieniędzy i siebie nawzajem. Żyjemy spokojnie, bez incydentów, wieczorem włączamy telewizor, ja siadam do dziergania, a mama komentuje wszystko, co dzieje się na ekranie.

Jeśli w wolny dzień jest ładna pogoda, kupuję grilla i zapraszam sąsiadów na podwórko, żeby porozmawiać z innymi ludźmi. Opowiedzą mi, co się dzieje na świecie. Córka Anny wyszła za mąż i jest już w ciąży, a syn Marii wyjechał za granicę i planuje zabrać ją z powrotem. Opowiadają mi to wszystko i to tak, jakbym sam żył życiem innych ludzi. Takie mam wrażenia.

Chociaż te dzieci nie są moje, a ja przymierzam się do czyjegoś życia, to czy jest sens rozpaczać nad tym, co już zostało zrobione? Teraz szczerze cieszę się z ludzi, którzy mają dzieci, wnuki, dużą rodzinę.... A ja mam mamę i dziękuję za to Bogu i modlę się codziennie, żeby nie spotkały nas żadne kłopoty i żeby nie zabrał jej do nieba. Po prostu chcę być z nią trochę dłużej....