Nie żyjemy zbyt zamożnie, ale mamy wystarczająco dużo pieniędzy: spłacamy kredyt hipoteczny za nasze mieszkanie i nawet dwa razy w roku pozwalamy sobie na zagraniczne wakacje. Mamy mieszkanie, które odziedziczyłam po babci, więc wynajmujemy je, a pieniądze przeznaczamy na spłatę kredytu na nowy dom, do którego pozostały jeszcze trzy lata.
Siostra mojego męża, Ola, obchodziła swoje trzydzieste urodziny w restauracji - było dużo gości, prawie cała rodzina, byliśmy też ja i mój mąż. Podczas wieczoru wszyscy goście zachowywali się bardzo dziwnie - podchodzili do mojego Krzysztofa, przytulali go, mówili, że jest bardzo hojny, bo zrobił siostrze taki prezent.
Nic nie rozumieliśmy, bo przecież daliśmy jej 2000 zł, jak to mógł być taki duży prezent? Uroczystość była świetna, dopóki głosu nie zabrała moja teściowa. Po jej przemowie zrozumiałam, dlaczego wszyscy mówili o naszej hojności.
Byłam w szoku, na początku chciało mi się śmiać, bo myślałam, że to żart. Jednak kiedy wszyscy goście zaczęli klaskać w dłonie, zrobiło się strasznie. Nie mogłam nic powiedzieć, mój mąż był w szoku. Wtedy moja siostra wstała i poprosiła mojego męża, aby dał jej mieszkanie w nowym budynku!
Oczywiście zaczęłam walczyć. Powiedziałam na cały głos, że mieszkanie to zbyt drogi prezent, a jedno z nich należy do mnie osobiście i nie zamierzam niczego oddawać. To mieszkanie będzie należało do mojego syna, kiedy dorośnie.
Krzysztof w ogóle nie wtrącał się do rozmowy, więc zapytałam go, czy on też broni naszych interesów, ale jak zaczął mówić, to już było mi przykro, bo Krzysztof powiedział, że dlaczego nie dać go siostrze, a dla syna kupimy coś później.
Byłam jeszcze bardziej wściekła, mieszkanie jest moje, łatwo mu rozporządzać cudzą własnością. Nie oddam mieszkania babci za żadne pieniądze. Jeśli chce, może podzielić się kredytem hipotecznym z siostrą. W takim wypadku składam pozew o rozwód. Krewni zaczęli szeptać, że jestem nieludzki, skąpiec...
Teściowa z dumą oświadczyła, że nie ma dla mnie miejsca w ich rodzinie, a Krzysztof milczał. To był ostatni dzwonek, wstałam i odeszłam od stołu. Teraz naprawdę składam pozew o rozwód, nie zamierzam żyć z mężczyzną, dla którego zdanie mojej matki jest ważniejsze niż moje. Poradzę sobie ze wszystkim, nadal mam rodziców, oni są naprawdę moim wsparciem.