Została tam, ponieważ ja muszę jeździć do miasta oddalonego o 60 km, czyli 1,5 godziny autobusem, więc nie widujemy się często. Oboje pracują, chcą odpocząć w weekendy, więc rzadko przyjeżdżają.

Postanowiłem odwiedzić ich w zeszły weekend, myśląc, że teraz nie ma zbyt wiele pracy w wiosce, więc mogę pojechać do miasta, a potem, kiedy będziemy musieli sadzić ziemniaki, nie będzie czasu.

Zrobiłam placki, zabrałam konserwy i trzy tysiące złotych. Myślę, że kupią sobie coś potrzebnego, bo nawet nie wiem, co teraz dać młodym.

W sobotę zięć musiał iść do pracy, więc zostałam tylko ja i córka. Teraz wynajmują dom, żyje im się dobrze, tak myślałam do tej pory. Córka powiedziała mi, że absolutnie nie mają wspólnego budżetu, a wszystkie wydatki dzielą na pół.

Pierwszy sygnał dali teściowie, kiedy podliczyli ile wydali na wesele i poprosili dzieci o zwrot każdej złotówki, którą przekazali. W ten sposób nauczyli syna, że wszystko należy dzielić na pół.

Popularne wiadomości teraz

"Wstyd mi przyznać, że widziałam mojego wnuka tylko raz, mimo że ma już 2 miesiące. A wszystko przez moją synową"

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Nie ufaj Lisie, to zła osoba. Znam ją od 20 lat". To nie powstrzymuje jej przed korzystaniem z usług twojego męża

"Całe życie zdmuchiwałam z ciebie kurz, a ty poszedłeś do swojej kochanki: to twoja wina"

Ale jest jeszcze gorzej. Mają nawet różne półki z jedzeniem w lodówce. Każdy kupuje to, co lubi. Na przykład zrobiła mi herbatę i powiedziała: "Nie mam cytryny, zapytam męża, czy mogę pożyczyć", a on tak niechętnie, z opóźnieniem - "Nnnn, weź...".

Moja córka niedawno urodziła syna, miał zaledwie miesiąc, więc pojechałam zobaczyć wnuka. Była bardzo szczęśliwa, że mnie widzi, nakryła do stołu, kupiła tort, zastanawiam się, jak ona to zrobiła, skoro mąż jej w ogóle nie pomaga?

Połowę pieniędzy wydają też na dziecko, Natalia mówi, że to pomysł zięcia: sprzątają według grafiku, każdy gotuje dla siebie. "Nie wiem, dziwnie się z tym wszystkim czuję, nie wydaje mi się to przyjazne. Rodzina jest wtedy, gdy wszyscy są razem, a nie jak obcy, a gdzie jest zaufanie i troska o siebie nawzajem?

Powiedziałam: "Córko, to wszystko jest z tobą nie tak. A ona ciągle mi powtarza, że kobieta powinna polegać na sobie w każdej sytuacji! Cóż, teraz widziałam wszystko na własne oczy i moje pytania zniknęły.

Z takim mężczyzną jak jej Donald, kobieta po prostu nie ma wyboru. Nie wiem, nie chcę wnikać w czyjąś rodzinę, ale to wszystko jest bardzo dziwne. Może tak jest teraz u wszystkich, a ja po prostu wciąż myślę staroświecko. Na miejscu Natalii nie tolerowałbym tego, to po prostu brak szacunku dla kobiety. Mówi mi, że czuje się bardzo komfortowo.