Kasia znów była w ciąży, ale tym razem postanowiła nie mówić o tym wszystkim, tylko niektórym, którzy potrafią to zrozumieć.
Kasia znów miała koszmar. Odkąd dowiedziała się, że jest w ciąży, nawiedzały ją sny o utracie dziecka.
Udała się do kuchni, by zaparzyć sobie herbatę na uspokojenie. Spojrzała na zegar - była druga w nocy, a Romana nadal nie było w domu.
Kasia od jakiegoś czasu podejrzewała, że jej mąż ma romans, ale nie było to dla niej najważniejsze. Jej jedynym pragnieniem było zostać matką.
Przeszła już cztery lata bezskutecznych starań, trzy poronienia i dwie aborcje. Była na skraju rozpaczy i straciła nadzieję.
"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Roman przestał ją wspierać, nie pocieszał jej i nie próbował zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Wyglądało na to, że skupił się na sobie i zignorował przygnębioną żonę.
Oboje myśleli o rozwodzie, ale nie rozmawiali o tym otwarcie. Wtedy Kasia zobaczyła dwa paski na teście ciążowym i uznała, że to może być ich ostatnia szansa na szczęście.
Tym razem postanowiła działać inaczej. Skupiła się na pozytywnych myślach, unikała stresu, dużo spacerowała, zdrowo się odżywiała, brała witaminy i medytowała.
Zgodziła się z szefem na pracę w niepełnym wymiarze godzin. Zaczęła malować obrazy, haftować, piec ciasta, a gdy czuła się samotna, słuchała relaksującej muzyki.
Gdy poczuła pierwsze kopnięcia, zaczęła mówić do dziecka, powtarzając, jak bardzo je kocha. Był to ósmy miesiąc ciąży.
Kasia nagle źle się poczuła - miała zawroty głowy i silny ból brzucha. Zadzwoniła do męża, prosząc, by wrócił jak najszybciej, bo musiała pilnie jechać do szpitala.
Roman uznał, że to kolejny atak lęku, i poradził jej, żeby się uspokoiła i zajęła czymś innym.
Kasia wybrała numer taksówki. Gdy samochód przyjechał, czuła się już tak źle, że nie mogła wstać z fotela.
Wysłała wiadomość do taksówkarza, prosząc, by przyszedł po nią na górę. Młody mężczyzna wszedł do mieszkania, zobaczył bladą kobietę w ciąży, natychmiast ją podniósł i zaniósł do samochodu.
Kasia nie pamiętała drogi do szpitala. Znalazła się na oddziale, czując suchość w ustach i ból w biodrach.
Po chwili przypomniała sobie, co się stało. Położyła rękę na brzuchu. Dziecka nie było.
Zaczęła histerycznie krzyczeć, co obudziło taksówkarza, który czuwał przy jej łóżku. Lekarze i pielęgniarki przybiegli, podano Kasi środek uspokajający, a młody mężczyzna został poproszony o opuszczenie oddziału.
Następnego dnia wrócił, przypadkiem będąc świadkiem rodzinnej kłótni. Kasia obwiniała męża o to, co się stało, twierdząc, że gdyby był z nią w domu, mogliby zdążyć na czas.
W przypływie złości wyrzuciła Romana z życia, mówiąc, że złoży pozew o rozwód. Młody taksówkarz chciał się wycofać, ale zauważył, że Kasia próbuje wstać z łóżka. Pospieszył jej z pomocą:
– Nie możesz wstać, jesteś zbyt słaba.
– Co cię to obchodzi, idź do swojej żony albo do kogokolwiek, kogo szukasz – odpowiedziała zirytowana, nie mając ochoty na rozmowy.
– Właściwie przyszedłem do ciebie. Jestem taksówkarzem, którego wezwałaś. To ja cię tu przywiozłem.
– Przepraszam – powiedziała łagodniej – nie chciałam cię zranić. Muszę wstać, chcę zobaczyć noworodki.
Paweł (taksówkarz) pomógł Kasi wstać z łóżka i za zgodą pielęgniarki zaprowadził ją do sali z noworodkami.
Kasia w milczeniu patrzyła na dziesiątki maleńkich zawiniątek, odkrywających nowy świat. Płakała bez przerwy, pogrążona w smutku, podczas gdy Paweł trzymał ją za rękę, a potem przytulił, zapewniając, że wszystko się ułoży.
W dniu wypisu Paweł przyjechał po Kasię. Pomógł jej wsiąść do samochodu i zapytał, dokąd chce jechać.
– Do domu dziecka – odpowiedziała – „Zostanę matką dla kogoś, kto mnie potrzebuje, tak samo jak ja jego.”
W ciągu czterech miesięcy życie Kasi zmieniło się o 360 stopni. Rozwiodła się z Romanem i wyszła za mąż za Pawła.
Nowożeńcy adoptowali dwuletnią dziewczynkę, Zosię. W rzeczywistości to Zosia wybrała ich, rzucając się Kasi w ramiona, krzycząc „Mamo!”.
Kasia postanowiła poświęcić się macierzyństwu i na razie nie planuje wracać do pracy. Nowy tryb życia czasami ją przytłacza.
Rano czuje się osłabiona, ma zawroty głowy, a jej apetyt zniknął. Nie mówi o tym mężowi, żeby go nie martwić.
Z czasem Kasia uczy się, że najbardziej upragnione rzeczy w życiu przychodzą wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy.
W jej sercu rodzi się nowe życie, a ona, Paweł i Zosia wkrótce powitają kolejnego członka swojej rodziny.