I tak jest teraz. Marta przyglądała się Krzysztofowi. Była gotowa zrobić dla chłopca wszystko, byle tylko się uśmiechał. W końcu Marta niedawno wyrzuciła z domu męża, który znęcał się nad nią i dwuletnim Krzysztofem.

Ciągle pił, nie pracował, nie przynosił do domu ani grosza i często podnosił rękę na żonę i syna.

Marta starała się wspierać męża w potrzebie, ale szybko zdała sobie sprawę, że ważniejsi są dla niego przyjaciele i picie.

Marta sprzedawała kwiaty na targu, gdy podeszła do niej nieznajoma kobieta. -Dzień dobry. Jest pani wolna w sobotę? Tak. Czy my się znamy? Nie. -O co chodzi? Mój syn żeni się w sobotę.

Narzeczona rzuciła go trzy dni temu, a to taki wstyd dla całej wsi... Zresztą i tak nikt nie widział panny młodej: czy może pani zostać w tej roli przez kilka godzin?

Popularne wiadomości teraz

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

"Przeprowadziłam się do jego mieszkania. Zaczęłam gospodarzyć, niektóre rzeczy wyrzuciłam. Widziałam, że mąż się złości, ale nic nie mówił"

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

Marta nie wiedziała, co powiedzieć, ale widok tej kobiety sprawiał jej ból. Widać było, że cierpi, jej syn pewnie też. -Zgadzam się. -Moja droga, dziękuję.

Nie przyszłam do ciebie bez powodu. Obserwuję ciebie i twojego syna od ponad tygodnia. Wiem, że jesteście sami, bo nikt się z wami nie spotyka. Poszłaś już po sukienkę?

Ślub był niesamowicie zabawny. Państwo młodzi siedzieli przy stole, rozmawiali, dowiadywali się o sobie różnych szczegółów. Rozumieli, że gospodarz może zadawać podchwytliwe pytania.

Naprzeciwko nich siedział Krzysztof, który nigdy nie widział swojej matki tak szczęśliwej. Wszystko poszło dobrze. Goście rozeszli się do domów bez wieści.

Pod koniec wieczoru matka pana młodego podeszła do Marty. -"Bardzo ci dziękuję, Marto. Właśnie nam pomogłaś. Możesz wziąć rozwód, kiedy tylko chcesz.

Jutro rano mój mąż zabierze ciebie i Krzysztofa do miasta.

-Jakie miasto, jaki rozwód, mamo? Trzy miesiące później cała społeczność dowiedziała się, że para spodziewa się dziecka.