Wszyscy biorą dzieci z sierocińca, ale ja zdecydowałem się wziąć czyjąś babcię z domu opieki. Nikt z moich znajomych ani sąsiadów nie pochwalił mojej decyzji.

Wszyscy, jak jeden, kręcili palcami na mojej skroni i mówili: "To są ciężkie czasy, a życie jest wystarczająco ciężkie, a ty wziąłeś do swojego domu darmozjada! Ale jestem pewien, że postąpiłem słusznie.

To moje życie i muszę dokonać najlepszego wyboru. Ale to smutne, że moi krewni zaczęli traktować mnie inaczej, jakbym prosiła ich o pieniądze lub pomoc. Ale ja od nikogo nic nie biorę.

Kiedyś mieszkaliśmy razem: ja, moje dwie córki i moja matka. Niestety, osiem miesięcy temu moja mama, którą wszyscy bardzo kochaliśmy, zmarła i zostaliśmy tylko we trójkę.

W ciągu tych miesięcy moje córki i ja zdaliśmy sobie sprawę, że wciąż mamy dużo energii i czasu, który możemy poświęcić na pomoc innej osobie. Od liceum miałem bliskiego przyjaciela, który w wieku 30 lat, zamiast budować rodzinę i karierę, po prostu zrujnował sobie życie.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

„Zostałam tylko po to, żeby spojrzeć w twoją kłamliwą twarz i powiedzieć, że nie masz już rodziny: pobiegłam się spakować”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

Najsmutniejsze jest to, że żył tak jak chciał, z renty po matce. Kiedy przestała mu ją dawać, po prostu umieścił ją w domu opieki, jakoś wcześniej zdobywając jej mieszkanie, a pieniądze wyrzucił w błoto.

Przez kilka lat żył wygodnie, nie odmawiając sobie niczego, a potem pieniądze się skończyły, a on nawet nie pamiętał o mojej matce, była mu obojętna, nie wiedział nawet, czy jeszcze żyje.

Znałam ciocię Ritę od dzieciństwa, tak jak ona znała mnie. Raz w miesiącu moje córki i ja odwiedzałyśmy ją i przynosiłyśmy jej różne smakołyki. Ciocia Rita cieszyła się na nasz widok jak małe dziecko i nikt inny do niej nie przychodził.

Moje córki zareagowały na mój pomysł bardzo pozytywnie, a najmłodsza Anna, która ma teraz 5 lat, krzyczała z radości: "Hurra, znowu będziemy miały babcię!

Ale nawet nie wyobrażacie sobie, jak ciocia Rita zareagowała na mój pomysł! Płakała z radości tak długo, że musiałam ją uspokajać. Teraz minęły prawie 2 miesiące, odkąd mieszkamy z babcią Ritą, serce w serce.

Wszyscy ją kochamy, a ona kocha nas.

Ale nadal nie możemy zrozumieć, skąd nasza babcia, która jest w ósmej dekadzie życia, ma tyle energii.

Przecież codziennie wstaje o 6 rano, a my budzimy się przy aromacie świeżo upieczonych naleśników lub racuchów. Wykonuje wszystkie prace w domu, mimo że o nic jej nie proszę.

Zmywa naczynia, przygotowuje dla nas pyszne posiłki. Oddaje mi całą swoją emeryturę, żebym mogła kupić jedzenie i opłacić rachunki za media, bo ona nie chodzi do sklepu, jest jej ciężko.

A moi krewni nawet przestali mnie odwiedzać. Wygląda na to, że wszyscy się mnie wyparli, ale ja nikomu nie zrobiłam nic złego.