Ogólnie rzadko zagłębiamy się w te sprawy - po prostu płacimy online. Ale rachunki i tak regularnie przychodzą. Wychodziłam na spacer, zajrzałam do skrzynki pocztowej, sfotografowałam i powiedziałam matce, żeby sama sprawdziła. Poszliśmy z dzieckiem na spacer.

Mieszkamy w starej dwupokojowej kawalerce, którą mąż miał jeszcze przed ślubem. Jestem na urlopie macierzyńskim, mąż całkowicie jest w stanie utrzymać swoją rodzinę. Nie przemęcza się.

Nie mam żadnego związku z mieszkanie mojego męża, ale nie martwię się z tego powodu. Przecież mam trójkę z rodzicami w sąsiednim mieście. Tak więc na ulicy w razie czego nie zostanę.

Kiedyś zaczęłam mówić, że muszę się zameldować u męża. A mąż stanął jak oparzony - po co i po co cały ten papierkowy bałagan? Niech wszystko zostanie, jak jest.

Zrobiło mi się przykro. To przecież niesprawiedliwe. Kiedy mąż zrozumiał to, postanowił złagodzić się i zaproponował zameldowanie, jeśli dla mnie to takie ważne. Ale po co? Rozważaliśmy to przez kilka dni. A potem temat ucichł.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

"Przeprowadziłam się do jego mieszkania. Zaczęłam gospodarzyć, niektóre rzeczy wyrzuciłam. Widziałam, że mąż się złości, ale nic nie mówił"

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

Minęło kilka lat, zaszłam w ciążę, nie było żadnych problemów, poszłam się zarejestrować w poradni kobiecej, porozmawiałam z lekarzem, po urodzeniu córki mąż mnie zameldował u siebie. I to wszystko.

Zadzwoniła do mnie matka po pięciu minutach i zapytała, jak to możliwe, że w naszym mieszkaniu jest zameldowanych 5 osób? Nie uwierzyłam. Zapytałam, co ona gada. Przecież powinny być dwie. A mama poradziła mi sprawdzić to samodzielnie.

Najpierw przypuszczałam, że ktoś się pomylił. Przecież skąd innym lokatorom się wziąć? Zadzwoniłam do męża, a on zaczął się jąkać, potwierdził, że pewnie są błędy. Ale kiedy powiedziałam, że jutro rano pojedziemy do zarządu mieszkania, żeby się z tym rozwiać, wtedy przyznał, że zameldował kolegę z dziećmi. Musieliśmy ich wpisać do szkoły i przedszkola. A meldunek nie jest nawet tymczasowy, ale stały.

Krzyczałam na męża. Dziwiłam się, jak mógł postąpić w ten sposób? Tak odpowiedział, że zrobiłabym skandal. Oczywiście, zrobiłabym.

Dobrze by było, gdyby zarejestrował tylko kolegę. Ale jeszcze nieletnie dzieci. Kto pozwoli je wymeldować z mieszkania? Nawet przez sąd nie wyjdzie.

Małżonek mnie nie wspiera. Uważa, że przesadzam. Właściwie nie ma z tego meldunku żadnego problemu. On nie widzi żadnych problemów wynikających z tego meldunku. Ale dla mnie to krzywdzące, przecież on mnie zarejestrować nie chciał, a obcego człowieka od razu tak.