Jednak w moim przypadku sytuacja jest zupełnie odwrotna. Dosłownie nie wiem, co zrobić z konserwami. Wszystko to dodatkowo komplikuje się napiętymi relacjami ze teściową...

Co lato muszę wyrzucać po 50 słoików zakrętek, które dostajemy od matki męża. Kiedyś wylewałam zawartość słoików, myłam je i oddawałam z powrotem teściowej. Teraz jednak nie tracę na to czasu i po prostu kupuję nowe słoiki, a stare wyrzucam.

Nie chcę obrażać matki męża, dlatego z wdzięcznością przyjmuję jej upominki, a potem po prostu się ich pozbywam.

Sprawa polega na tym, że kobieta całą wiosnę i lato spędza na działce. Nic dziwnego, że ma duże zapasy konserv, bo tam nie ma zbyt wiele do roboty. Najpierw ona i teściowa uprawiają warzywa i owoce, a potem wszystko rozkładają po słoikach i dzwonią do syna, który przewozi zakrętki do naszego domu.

Już kiedyś mówiłam, że nikt u nas nie lubi konserv. Dzieciom nie smakuje, a ja również wolę świeże produkty. Jednak teściowe jakby nie słyszały mnie i nadal przekazują te upominki.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

W Polsce 19-latka znalazła w lesie dziecko: niecodzienna historia, która przybrała nowy obrót

Zdarzało się, że teściowa sama przyjeżdżała pociągiem ze wszystkimi słoikami. Po jednej z takich podróży miała problemy ze swoimi plecami, bo ciągnięcie za sobą czterdziestu kilogramów to niełatwe zadanie.

W tym roku zakrętek było tak wiele, że miejsca na balkonie już absolutnie nie było. Proponowałam znajomym i kolegom, żeby zabrali trochę konserv do siebie, ale nikt nie chciał.

Żal mi sił i czasu, które teściowa daremnie traci na nas, ale co mi pozostaje zrobić? Jeśli spróbuję zwrócić pełne słoiki, nigdy mi tego nie wybaczą. Trzeba oszukiwać...

Normalna rozmowa mogłaby wyjaśnić sytuację, ale czy komuś zależy na deprecjonowaniu cudzych wysiłków?