Tego samego nauczyłam moją młodszą siostrę, z którą całe życie dzieliłyśmy pokój.

Kiedy poznałam Andrzeja, zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Był niezwykle miły i opiekuńczy, ale spotykaliśmy się zazwyczaj u mnie, zaprosił mnie do siebie dopiero po oświadczynach.

Był najmłodszym dzieckiem w wielodzietnej rodzinie. Wszyscy jego bracia i siostry już dawno się wyprowadzili, a on nadal mieszkał z rodzicami.

Kiedy przyszliśmy go odwiedzić, jego ojca nie było w domu. Jego matka biegała po mieszkaniu w starym, zniszczonym szlafroku, przygotowując obiad. Zdziwiło mnie, że w ogromnym mieszkaniu mieszkało ich tylko troje, a było tak brudno, jakby to był jakiś akademik, który nigdy nie był sprzątany.

Kuchnia była pokryta tłuszczem, ściany brudne, podłoga też. Na stole leżała sterta niepotrzebnych szmat... I dwa koty.

Popularne wiadomości teraz

„Mamo, kupiłem ci trochę mięsa - tylko nie mów mojej żonie, schowaj to szybko”: kobieta spojrzała na syna zdezorientowana

Rodzice zaprosili syna w odwiedziny i wtedy podbiegła synowa, która też chciała iść, ale nie została zaproszona: „Nie zasługuję na to”

„Przeżywamy z mężem najgorsze chwile w życiu, w pewnym momencie staliśmy się sobie obcy”

„Byłam zaskoczona widząc nową koszulę w szafie mojego męża, to nie może być tak, że ma kogoś innego”

Kiedy mój ojciec wrócił do domu z pracy. Usiedliśmy przy stole. Obiad był prosty: ziemniaki, boczek, śledź, kotlety. Prawie nie jadłem - unikałem tego. Wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że zostanę drugą gospodynią w tym domu.

Tak się złożyło, że wtedy jeszcze studiowałam, ale nie mogliśmy mieszkać w moim mieszkaniu, bo było małe. Postanowiliśmy więc wprowadzić się do niego. On dopiero zaczynał budować swoją karierę, więc nie miał pieniędzy na czynsz. Musieliśmy zaakceptować ten straszny los.

Studiowałam wtedy na pół etatu, więc pewnego dnia, gdy wszyscy wyszli z domu, postanowiłam zrobić generalne porządki. Oczywiście jeden dzień nie wystarczył na wszystkie pokoje, ale łazienka i kuchnia były lśniąco czyste. Nie usłyszałam jednak w zamian żadnych podziękowań.

Wszyscy zaczęli mi zarzucać, że wyrzuciłam rzeczy, których potrzebowałam i że nie powinnam ruszać cudzych rzeczy, bo teraz trudno im będzie je znaleźć. Mama Andrzeja powiedziała mi nawet, że jeśli naprawdę lubię sprzątać, to powinnam to robić tylko w swoim pokoju.

I jak mam wtedy dobrze gotować? W ciągu kilku dni wszystko wróciło do pierwotnego stanu. Bardzo mnie to złościło, ale po prostu milczałam, ponieważ było to mieszkanie mojego teścia i byłam tu w zasadzie obca. Ivan wspierał swoich rodziców i błagał mnie, abym znalazł z nimi wspólny język.

Po jakimś czasie kłótnia się powtórzyła, bo nie wpuściłam kotów do naszego pokoju. A ja chciałam tylko, żeby był wywietrzony. Moja teściowa powiedziała, że koty są członkami rodziny i powinny czuć się swobodnie w tym mieszkaniu.

Pewnego dnia rozmawiałam z teściową w kuchni i zaczęłam jej opowiadać o różnych środkach czystości. Wiedziałam już, które z nich działają dobrze, a na które nie warto nawet wydawać pieniędzy, ale ona ledwo mnie słuchała, a na koniec powiedziała:

"Jajko nie uczy kury!"

"Musisz to wszystko kiedyś posprzątać. Masz wszystko tłuste i brudne, wszędzie pełno szmat, nie możesz chodzić i nie możesz zapraszać gości", nie mogłem tego znieść. Potem nie odzywała się do mnie przez prawie tydzień.

Mieszkam z nimi od 4 miesięcy i po prostu wariuję. Jak można reedukować ludzi i zmusić ich do utrzymywania porządku? To kompletnie niehigieniczne warunki! To ważne, by żyć w takich warunkach, gdy jest się przyzwyczajonym do czegoś zupełnie innego.