Mój mąż i ja poznaliśmy się, gdy miałam 30 lat, wszyscy moi przyjaciele już dawno się pobrali, a ja żyłam tylko z pracy. Adam jest wysokim, charyzmatycznym, byłym koszykarzem.

Nie sądziłam, że w ogóle zwróci na mnie uwagę. Zaczęliśmy się spotykać, a miesiąc później przedstawił mnie swojej matce i od razu pomyślałam, że to coś poważnego. Nie zabiera się nikogo do swojej mamy.

Mam niesamowitą relację z moją teściową. Zakochała się we mnie i jeśli kłócimy się z Ołeksandrem, ona zawsze jest po mojej stronie. Po ślubie teściowa, Natalia Pietrowna, wyznała mi, że to ona namawiała syna do ślubu.

Gdy tylko mnie zobaczyła, od razu powiedziała synowi, że jestem szczerą i dobrą dziewczyną, że go kocham i że powinien pomyśleć o ślubie.

Później urodził nam się Aron. Od tego czasu jestem na urlopie macierzyńskim. Starsze dzieci nie chodzą do przedszkola, bo zostaję w domu. Chodzimy na różne zajęcia rozwojowe. Aron chodzi na zajęcia z tańca i rysunku. Dzieci mają przyjaciół i na pewno mają wystarczającą komunikację. Jestem wspaniałą mamą.

Popularne wiadomości teraz

„Co ludzie powiedzą, córko, masz dopiero 24 lata, a mężczyźni już dają ci mieszkania: matka zaproponowała, żebyś dała jej mieszkanie”

„Chciałabym mieć syna zamiast córki. Syn Natalii wypadł tak dobrze, ale o mojej Marcie nie ma co pisać”

„Byłam zaskoczona widząc nową koszulę w szafie mojego męża, to nie może być tak, że ma kogoś innego”

"Urodziłam dwójkę dzieci od teścia, bo mój mąż nie miał pojęcia. Chciałam powiedzieć prawdę, ale obiecałam teściowej, że będę milczeć"

Ale teraz jest jeden problem - po urodzeniu trzeciego dziecka bardzo przytyłam. Kiedy Adam i ja się poznaliśmy, ważyłam 49 kilogramów i chodziłam na siłownię dwa razy w tygodniu. A teraz w ogóle nie mam czasu dla siebie.

Próbowałam ćwiczyć w domu, ale albo dzieci mi przeszkadzały, albo musiałam gotować, albo źle się czułam. Teraz ważę ponad 80.

Na początku mój mąż nazywał mnie niedźwiedziem. Powiedział nawet, że wyglądam grubo. A teraz wcale nie żartuje. Szczerze mówiąc, przestało mu się to podobać.

W zeszłym tygodniu usiedliśmy do kolacji i położyłam na talerzu trzy kotlety. Mój mąż powiedział, że nadszedł czas, abym schudła i wziął dwa, zostawiając mi tylko jeden kotlet.

A potem dodał, że wyglądam na zaniedbaną i jeśli spodoba mu się inna kobieta, będę winić tylko siebie, ponieważ ożenił się z piękną i szczupłą kobietą, z której nic nie zostało.

Byłam bardzo nieszczęśliwa, słysząc takie słowa mojego męża. Oczywiście z radością poszłam do salonu, na masaż, manicure i pedicure. Nie byłam u kosmetyczki od 5 lat. Skąd miałabym wziąć na to wszystko pieniądze?

Mój mąż dobrze zarabia. Ale mamy trójkę dzieci, które trzeba nakarmić i ubrać. Musimy zapłacić za mieszkanie. Adam potrzebuje porządnych ubrań, w końcu jest menadżerem. Pomagamy teściowej. Dla mnie nic nie zostaje.

Po przytyciu 49 kilogramów nie mogę znaleźć dla siebie ubrań. Jak tylko przychodzę do salonu i przymierzam sukienkę, czuję się jak słoń. Nie wierzę, że mogę schudnąć. Nadzieję pokładam tylko w mojej teściowej. Ona mnie kocha i będzie mnie wspierać. I mam nadzieję, że mój mąż nas nie zostawi.