Moja wybranka jest jeszcze młoda. Wciąż studiuje w instytucie. Ja skończyłem studia dawno temu i pracuję w dobrej firmie zajmującej się sprzedażą samochodów.

Dobrze dogadujemy się z moją ukochaną, ale moje relacje z jej rodzicami nie są tak dobre, jakbym chciał. Przynajmniej dla mnie.

Kiedy ożeniłem się z Joanną, całkiem dobrze przyjąłem jej rodzinę. Trwało to przez rok. Byłem zajęty, nie zwracałem większej uwagi na teściową i teścia. A potem kupiliśmy razem samochód na jedną firmę. Teść wziął na niego kredyt, a potem ja zapłaciłem mu połowę kosztów. Potem wszystko się zaczęło.

Rodzice Joanny nie pracują. Chociaż oboje są jeszcze dość młodzi i silni. Wciąż daleko im do emerytury. Ale nie chcą głodować. Pasożytują więc albo na mojej żonie, albo na jej babci.

Zabierają jej i tak już skromną emeryturę. Często czekają na mnie przed domem, żebrząc o pieniądze. To tak, jakby byli bezdomni, na miłość boską. Ich bezradność jest widoczna we wszystkim. Nawet w codziennym życiu.

Popularne wiadomości teraz

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

Doszło do tego, że mój teść nie jest w stanie sam zmienić gniazdka. Ciągle proszą mnie o pomoc, więc okazuje się, że muszę rzucić wszystko i biec pomóc rodzinie Joanny. To zarówno śmiech, jak i grzech.

Nie mogę być rozdarty między dwiema rodzinami, z których jedna jest mi obca. Nie robię tyle dla własnej matki, co dla nich. Kilka dni temu wróciłem do domu z pracy i czekał na mnie teść. Najpierw poprosił o 100 złotych, potem o 1000. A w drodze do domu zabrał połowę naszego sprzętu, bo on i jego żona bardziej go potrzebują, a my kupimy nowy!

Wczoraj podróżowałem służbowo do innego regionu. Tam też mnie znaleźli. Mieli pękniętą rurę w łazience i musieli ją natychmiast naprawić. Byłem po prostu zszokowany tym zachowaniem. Nie mogłem tego znieść, byłem niegrzeczny dla testera. Powiedziałem, że nie są małymi dziećmi, niech sami zajmą się swoim życiem.

A wieczorem, kiedy moja żona dowiedziała się o wszystkim, powiedziała, że jej rodzice już do niej dzwonili, skarżyli się i prosili, żeby złożyła pozew o rozwód. Powiedzieli, że nie chcą takiego źle wychowanego zięcia.

Nie wiem już, kto ma rację, a kto się myli, ale nie chcę się dewaluować. Jak bardzo pomogłem? Czy ktoś kiedykolwiek podziękował? I to by było na tyle!

Nie mam pojęcia, co teraz zrobić z tak bezczelnymi krewnymi.