A potem wszystko jakoś zaczęło osuwać się w codzienność.

Myślałam, że jak będziemy mieli dzieci, to będzie lepiej. Kilka lat później urodziła się Ania, a potem Katarzyna. Ale to tylko pogorszyło sytuację. Byłam na urlopie macierzyńskim i miałam mało pieniędzy. Pod pretekstem, że musi więcej zarabiać, Andzej prawie przestał wracać do domu.

Pewnie pracował, ale podejrzewam, że potrafił też chodzić na lewo. Nie miałam wtedy czasu na niewierności męża. Dziewczyny, które ciągle chorowały i nie spały po nocach, były wyzwaniem. Schudłam wtedy piętnaście kilogramów, choć całe moje życie było wypełnione.

Mniej więcej mogłam odetchnąć, gdy dzieci poszły do szkoły. Wtedy zaczęłam myśleć, że muszę zmienić pracę. Ukończyłam studia pedagogiczne i uczyłam angielskiego w szkole. Podczas urlopu macierzyńskiego pracowałam jako korepetytorka. Stopniowo zdałam sobie sprawę, że więcej zarabiam online.

Kiedy moje córki zaczęły chodzić do szkoły, miałam trochę wolnego czasu. Poświęciłam go na samorozwój. Regularnie podnosiłam swoje kwalifikacje. Następnie złożyłem podanie o pracę jako tłumacz. Do tej pory nie dostałem stałej pracy, a jedynie jednorazowe zlecenia w niepełnym wymiarze godzin. Ale pieniądze to pieniądze, a doświadczenie to doświadczenie.

Popularne wiadomości teraz

Roksana Węgiel jest w ciąży? "Wiedziałam, że będzie z tego problem"

Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy

Poznajesz osobę na tym zdjęciu? Dziś zna ją każdy, lecz nie wszyscy darzą ją sympatią

Mieszkanie Julii Wieniawy wygląda zjawiskowo!

I kiedy dobrze mi szło w pracy, mój związek z mężem w końcu się popsuł. Rozmawialiśmy o tym kilka razy. W końcu zdecydowaliśmy, że będziemy żyć jak sąsiedzi. Poczekamy, aż nasze córki dorosną i wtedy się rozwiedziemy.

Ale Andrzej nie mógł tego znieść. Kiedy Anna miała szesnaście lat, a Katarzyna piętnaście, powiedział, że chce się z nią rozwieść. I postawił niespodziewany warunek.

Powiedział córce, żeby z nim zamieszkała. Wie, jak przebiegłe są obecnie kobiety. Wyciskają alimenty z mężczyzn, a potem zabierają je stamtąd

Nie sprecyzowałam, że "ciągnął" je między innymi dzięki mojej pracy na pół etatu i pieniądzom, które pożyczałam od rodziców. Oczywiście oszczędzałam też jak mogłam na sobie. Przemilczę sztuczki skromnego prowadzenia domu, bo wiele kobiet tutaj wie, jak to robić.

Rozmawiałam z moimi córkami. To niezależne i dość inteligentne dziewczyny. W pełni mnie poparły. Powiedziały, że nawet jeśli ich ojciec nie będzie się nimi zajmował, same sobie ze wszystkim poradzą. I tak się stało.

Moje córki zostały z Andrzejem, a ja przyjęłam ofertę pracy jako tłumacz i przeprowadziłam się do innego miasta. Dziewczynki i moi rodzice opowiedzieli mi, co wydarzyło się później.

Krótko mówiąc, Andrzej szybko zorientował się, że samotne wychowywanie dwóch nastolatek nie jest tak łatwe i tanie, jak się spodziewał. Z zaskoczeniem odkrył, że szybko rosnące dzieci nieustannie potrzebują ubrań, butów, kosmetyków i przyborów szkolnych.

Są też nieplanowane wydatki, takie jak dentysta - najmłodszego boli ząb. A starsze chodzi na tańce - trzeba kupić stroje na występy.

Okazało się również, że gotowanie, sprzątanie, pranie, zakupy spożywcze itp. również pochłaniają dużo czasu i pieniędzy. Miesiąc później zadzwonił do mnie i powiedział, że też powinnam dołożyć się finansowo do wychowania córek. Wysłałam pieniądze, ale na osobiste karty Aliny i Ksenii.

Minęło jeszcze kilka miesięcy i Andrzej powiedział, że odbył ze mną poważną rozmowę. Właśnie przyjechałam do rodzinnego miasta i spotkaliśmy się osobiście.

Mój były mąż, ukrywając oczy, powiedział mi, że właściwie jestem matką i powinnam sama zająć się moimi córkami. Odpowiedziałam, że Andrzej sam postawił taki warunek i dziewczynki będą z nim mieszkać do pełnoletności. Nawiasem mówiąc, poparli mnie.

Teraz mój były mąż opowiada wszystkim naszym przyjaciołom paskudne rzeczy na mój temat. Zostawiłam mu dwójkę dzieci, nie pomagam mu finansowo i wyjechałam do innego miasta, aby zamieszkać z kochankiem.