Jest ku temu wiele powodów: czyjeś dziecko nigdy nie stanie się twoje mentalnie, zawsze będziesz na drugim miejscu w stosunku do dziecka, i to w najlepszym wypadku.

Kobieta zawsze będzie cię postrzegać nie jako swojego prawdziwego męża, a jedynie jako sponsora, który pomaga jej i jej potomstwu wygodnie żyć. Ogólnie rzecz biorąc, są to myśli, które prawdopodobnie każdy dorosły mężczyzna miał w pewnym momencie.

Mimo to z Anną i Michałem żyjemy bardzo ugodowo, a ja w końcu stałem się naprawdę szczęśliwy. Zniknęły nerwy, rzuciłem palenie, a nawet schudłem kilka kilogramów.

A oto dlaczego: ponieważ spotkałem kobietę, która mnie rozumie. I która jest zdeterminowana, aby być ze mną, rozwijać się i starać się być najlepsza we wszystkim. Nawiasem mówiąc, przez półtora roku naszego wspólnego życia nigdy nie pokłóciliśmy się o jej syna. Lubię tego faceta i Anna to czuje. Wybaczcie chłopaki, ale ten stereotyp nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem.

Powiem nawet więcej. W pewnym momencie zaczęłam zauważać, że rozumiem mojego pasierba. Mimo, że właśnie skończył 5 lat. A ja nigdy nie miałem nawet siostrzeńców. Jak to możliwe? To proste! Chodzi o moje pierwsze małżeństwo.

Popularne wiadomości teraz

„Po ślubie mama zmieniła swój stosunek do mojej Anny, jakby była służącą. Uciekliśmy od nich. Do dziś ukrywam swój adres”: historia syna z Warszawy

"Matka poradziła, oszukać Adama, aby myślał, że dziecko jest jego, bo potrzebuje ojca. 'Zrób to, zanim będzie za późno': Wyznanie ciężarnej dziewczyny

"Mama przekroczyła granice w wychowaniu moich dzieci. Nałożyłam na nią 'sankcje', ale tak, żeby się nie domyśliła": Młoda mama szczerze o wychowaniu

"3 tygodnie w domu dla osób starszych, pada deszcz, w sercu smutek. Córka cieszyła się, że sprzedała mój dom, ja tutaj sama na zawsze." Historia Lidii

Kiedy poślubiłem piękną dziewczynę o imieniu Wiktoria. Ożeniłem się i zapomniałem o wszystkim, tak bardzo ją lubiłem. Myślałem, że nasza miłość będzie trwać wiecznie. Ale dwa lata to było wszystko, co mogłem zrobić. Pomimo całej jej urody i przyjemnego głosu. Życie z taką osobą jest po prostu niemożliwe.

Nie lubię rozmawiać o pracy, bo jestem uważany za jednego z najbardziej naturalnych "biurowych planktonów". Codzienny garnitur, ogolona na niebiesko twarz, uśmiech i świeża fryzura.

W przeciwnym razie nasz brat musi tylko umieć machać językiem. I udawać, że coś rozumie z tabelek, które codziennie widzi na monitorze komputera. Tak, ta praca nie jest zakurzona w porównaniu na przykład z pracą budowlańca czy kierowcy wywrotki. Ale ma swój własny stres i pułapki.

Tak więc każdego dnia, kiedy wracałem z pracy do domu, zastawałem ten sam obrazek. Moja żona leżała na kanapie z telefonem w rękach, w tle włączony był telewizor, a w kuchni panował bałagan.

Musiałem sam gotować lub zamawiać coś z dowozem. Wiktoria była całkowicie zadowolona z takiego życia, ponieważ w ogóle nie chciała iść do pracy. A prace domowe powodowały u niej ból brzucha, gorączkę i Bóg wie co jeszcze. Objawy podobne do tych, które miała moja pięcioletnia pasierbica, tak.

Na początku nie zwracałem uwagi na lenistwo mojej młodej żony. Jedyne, co mnie interesowało, to to, z kim mogła tak często komunikować się online, gdy mnie nie było. Byłem bardzo zazdrosny i myślałem nawet o zainstalowaniu kamery w mieszkaniu. Ale po roku wspólnego życia przestałem się tym przejmować. Nie obchodzi mnie, czy przyprowadza swoje kochanki do domu, ale przynajmniej ugotuje mi obiad kilka razy.

Zaczęłam się czuć, jakbym była członkiem jakiegoś kultu, który żył swoim życiem w pracy i wracał do domu, aby przynosić prezenty swojej bogini, posągowi z telefonem w rękach, ustawionemu na naszej sofie. Nie żartuję. Zaczęły mi wypadać włosy, byłam zdenerwowana i bardzo źle się czułam.

Męki skończyły się dopiero wtedy, gdy zebrałam się na odwagę i zaczęłam poważną rozmowę. Zapytałem Wiktorię, czy wie, czym się zajmuję i ile zarabiam miesięcznie. Odpowiedź była przecząca. Następnie zapytałem ją, kiedy myśli o powrocie do pracy lub po prostu rozpoczęciu prac domowych.

Zamiast odpowiedzieć, Wiktoria zasugerowała, żebyśmy poszły pobiegać. Powtarzała swoją ulubioną mantrę: w małżeństwie ktoś musi być piękny i ktoś musi przynosić pieniądze. I nie obchodziły jej moje protesty ani sugestie.

Nawet kiedy się rozwiedliśmy, Wiktoria, moim zdaniem, przez długi czas nie zdawała sobie sprawy, jak poważna to sprawa. W jej mniemaniu był to tylko kolejny test. Za pół roku przyczołgam się do niej z przeprosinami, a ona mi wybaczy. A potem wszystko będzie jak zwykle. Nawiasem mówiąc, nigdy nawet nie rozmawialiśmy o dzieciach. Wiktoria wspomniała kiedyś, że nie chce zepsuć swojej figury wczesnym porodem. Przypomnę, że miała wtedy 28 lat... Ogólnie rzecz biorąc, mam nadzieję, że udało mi się przekazać psychologiczny portret mojej pierwszej żony.

A teraz jestem z Anną i Michałem. Mogę powiedzieć, że to zupełnie inne emocje. Miałem pewne obawy, czy w ogóle się dogadamy. Albo czy będzie zachowywał się jak rozpieszczone dziecko. Muszę przyznać, że przez chwilę próbował. Ale nawet dziecko nie może tak długo rozmawiać przez telefon, jak mój były. W końcu sam nawiązał kontakt.

Od samego początku Anna zachowywała się jak dorosła, a ja z wielką przyjemnością pomagałem jej w gotowaniu w kuchni po powrocie z pracy. Pomagać, a nie gotować, jak to miałam w zwyczaju.

Ogólnie mogę teraz przyznać, że przez długi czas byłem w niewiedzy i popełniałem wiele błędów na temat kobiet z dzieckiem z pierwszego małżeństwa. Anna rozwiodła się z powodów, których nie chcę tu omawiać. Powiem tylko, że nie uważam, aby jej były mąż miał rację.

Z drugiej strony, jesteśmy teraz prawdziwą i zżytą rodziną z wielkimi perspektywami. O ile wiem, Victoria nie wyciągnęła żadnych wniosków dla siebie i żyje tym samym życiem, które prowadziła ze mną, tylko teraz w mieszkaniu swoich rodziców. Nie mogę jej zrozumieć.

Inaczej myślę, że każdy spojrzy na moją sprawę pod swoim kątem. Ktoś wyciągnie pewne wnioski i zda sobie sprawę, że nie ma nic złego w kobietach z dziećmi, co jest teraz modne w Internecie.

Ktoś inny będzie trzymał się swoich racji, tak jak mój były. Wszyscy jesteśmy różni i różne są nasze punkty widzenia. Najważniejsze to nie zapominać o myśleniu głową i wyciąganiu odpowiednich wniosków. A potem, zobaczysz, życie pokaże ci, kto ma rację, a kto się myli.