Biedne prezenty od jednej starszej kobiety dla drugiej... Jagody, marchew, rzepa, pięć jajek od kur. Ogród był niedaleko. Kobieta pracowała tam cały czas na swoich trzech akrach ziemi.

Co tydzień przynosiła sąsiadce trochę. Była szczęśliwa i dziękowała jej.

Dzieci sąsiadki rzadko ją odwiedzały. A jej emerytura była niewielka. I nie miała ogrodu. Niech sama sobie pomoże!

Pewnego dnia kobieta przyszła z koszykiem. W koszyku były marchewki i buraki. Słoik kiszonych pomidorów. Świeże jajka. Biedne prezenty. Prezenty od serca.

A sąsiadka ma święto: przyjechał jej syn! Stół jest bogato zastawiony. Syn przywiózł mnóstwo pysznych, drogich rzeczy. Był bogaty, miał własne sklepy. A sąsiadka ma na sobie nowy szlafrok, piękne domowe kapcie; uśmiecha się i śmieje. I pachnie dobrymi perfumami i różnymi potrawami.

Popularne wiadomości teraz

"Sąsiada opuściła żona z małym dzieckiem na rękach a moje serce jest teraz niespokojne. Pokocham małą Mariankę i Szimona też nikomu nie oddam":z życia

"Syn żąda byśmy przeprowadzili się do jego kawalerki, a on do naszego domu, jego żona znów jest w ciąży. Nie mówi co zrobić z młodszym synem": z życia

"Prababcia zostawiła mieszkanie mojej żonie, a teściowa żąda żebyśmy oddali je na rzecz młodszej siostry, bo jesteśmy egoistami. Zero wstydu": z życia

Historia z pociągu: "Pani jechała do syna aby zająć się wnukami. Droga daleka, w przedziale był starszy mężczyzna, który jadł herbatniki z wrzątkiem"

I przyszła moja córka z mężem. A wnuki biegają po mieszkaniu. Są święta! I kolorowe girlandy migają. I choinka przystrojona.

Sąsiadka beztrosko wzięła koszyk z marnymi prezentami. Nie zaprosiła nas do stołu, bo to przecież rodzinne święta. I popatrz, ile paczek z prezentami leży w przedpokoju, jeszcze nierozpakowanych. Pudełka z drogimi słodyczami, ciastami, ciastkami, mnóstwo rzeczy.

Kobieta z ogrodem powiedziała, że wróci po koszyk później.

Sąsiadka odpowiedziała z irytacją: "Oddam ci koszyk, Anno! Nie mam dla ciebie czasu. Mam wszystko!

Mam to teraz. Raz w roku przynosili bogate prezenty. Zwracali na mnie uwagę. Gratulowali mi i mówili miłe słowa. I nadeszły bogate święta!

Tylko człowiek żyje biednymi prezentami. Ale one są stałe. Żyje chlebem, a nie ciastkami. Dzięki stałej opiece, a nie jeździe na karuzelach raz w roku.

I, oczywiście, błędem było nie poczęstować Ziny słodyczami. Nie zaprosili jej do stołu, nie nalali jej herbaty. Nawet nie przywitali jej słowami. I na próżno kosz z prezentami został z obrzydzeniem wepchnięty w ciemny kąt.

Ponieważ za tydzień będą pamiętać o biednych darach wiernej osoby. O nieustannej pomocy, która wydaje się skromna i nieciekawa na tle darów hojnych i bogatych.

Ale one są rzadkie. Nie da się z nich wyżyć. A codzienne dobro jest ważniejsze niż bogate dary...