Najważniejsze jest to, że jego żona była domową kobietą, cichą i spokojną. Zawsze była przy mnie.
Nie, oczywiście pracowała. Czasami wyjeżdżała do swojej starej matki na dzień lub dwa. Chodziła do przychodni, do sklepów - oczywiście nie była przykuta do domu.
Ale zawsze była przy mnie. W kontakcie, jak to mówią. Przez trzydzieści lat nigdy nie zdarzyło się, żeby moja żona zniknęła.
Mój mąż znikał kilka razy. Bądźmy szczerzy: kiedy byłam młodsza, raz spędziłam noc w domu przyjaciela po imieninach. Pewnego razu wrócił z ryb dzień później niż obiecał. Nie było wtedy telefonów komórkowych i moja żona bardzo się martwiła. Zdarzyło się to jeszcze kilka razy. Znikał na noc. Nie tak często w ciągu trzydziestu lat. Ale zdarzało się.
Tym razem żona zostawiła telefon w domu. Mąż zaczął dzwonić jakąś godzinę później i na początku nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego żony nie ma od dłuższego czasu. Kładł panele podłogowe w kuchni, to był jego wolny dzień. Jego żona powiedziała: "Krzysztof, idę do kosza!". Mąż pokręcił głową, mówiąc, że rozumie, nie zawracaj mi głowy.
Och, jaki był przerażony, kiedy zdał sobie sprawę, że minęła godzina. A telefon grał na kanapie. Na początku był zdezorientowany. Potem wmówił sobie, że to nonsens. Będzie tu za minutę. I wtedy się przestraszyłem. Wyszedłem na balkon, mimo że balkon nie wychodził na ulicę. Nie było tam żony.
"Bardzo mi niezręcznie prosić panią o przysługę. Ale od kilku dni nic nie jadłem. Czy mogłaby pani kupić mi bułkę i wodę"– zapytał mężczyzna."Z życia
"Zdziwiam się, jak teściowie mogą być tak bezczelni. Nie lubią mnie, prosili syna żeby mnie zostawił, a teraz chcą zabrać dom moich rodziców": z życia
10 zabawnych zdjęć zwierząt, które nie przestają nas zadziwiać
Ta historia porusza. Pies przychodził codziennie przez 10 lat na stacje po swojego pana
Wtedy mężczyzna szybko się ubrał. Różne rzeczy przychodziły mu do głowy. Nagle Natalia się poślizgnęła, było lodowato. Gdzieś upadła. Nagle chuligani zaatakowali. Teraz to rzadkość, ale co jeśli? Nagle jakiś maniak... Albo inna osoba mogła zostać potrącona przez samochód.
A ten człowiek nie odszedł, wybiegł na zewnątrz. Jego żony tam nie było. Przebiegł podwórko dwa razy, sprawdził wszystko, zajrzał nawet do kontenera. Był tam zielony worek ze śmieciami. Należał do nich. A jego żony nie było! Zawsze tam była. Ale teraz jej nie ma.
Mąż wrócił do domu. A gdyby Natalka wróciła? A teraz wszystko będzie dobrze. Powie: "Zwariowałaś! Gdzie byłaś?", pokłóci się, a potem wszystko będzie dobrze. Tak jak wcześniej.
Na zewnątrz rozpętała się zamieć. Robiło się ciemno - zimą szybko robi się ciemno. A mężczyzna znowu biegał, szukał jej, prawie płakał, tak jak wtedy, gdy był dzieckiem i stracił matkę. Nie mógł oddychać. Nie wiedział, co robić. Nie mógł biec na policję, minęło zaledwie półtorej godziny. Ale i tak był gotów pobiec na policję. Gdziekolwiek, byle znaleźć Natalię.
Odmawiał fragmenty zasłyszanych modlitw. Przysięgał, że będzie najlepszym mężem na świecie. Biegał, chodził po sklepach, pytał, czy ktoś nie widział grubej, pięknej kobiety w szarej puchowej kurtce. Ma na imię Natalia. Widziałeś ją?
Wyszedł ze sklepu i szedł ulicą. I zobaczył Natalię idącą w jego kierunku. Uśmiechała się! Ze śniegu i z ciemności wyszła jego Natalia. Była cała i zdrowa.
- Och - powiedziała - Krzysztof, spóźniłam się do sklepu. Dokąd idziesz? Kupiłam ci prezent. Chciałam go ukryć jako niespodziankę na Nowy Rok. Ale nie mogłam się powstrzymać, przecież ci mówiłam, znasz mój charakter. Masz, zobacz, podoba ci się?
I pokazuje mi paczkę rękawiczek, tych najlepszych... I pada śnieg. Latarnia rozbłysła, a mąż i żona znaleźli się w kręgu światła. Mąż chwycił żonę w ramiona. Nawet nie spojrzał na rękawiczki. Był znacznie wyższy, więc żona nie widziała śniegu topniejącego na jego twarzy, jego twarz była mokra. Mężczyzna kaszlał, by ukryć szloch. Był dorosłym wujkiem, nie małym chłopcem.
Poszli razem do domu, mąż i żona. Trzymali się za ręce jak dzieci. Żona mówiła mu, jakie to wspaniałe rękawiczki, najlepsze! A mąż narzekał cicho, mówiąc: "Powinieneś był zabrać ze sobą telefon, prawie cię zgubiłem
Prawie go zgubiłam. Ale znalazłam go. Nie zawsze tak się dzieje... Nie zawsze. I właśnie dlatego trzeba zauważać swoich bliskich. I doceniać ich. I częściej ich przytulać. I pamiętać, że nie wszyscy wracają z zamieci i ciemności. A potem spędzamy resztę życia na szukaniu i szukaniu, mimo że wiemy, gdzie poszli ci, których kochamy.