Pomyśleli o wszystkim: moim imieniu, zabawkach, którymi będę się bawić, uniwersytecie, który ukończę i tak dalej. Nigdy nie pomyśleli o tym, że będę miał własne zdanie. A dlaczego mieliby mieć?

Nie postrzegali mnie jako odrębnej osoby. Tylko jako pewnego rodzaju projekt, który musi się udać. Nie zdziwiłabym się, gdyby nawet pomyśleli o tym, kto będzie moim mężem.

Oczywiście mylili się. Ich głównym błędem było wysłanie mnie do szkoły. To tam poznałam przyjaciół, którzy wyjaśnili mi, że moje życie wcale nie było życiem. To była tylko egzystencja dla moich rodziców. Gdyby zdecydowali się uczyć mnie w domu, prawdopodobnie nadal podążałbym za ich idealnym planem na życie.

Wszystko, co się wydarzyło, doprowadziło do tego, że po prostu uciekłem z domu, gdy stałem się dorosły. Nie zostawiłem nawet rodzicom żadnego listu. Chciałam wolności i ją dostałam.

Na początku miałem oszczędności. Oszczędzałam pieniądze na szkolne śniadania i, wstyd się przyznać, kradłam gotówkę z portfeli rodziców. Z minimalnym zestawem rzeczy pojechałam na drugi koniec kraju z moją przyjaciółką.

Popularne wiadomości teraz

Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy

Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża

Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie

NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!

Nie mogę powiedzieć, że było łatwo. Wręcz przeciwnie, nie spodziewałem się, że będzie tak trudno. Kilka razy miałem nawet tchórzliwą myśl o powrocie do domu i ponownym życiu zgodnie z decyzjami moich rodziców, ale pilnie ją tłumiłem.

Podczas jednego z tych okresów, kiedy było bardzo ciężko, poznałam Adama. Stał się dla mnie rycerzem na białym koniu, gotowym rozwiązać wszystkie moje problemy na pstryknięcie palcami, nie prosząc o nic w zamian.

Dzięki niemu większość moich problemów została rozwiązana. To on przekonał mnie, że jestem osobą, która poradzi sobie ze wszystkim i nie muszę wracać do rodziców.

Zakochałam się w nim bardzo szybko, pomimo tego, że był ode mnie dziesięć lat starszy i daleko mu było do przystojniaka. Najważniejsze było to, że sprawiał, że czułam się ważna i kochana.

Dlatego z przyjemnością całkowicie się w nim rozpłynęłam, ignorując ostrzeżenia moich przyjaciół. Nie widziałam w tym nic złego. Z radością podążałam za jego radami dotyczącymi tego, co powinnam robić w tym życiu i tak dalej.

A kiedy poprosił mnie o rękę, nie było chyba nikogo szczęśliwszego ode mnie. Powiedział mi, jakie wspaniałe i szczęśliwe życie nas czeka, a ja przytaknęłam.

To było tak, jakbym żyła z wypranym mózgiem. Znowu. Nie ufał mi w niczym. Wybrał nawet dla mnie suknię ślubną. Myślałam, że to troska, moi przyjaciele uważali to za szaleństwo. Gdzie widziałeś pana młodego wybierającego własną suknię?

Kiedy wydostałam się z jednej klatki, z radością wbiegłam do drugiej. Jaka szkoda, że za późno zdałam sobie z tego sprawę.

Po ślubie od razu ugrzęzłam w codzienności. Rzuciłam nawet pracę, by zająć się domem, bo Adam stopniowo wpajał mi, że to jest prawdziwe szczęście dla kobiety. Po co jeździć do pracy, skoro można zostać w domu?

Sześć miesięcy później zdałam sobie sprawę, że spodziewam się dziecka. Mój mąż był szczęśliwy, mówiąc, że jego żona jest prawdziwą kobietą, a ja byłam z siebie dumna.

Na początku ciąża przebiegała gładko. Trudniej zrobiło się w połowie drugiego trymestru. Nic dziwnego, bo spodziewałam się bliźniaków. Mój mąż był przy mnie i wspierał mnie pod każdym względem w tym trudnym czasie.

Ale bez względu na to, jak bardzo się starał, w ostatnich miesiącach ciąży praktycznie nienawidziłam swojego ciała. Nie byłam już szczupłą i pełną życia dziewczyną. Stałam się ciężką, opuchniętą ciotką. Żyłam tylko z myślą, że po urodzeniu dzieci będzie łatwiej.

Po porodzie poczułam się trochę lepiej. Ale miałam o wiele mniej snu. Myślę, że to był pierwszy raz, kiedy zdałam sobie sprawę, że moje życie obrało zły kierunek, ponieważ nie takiej przyszłości chciałam, kiedy opuszczałam rodziców.

Myślałam o tym coraz częściej, gdy patrzyłam na moje dzieci. Nie zrozum mnie źle, kocham je, ale regularne przebywanie w ich pobliżu jest wyczerpujące. To było tak, jakby moja ciężko wywalczona wolność została mi ponownie odebrana. Moje życie znów zależało od kogoś innego, ale nie ode mnie. Nawet moje ciało wydawało się nie należeć do mnie.

Byłam całkowicie zależna od mojego męża. Nie było teraz podziwu, tylko przerażenie, gdy zdałam sobie sprawę, jak sprytnie mną manipulował, wiedząc, że już wcześniej mnie wykorzystał.

Zaczęłam powoli oszczędzać i zarabiać w Internecie. Było to bardzo trudne, ale postanowiłem ponownie zmienić swoje życie. Miałem wtedy zaledwie dwadzieścia sześć lat i całe życie przed sobą.

Nie będę tego przeciągał, przyznaję, że znowu uciekłem. Prawie do nikąd. Tylko tym razem powiedziałam wszystko mężowi. Wszystko wyjaśniłam. Próbował mnie przekonać, ale na nic się to zdało. Ja już podjęłam decyzję.

Jestem złą matką. Uciekłam, zostawiając dzieci z ojcem, ale płacę alimenty i widuję się z nimi kilka razy w miesiącu, jak przeciętny rozwodnik.

Nie planuję nowego związku, nie chcę znów być od nikogo zależna. Jestem wolny i w końcu szczęśliwy.