Byłam zawsze troskliwą matką. Moje dzieci zawsze mi ufały. Mam ich troje: dwóch synów i córkę. Najmłodszego syna urodziłam w wieku 37 lat, z dużą różnicą wieku w stosunku do starszych dzieci.

Całe życie pracowałam, ale na siebie wydawałam niewiele – więcej dla dzieci i na dom, dla wygody. Niigdzie nie byłam... a chciałam...

Przed ślubem zawsze jeździłam gdzieś na wakacje... I mąż wydawał się z każdej strony całkiem porządny: nie pił, nie palił, wszystko dla domu, ale traktował mnie źle. Kiedy skończyłam 55 lat, dzieci były już dorosłe, i zrozumiałam, że nie chcę dłużej tak żyć...

Mąż miał hobby – polowanie: trzy rasowe psy gończe, dużo różnej broni, namioty, radia, a ja nie mogłam sobie pozwolić na kota w domu, bo mąż ich nie lubił... I wiele innych rzeczy, które lubię, jemu też nie odpowiadały.


youtube.com

We wrześniu (to było 6 lat temu) przeszłam na emeryturę i od razu zaproponowałam mu rozwód, pod jednym warunkiem – zostawiam mu garaż, samochód, działkę, wszystko w domu i wszystkie jego psy z bronią w zamian za dwupokojowe mieszkanie dla mnie...

Zgodził się, ponieważ nasz związek już prawie zaginął, dzieci nie było w domu, a dla niego nie chciałam już nic robić...

I tak w listopadzie przeprowadziłam się do swojego mieszkania... Z jedną walizką... do pustych ścian... Byłam szczęśliwa! Zaczęłam stopniowo wykonywać remont: wymieniłam hydraulikę, okna, drzwi i tak dalej...

Rozwiedzeni jesteśmy już 6 lat, i teraz co roku jeżdżę nad morze, chodzę na koncerty, jeżdżę na różne wycieczki do innych miast.

Mam teraz dwie kotki. Mam wspaniały kontakt ze swoimi dziećmi. Teraz mam spokój w duszy, myślę, że jest to najwygodniejszy okres w moim życiu i nie chcę niczego zmieniać.

Nie chcę więcej wychodzić za mąż – byłam już w ciągy 33 lat. We wrześniu skończę 61 lat. Ta historia jest prawdziwa.