Kiedy tylko pobraliśmy się z Oliwerem, teściowa sama zaproponowała, abyśmy zamieszkali razem. Jest właścicielką dużego trzypokojowego mieszkania w centrum miasta. Dobrzy sąsiedzi, zadbany dziedziniec, zamknięty teren.

W zasięgu ręki wszystkie ważne obiekty infrastruktury. Oliwerowi do pracy 15 minut, mnie 10. A matce łatwiej, dzieci pomogą opłacać rachunki i nie będzie tak samotnie wieczorami. Mąż Niny zmarł, kiedy Oleg był jeszcze nastolatkiem.

To był przypadek, który odebrał życie szanowanemu mężczyźnie. Potrącił go pijany kierowca. Wielka strata dla rodziny. Przez jakiś czas kobieta pracowała i dbała o syna. Potem okazało się, że zmarły zostawił po sobie spory kapitał.

Tylko Bóg wie, skąd wziął te pieniądze. Za te pieniądze kupiła to mieszkanie. Nie musieliśmy długo myśleć, zgodziliśmy się od razu. Żyliśmy nieźle, ale wiecie, jak to jest, kiedy nie ma się do niczego prawa.

Nie podobają mi się zasłony w salonie, chciałabym je zmienić, a teściowa ciągle wspomina, jak odkładała na te zasłony przez pół roku.

Tapety w przedpokoju są stare, czas je wymienić, a Nina patrzy na nie i mówi, że wybierali je z mężem do poprzedniego mieszkania, ale nie zdążyli ich tam przykleić, a teraz to pamiątka. I tak jest ze wszystkim.

youtube.com

Oliwer mówi, żeby nie zwracać uwagi, bo w końcu jesteśmy gośćmi w tym domu i trzeba się odpowiednio zachowywać, a ja nie chcę spędzić całego życia jako gość, chcę mieć coś swojego. Nina zauważyła mój zły nastrój, a my zwlekaliśmy z wnukami.

Zaprosiła nas na poważną rozmowę i powiedziała, że kiedy urodzę dziecko, warto pomyśleć o możliwych alternatywach osobnego mieszkania dla niej. Wtedy z mężem zdecydowaliśmy, że nie będziemy tracić czasu.

Wzięliśmy kredyt hipoteczny na jednopokojowe mieszkanie, wprawdzie daleko od centrum i nie w najlepszej dzielnicy. Zanim wzięliśmy kredyt, zabraliśmy Ninę do mieszkania, aby uzgodnić decyzję.

Wyglądała na zadowoloną i powiedziała, że zgadza się na takie mieszkanie. Tak się złożyło, że zaraz po podpisaniu kredytu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Planowaliśmy jedno, a wyszło zupełnie inaczej.

Kredyt spłacaliśmy przez długie 8 lat. Przez cały ten czas wynajmowaliśmy mieszkanie lokatorom, dzięki czemu łatwiej było spłacać zadłużenie. Nie obyło się bez tego, w naszym domowym budżecie była spora dziura.

Dobrze, że podczas gdy pracowaliśmy, Nina opiekowała się Sławomirem. Wiecie, chłopak dorósł, myślę o drugim dziecku, a teściowa jak mieszkała z nami, tak mieszka dalej, nawet nie wspomina o wyprowadzce.

Po ostatniej spłacie kredytu postanowiliśmy uczcić swoje i jednocześnie nie swoje mieszkanie. Nakryliśmy do stołu i radośnie oznajmiliśmy Ninie, że mieszkanie oficjalnie należy do nas, więc może przeprowadzić się do swojego nowego mieszkania.

- Wiecie, tyle lat mieszkałam w tym mieszkaniu, że nawet ściany stały się bliskie. Nie chcę na stare lata niczego zmieniać, więc się nie przeprowadzę. A dlaczego mielibyśmy się rozstawać, razem jest tak dobrze!

Natychmiast straciłam świąteczny nastrój. Nawet nie chciałam siadać do stołu z tą kłamczuchą. No przecież sami jej nie prosiliśmy, sama zaproponowała. Teraz wycofuje się, bo ściany są jej bliskie!

Jestem tak zmęczona tym życiem na kupie, że gotowa jestem sama przeprowadzić się do tego mieszkania. Chociaż ciasno, to jednak swoje. Mąż mówi, żeby nie gorączkować i pomyśleć racjonalnie.

Tak, sytuacja nie jest przyjemna, ale nie możemy wyrzucić matki z jej własnego domu. Poza tym miejsca naprawdę wszystkim wystarcza, a jednopokojowe mieszkanie nadal będziemy wynajmować. Będzie to dodatkowy dochód, może na nowy samochód uzbieramy.

A mieszkanie nigdy nie będzie zbędne, jak Sławek dorośnie, przeprowadzi się do własnego mieszkania. Przynajmniej on nie będzie musiał dzielić metrów kwadratowych z rodziną.

Popularne wiadomości teraz

„Po ślubie mama zmieniła swój stosunek do mojej Anny, jakby była służącą. Uciekliśmy od nich. Do dziś ukrywam swój adres”: historia syna z Warszawy

"Mąż ma syna (7 lat), a jego matka zakazała mu spotykać się ze mną. Teraz w weekendy muszę opuszczać swoje mieszkanie": historia naszej czytelniczki

"Matka poradziła, oszukać Adama, aby myślał, że dziecko jest jego, bo potrzebuje ojca. 'Zrób to, zanim będzie za późno': Wyznanie ciężarnej dziewczyny

"Mama przekroczyła granice w wychowaniu moich dzieci. Nałożyłam na nią 'sankcje', ale tak, żeby się nie domyśliła": Młoda mama szczerze o wychowaniu