Studiowała na uniwersytecie i planowała zostać sławną dziennikarką. 

Mówiło się tylko o jej sukcesie i popularności. Podobało mi się, że Laura była tak zdeterminowana i wytrwała.

Chociaż nasza różnica wieku była znaczna, 7 lat, postanowiłem spróbować zbudować z nią związek. Spotykaliśmy się głównie wieczorami, czasem spędzaliśmy razem weekendy.

Było kilka ciekawostek i nieporozumień, ale po prostu nie wyobrażałem sobie życia bez niej, więc często szedłem na ustępstwa i pierwszy się godziłem.

Nasza ostatnia kłótnia wprawiła mnie w osłupienie. Laura przybiegła do mnie płacząc i krzycząc. Nie mogłem zrozumieć, co próbuje mi powiedzieć, dopóki czymś we mnie nie rzuciła. 

Popularne wiadomości teraz

„A potem wydarzyło się coś romantycznego. W wieku 45 lat zakochałam się w mężczyźnie starszym o 14 lat. Ale najdziwniejsze – moja ciąża.” Z życia

„Publikuję osobiste nietypowe zdjęcie. Komentarze: ‘W pani wieku takich zdjęć nie wolno publikować.’ ‘Po co to pokazywać. Myśli że ma 16 lat." Z życia

"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

Był to pozytywny test ciążowy. Byłem wniebowzięty, objąłem ją ramionami, chciałem ją pocałować, ale Laura nie była w nastroju do czułości.

https://www.youtube.com/

-„Zrujnowałeś mi życie!” rzuciła mi w twarz, „a to dziecko zrujnuje je jeszcze bardziej. Wiedz tylko, że nie urodzę, a ty dasz mi pieniądze na aborcję”.

Powiedziała to i wyszła, jakby nic się nie stało. Zrobiło mi się niedobrze, upadłem na podłogę i objęłem głowę rękami. 

Aborcja nie wchodziła w grę. To moje dziecko, jestem przyszłym ojcem i zrobię wszystko, aby się urodziło.

Następnego ranka poszedłem do jej rodziców  i powiedziałem im wszystko szczerze. Oczywiście tam też dostałem lanie. 

Mama Laury również mówiła o aborcji i dobrze, że jej tata miał własny pogląd na sytuację i powiedział, że dziecko się urodzi, ale jeśli ona nie chce go wychowywać, nie będzie nalegał.

Wspierałem dziewczynę przez całe 9 miesięcy ciąży, jeździłem z nią na wszystkie wizyty, testy i badania USG. Kiedy pierwszy raz usłyszałem bicie serca, chciało mi się płakać. 

Myślałem, że serce Laury ożyje, ale ona pozostała nieugięta. Ani jednego uśmiechu, ciągle niezadowolona mina.

W mieszkaniu przerobiłem swoją sypialnię na pokój dziecięcy. Sam wybrałem i przykleiłem tapetę, kupiłem łóżeczko, pierwsze ubranka i zabawki. 

Poród zaczął się przed czasem. Natychmiast popędziłem do szpitala, bardzo się martwiłem. Kiedy pozwolono mi wejść, moje nogi nie były posłuszne, jakby stały się watą.

-Gratulacje dla mojego taty! 3600 kilogramów szczęścia!” przywitała mnie położna i podała mi dziecko.

Jej dłonie były takie malutkie, a ona taka bezbronna, więc miała nade mną całkowitą władzę. Poszedłem do Laury, która odpoczywała. 

Chciałem pokazać jej cud, którego dokonaliśmy, ale odwróciła się od nas i poprosiła, żeby zabrali dziecko. 

Laura oficjalnie napisała list zrzeczenia się własnego dziecka, a ja rozpocząłem procedurę adopcyjną. Byłoby o wiele łatwiej, gdybyśmy byli małżeństwem, ale co można zrobić?

Na początku pomagała mi mama. Zamieszkała ze mną, nauczyła mnie, jak kąpać i przewijać dziecko, jak robić mleko modyfikowane, karmić, kołysać i uspokajać. 

Często się poddawałem i niepokoiłem się, że sobie nie poradzę. Ale kiedy znów patrzyłem na moje dziecko, skądś przychodziła nowa siła. Miałem też szczęście w pracy, ponieważ mogłem pracować zdalnie.

Po kilku miesiącach byłem w stanie poradzić sobie ze wszystkim sama. Babcia wróciła do dziadka i byliśmy tylko my dwoje. 

Często powtarzano mi, że powinienem znaleźć dziewczynę, a wtedy będzie łatwiej. To była prawda, ale po Laurę straciłem wiarę w kobiety. Nie chciałem nowego związku.

Nasza „kukułcza matka” opamiętała się trzy lata później. Bawiliśmy się z córką na placu zabaw, kiedy podszedła do nas Laura. 

Podałem córce lalkę i zapytała, czy możemy porozmawiać. Nie chciałem nawet patrzeć na tą kobietę, ale dla dobra mojej córki powstrzymałem się i dałem jej kilka minut na wyjaśnienie.

Ona poprosiła mi, żebym dał jej jeszcze jedną szansę. Zdała sobie sprawę, że popełniła największy błąd w swoim życiu i chciała wszystko naprawić. 

Szczerze mówiąc, nie wierzyłem jej. Przez trzy lata ani jednego telefonu, wiadomości czy chęci zobaczenia się z córką, a potem taka nagła przemiana.

Poprosiłem o czas do namysłu i nadal nie wiem, co robić.