Wychowałam ją najlepiej jak potrafiłam, biorąc pod uwagę, że jej ojciec nie angażował się w życie córki.

Miałam szczęście, że odziedziczyłam mieszkanie po babci, choć nie martwiłam się tym. Kiedy Milana dorosła, poszła na uniwersytet.

Studiowała marketing. Wiedziała, że musi sama chodzić na wykłady i zdawać egzaminy, bo nie dałabym jej pieniędzy, gdyby ich potrzebowała.

Nie dlatego, że ich nie miałam, ale dlatego, że dorosła córka powinna być w stanie sama rozwiązywać swoje problemy.

Przez trzy lata nie miałam z nią żadnych problemów pod tym względem. Pewnego dnia Milana wróciła do domu nie sama, ale ze swoim chłopakiem.

Popularne wiadomości teraz

„Marek nie jest moim wnukiem, ale dałem mu całą miłość, jaką miałem. Dałem mu mieszkanie, ale nie zaprosił mnie na wesele, chyba się wstydzi”: z życia

„Mama przez 6 lat karmiła i pomagała mojej kuzynce dała jej pokój. Mama zachorowała, potrzebna była Diana, i wtedy zobaczyliśmy „wdzięczność”: z życia

"Córka ze łzami prosiła mnie sprzedać swoje mieszkanie, aby wykupić jej część. Od razu czułam, że nie będzie szczęśliwa z Filipem": historia matki

"Rodzice zaplanowali całe moje życie beze mnie a ja uciekłam od nich przed propozycją małżeństwa z przyjacielem. Mam już dziecko i trudny wybór": mama

Wiedziałam, że kogoś ma, ale nie znaliśmy się osobiście. Jak się okazało, przyszli nie bez powodu. Jan poprosił mnie o rękę Milany.

Szczerze mówiąc, byłam zszokowana i kategorycznie się temu sprzeciwiłam. Jeśli tak bardzo chcieli się pobrać, mimo że mieli jeszcze rok do ukończenia studiów, to był tylko jeden powód - ona była w ciąży.

https://www.youtube.com/

Zapytałam ich o to wprost, a oni po prostu mnie wyśmiali. Wyjaśnili swoją decyzję, mówiąc, że się kochają i są przekonani, że będą razem przez całe życie.

Och, romantyczna natura ludzi, którzy jeszcze nic nie wiedzą. Nie zamierzałam psuć życia osobistego mojej córki i nie miałam do tego moralnego prawa.

Dałam swoje błogosławieństwo, ale ostrzegłam zięcia, że jeśli ma budować swoją rodzinę, to musi sam o nią zadbać.

Niech na mnie nie liczy i nie ma znaczenia, że mamy trzypokojowe mieszkanie. "Z rzeczami do zrobienia", jak to mówią.

Moja córka, mogę powiedzieć, nie jest garbata. Jan to facet z bogatej rodziny. Swatki zapłaciły w całości za ślub i dały parze mieszkanie.

Mają jedynego syna i według nich bardzo go kochają. Jeśli chodzi o mnie, po prostu go rozpieszczają.

Problemy i trudności hartują człowieka, a ten biegnie prosto do ojca, aby wszystko rozwiązać. Jednak to nie moja sprawa.

Nie zamierzam z nimi mieszkać i raczej się nie porozumiemy. Dobrze, że Milana poczekała, aż skończy studia i wtedy rodziła dzieci.

Jedno po drugim, jakby były szalone. Rzadko odwiedzam moje dzieci i wnuki.

Możecie mnie potępiać, ale dzieci powinny być rozpieszczane i wychowywane przez rodziców. Ja już swoje wychowałam, wychowałam i przekazałam zięciowi.

Skończyłam z tym. Wnuki widuję tylko na urodziny i Wielkanoc i jakoś żyję. Nawet nie to, nie jakoś, ale żyję szczęśliwie, robiąc swoje.

Córka się obraża, zięć patrzy na mnie z ukosa, ale mam ich gdzieś. Jeśli dożyją mojego wieku, może zrozumieją.