Wreszcie przestałam do kogokolwiek pasować i nauczyłam się żyć dla siebie. Sama prowadzę kuchnię, gotuję swoje ulubione potrawy, jest dużo mniej sprzątania i nikt mi nie przeszkadza w wolnym czasie.

Zawsze lubiłam być sama i nigdy nie czułam się z tego powodu samotna. Zawsze mam coś do zrobienia: oglądam telewizję, spaceruję po parku, czytam książkę lub po prostu piję herbatę.

Nie wyciągaj pochopnych wniosków, naprawdę kocham moją rodzinę i wychowałem ich na przyzwoitych i życzliwych ludzi.

Mam już troje wnucząt - mojej najstarszej córce urodziło się dwóch chłopców, a moja najmłodsza córka niedawno urodziła córkę. Mam szczęście do moich zięciów, wszyscy żyją w harmonii i miłości, i dbają o swoje rodziny.

Kiedy moje córki wychodziły za mąż, od razu ostrzegłam je, że nie będę mogła spędzać dużo czasu z wnukami, byłam bardzo zmęczona i chciałam trochę pożyć dla siebie. Mogę siedzieć i bawić się z nimi przez kilka godzin w tygodniu, ale nie zamierzam zostać nianią każdego dnia.

Popularne wiadomości teraz

„Obchody naszej rocznicy ślubu z Adamem prawie zakończyły się rozwodem. Tak spędziliśmy nasz rodzinny czas”

Natychmiast powiedziałam siostrze: „Opiekowałaś się rodzicami, dom jest twój, nie roszczę sobie do niego pretensji”

"Odkąd byłam dzieckiem, moja matka bardzo mnie nie lubiła. A potem moja siostra powiedziała mi, że moja matka potrzebuje pomocy"

„Gdyby nie moi rodzice, wasz syn i ja przeprowadzilibyśmy się do kartonowego pudła. Nie mógł kupić chleba do domu, nie mówiąc już o mieszkaniu"

Po pierwsze, wciąż pracuję. Po drugie, nie mam już tyle siły co kiedyś, a przy małych dzieciach trzeba być aktywnym, a to jest dla mnie naprawdę trudne. Pierwszy syn mojej córki jest dość niespokojny i szybko się przy nim męczę.

Moje życie osobiste zaczęło się poprawiać. Teraz spotykam się z dość interesującym mężczyzną. Często chodzimy na spacery, do kina, na kawę. Kiedy moje córki mieszkały ze mną, nie pozwalałam sobie na żadne związki, ale teraz chcę cieszyć się życiem.

Całą swoją energię i miłość zainwestowałam w córki, nie otrzymywałam wiele pomocy od męża, wszystko dźwigałam sama. A teraz nadszedł czas, aby żyć dla siebie i cieszyć się bezcennymi chwilami.

Nie pozwalam małym dzieciom zostawać u mnie na noc. Kiedy byłam młoda, nikt mi nie pomagał, urodzili mnie i pozwolili mi nauczyć się wychowywać je samodzielnie. Od tego są rodzice.

Tydzień temu odwiedziła mnie najstarsza córka i powiedziała, że bardzo chce iść do pracy. Młodszego syna nie chcą jeszcze oddać do przedszkola, bo jest za mały, ma 2 lata. Od ponad miesiąca szukają niani, ale nie mogą jej znaleźć. Przyszła do mnie i powiedziała: "Zapłacę ci za godzinę, a ty rzucisz pracę i zajmiesz się naszymi dziećmi".

Odmówiłem. Obraziła się, mówiąc, że każdy ma krewnych, którzy mu pomagają, a ja nie jestem jak rodzina. Próbuję jej wytłumaczyć, że ja też jestem człowiekiem i dopóki mam taką możliwość, chcę żyć trochę dla siebie i w sposób, który mi odpowiada. Nie jestem już bardzo młody i nie jestem nikomu nic winien. Nie szczędziłam sił, gdy wychowywałam swoje córki, więc niech one teraz wychowują swoje.

Moja młodsza córka zgodziła się ze mną i stanęła po mojej stronie, ale moja starsza córka nadal uważa mnie za złą babcię. Jej zdaniem muszę gotować dla jej wnuków, wychowywać je, gdy ona jest w pracy, bawić się z nimi i sprzątać. Mówi, że stałam się prawdziwą egoistką.

Wręcz przeciwnie, uważam, że to samolubne z jej strony, że tak o mnie myśli. Wręcz przeciwnie, powinna mnie teraz wspierać i cieszyć się, że nie mam niekończących się problemów w życiu. Doskonale rozumiem, że z roku na rok mam coraz mniej sił i pewnego dnia mogę potrzebować pomocy moich dzieci, a one mogą chcieć się ode mnie odwrócić, ale naprawdę je kocham i mam nadzieję, że mnie zrozumieją.

Bardzo chcę, żeby moja córka przestała mieć do mnie pretensje.