Kobieta nie była zbyt zadowolona z tej propozycji, ale postanowiła się nie wtrącać. Spakowała rzeczy dzieci, a jej teść przyszedł i je zabrał. Powiedział też, że bardzo tęskni za wnukami.

Niemal przez całe życie małżeńskie byli z mężem w konflikcie, dochodziło do wielu nieporozumień, ale Maria kochała męża i uważała, że nie jest tak źle.

Wszystko szło dobrze, dopóki nie dowiedziała się o niewierności męża. Wtedy jej wiara w świetlaną przyszłość rozpłynęła się na jej oczach. Zabrała dziewczynki i przeprowadziła się do rodziców. Złożyła pozew o rozwód, gdy dziewczynki miały trzy i pięć lat.

Nigdy nie nabyli żadnego wspólnego majątku, więc nie było czego dzielić. To prawda, przez długi czas psuł jej nerwy. Ale teściowie byli dobrymi ludźmi, przychodzili i pomagali Marii, jak tylko mogli.

Kobieta nie rozumiała, jak taki syn mógł dorastać wśród tak dobrych ludzi. Teściowa była przeszczęśliwa, gdy dowiedziała się, że będzie mogła spędzać czas z wnuczkami. Maria spakowała swoje rzeczy, dziadek przyjechał i zabrał dziewczynki.

Popularne wiadomości teraz

„W pierwszych miesiącach po porodzie marzyłam, że ktoś zabierze syna, ale dwadzieścia lat później zdałam sobie sprawę, jak bardzo zgrzeszyłam”

Żona zdała sobie sprawę ze wszystkiego, gdy przekroczyła próg domu i odkryła, że brakuje jej futra: „Maciej, jak mogłeś”

„Czy mogę dostać gorącą herbatę z kawałkiem chleba, nie martw się, usiądę na parapecie i poczekam”

„Oligarcha przywiózł żonę do szpitala położniczego, a po urodzeniu dziecka jej kierowca zawiózł ją nie do luksusowego domu, ale na dworzec kolejowy”

Przez te dni miała czas na odpoczynek, trochę posprzątała w domu, uporządkowała rzeczy, a na święta przyjechała do niej siostra. Tuż przed świętami Marta odebrała dzieci i zapytała, co robią u dziadków, a one odpowiedziały, że dziadkowie oglądają telewizję, a one rysują.

Święty Mikołaj przyniósł ołówki i szkicowniki pod choinkę i to właśnie robili przez cały czas.

Dzieci mówiły, że dziadek kilka razy zabrał je ze sobą do sklepu. Marta była po prostu w szoku. Przejęły inicjatywę i błagały mnie, żebym puściła synową i zostały w domu na święta.

Był sylwester, mogli pójść pod choinkę i na lodowisko. Marcie było po prostu żal dzieci, pokazałaby im więcej w tym czasie. Dlaczego musiała im tak psuć święta?

Cóż, nie w tym rzecz. Chodzi o to, że teściowa opowiada teraz wszystkim, jaką to Marta jest złą matką, że przywiozła do nich dzieci na całe wakacje i nawet nie dała im pieniędzy na lody. Ludzie teraz mówią, że mąż płaci jej alimenty, a ona zabiera dzieci do teściów. To śmieszne, ile on płaci alimentów.

Marta zadzwoniła do teściowej, żeby się dowiedzieć, a ta zaczęła się od niej wykręcać. Dzieci same powiedziały, że już do nich nie pójdą, bo się tam nudzą, więc więcej ich nie zabierze.