Nawet po pracy Andrzej zawsze biegł do domu, ale tego wieczoru było inaczej. Wróciłam wieczorem zmęczona z pracy, a moją uwagę przykuła kartka na stole:
„Marta, przepraszam, ale zakochałem się w innej kobiecie, więc jadę do niej. Zabrałem tylko swoje rzeczy, a cały majątek zostawiam ci i twojej córce. Nie gniewaj się na mnie i dziękuję ci za te wszystkie szczęśliwe lata naszego małżeństwa. Andrzej”.
Czułam się, jakby ziemia się pode mną osuwała. Moje oczy pociemniały, a w głowie pojawiły się słowa „zakochałem się w innej kobiecie”... Jak mógł mi to zrobić, zwłaszcza wtedy? Zawsze był w pracy, a wieczory spędzaliśmy razem. Może to był nasz wspólny znajomy. Ale kto?
Przejrzałam już wszystkich znajomych, ale nikt nie przychodzi mi do głowy. Jak mam dalej żyć? Z córką damy radę, nie miałam co do tego wątpliwości, ale była jeszcze jedna sprawa... Bardzo kochałam Andrzeja, byłam z nim szczęśliwa i już myślałam o drugim dziecku. To było bardzo bolesne.
Przepłakałam cały wieczór, a następnego dnia wzięłam wolne w pracy. Nie wiedziałam, co robić, wszystko mi się waliło na głowę. Nie powiedziałam nic naszej Katarzynie, wysłałam ją do babci, musiałam zebrać myśli. Wtedy pomyślałam, że tak naprawdę nic nie straciłam, moja córka była ze mną, nadal miałam swój dom i nie potrzebowałam takiego mężczyzny, bo w każdej chwili mógł mnie zostawić.
"Była trzecia nad ranem, usłyszałam szelest przy łóżku. Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie, przysięgam, że coś poczułam. To była moja matka"
W pakistańskim zoo żyje niezwykłe stworzenie
Koty w Księdze Rekordów Guinnessa! Ich osiągnięcia wprawiają w osłupienie!
Zapominanie o lustrze na cmentarzu to bardzo zły znak.
Wstałam z łóżka, spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że nadal jestem ładną kobietą, choć przydałoby mi się kilka kilogramów więcej. W weekend poszłam do salonu piękności, żeby wyczyścić pióra: zrobiono mi paznokcie, pedicure i fryzurę zgodnie z najnowszą modą. Kupiłam stylowy garnitur i sukienkę na wyjścia.
W poniedziałek poszłam do pracy jak gdyby nigdy nic, cała ubrana. Katarzyna i jej matka już przyjechały. Powiedziałam mamie, a ona została ze mną na kolejny tydzień, podczas gdy dziecko myślało, że jej ojciec jest w podróży służbowej.
Dni mijały, a ja starałam się trzymać w ryzach, ale ból nie ustępował i co noc płakałam, wspominając chwile naszego wspólnego życia. Rano nakładałam kilka warstw makijażu i zachowywałam się tak, jakby nic się nie stało.
Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie nieznana kobieta i umówiła się na spotkanie. Od razu wiedziałam, kim jest, więc się zgodziłam. Wtedy ją zobaczyłam, nową miłość mojego męża. Wyglądała na około 26-29 lat, zadbana, piękna, ubrana w najnowszą modę. Od razu zaczęła rozmowę, mówiąc, że jest kochanką mojego męża i że teraz mieszkają razem.
Zapytałam ją, dlaczego mam wiedzieć, a ona chciała mi powiedzieć, że mój mąż powiedział jej, że jest rozwiedziony, kiedy się poznaliśmy. Bardzo polubiła Andrzeja, zwłaszcza że w tym czasie również rozwodziła się z mężem. Nie planowała poważnego w związku z Andrzejem i była po prostu oszołomiona, kiedy przyszedł z walizką w rękach.
Potem powiedziała, że po prostu nie wiedziała, co powiedzieć... Oczywiście, wspólne spędzanie wieczorów jest fajne i romantyczne, ale mieszkanie pod jednym dachem to już inna historia. Stałem tam i milczałem, a kobieta kontynuowała, że nie jest jeszcze gotowa na nowy poważny związek i wcale tego od niego nie oczekiwała, ale nie mogła odmówić.
Pewnego dnia zdobyła jego paszport i zdała sobie sprawę, że on również jest żonaty. Powiedziała, że zdecydowanie nie jest na to gotowa i że nigdy nie rozpoczęłaby związku z żonatym mężczyzną, nie mówiąc już o zdradzającym. Poprosiła mnie więc, bym przeprosiła za niedogodności i przyjęła mojego męża z powrotem!
... Byłam zdezorientowana wypowiedzią tej pani. Nie wiedziałam nawet, co jej odpowiedzieć.
Powiedziałam jej, że nie czuję się urażona, bo to obca osoba i nie jestem jej nic winna, tym bardziej że Andrzej ją zdradzał. Ale nie przyjmę go już z powrotem. Jutro złożę pozew o rozwód i niech sobie radzą z nim w swoim związku, bo ja na pewno nie będę się wtrącać...