Ostatnia edycja "Tańca z Gwiazdami" zdecydowanie przejdzie do historii. Zaczęła się w sezonie wiosennym, ale przez epidemię SARS-Cov-2 emisja show została wstrzymana. Po powrocie gwiazd we wrześniu nie wszyscy uczestnicy zgłosili się do kontynuacji konkursu, a w trakcie dwoje uczestników zrezygnowało z powodu kwarantanny lub zakażenia wirusem. Finał więc odbył się przedwcześnie i poniekąd znaleźli się w nim losowi uczestnicy, których nie dopadł koronawirus. Były to modelka Edyta Zając i aktorka Julia Wieniawa.

Maryla Rodowicz ma koronawirusa. Jak się czuje? W mediach krąży szokujące zdjęcie gwiazdy

Obie panie świetnie tańczyły, jednak to Julia uznawana była od początku za faworytkę show, bowiem już od pierwszego odcinka osiągała ona wraz ze swym nauczycielem Stefano Terrazzino najwyższe noty. Edyta Zając radziła sobie na parkiecie bardzo dobrze, jednak trzeba przyznać, że jej popularność przy zasięgach Julii Wieniawy wypadała bardzo blado, a to w końcu widzowie decydują o tym komu przypadnie Kryształowa Kula.

Widzowie jednak doceniali skromność i serdeczność Edyty Zając, a jak wiadomo takie cechy są u polskich kobiet cenione, natomiast wielu zarzucało młodziutkiej Julce zbyt dużą pewność siebie. Czy więc spokojny charakter Edyty Zając i antyfani Julki Wieniawy głównie przyczyniły się do wygranej modelki?

Edyta Zając i Michał Bartkiewicz - zwycięzcy 11 edycji Tańca z Gwiazdami

Popularne wiadomości teraz

"Musimy wymienić mieszkanie, nie jesteś moją matką, żeby się tobą opiekować". Marianna wychowała Larę, a teraz jest sama

"Skąd masz takie drogie ubrania, mój kochanek mi je dał": krzyknął mężczyzna, gdy znalazł ubrania, które ukrywała jego żona

"Jeśli chcecie żyć szczęśliwie, nigdy nie dawajcie swoim mężczyznom drugiej szansy. Po rozwodzie nauczyłam się tej lekcji na zawsze"

"Czułam się zbyt stara i zbyt zmęczona, by mieć kolejne dziecko, ale Adam zrobił wszystko, co w jego mocy, by zmienić moje zdanie"

Młoda Julka ma na to swoją własną opinię, o której nie bała się powiedzieć na głos.

Nazywali mnie faworytką, a one nigdy nie wygrywają. Byłam na to przygotowana i nie było to dla mnie zaskoczeniem. Jesteśmy wdzięczni, że doszliśmy do finału i pożegnaliśmy się godnie z programem. Ja nie jestem ślepa i wiem, że przegrałam przez komentarze, w których pisali o mojej wygranej. Ja tu przyszłam dla siebie, a nie dla punktacji i zwycięstwa. W kontekście tego, co dzieje się w naszym kraju i na świecie, walka o Kryształową Kulę nie ma żadnego znaczenia. Dziś walczą kobiety o nasze prawa i to jest dla mnie najważniejsze. Przez to wszystko ja straciłam parcie na zwycięstwo – powiedziała Julia w rozmowie z portalem Pomponik.

Wyrok Trybunału wzbudził bardzo wiele emocji

Julia Wieniawa i Stefano Terrazzino

Faktycznie sytuacja z tego roku, miała również miejsce w ubiegłym, kiedy to faworytką edycji była od początku Barbara Kurdej-Szatan, a która w finale przegrała z Damianem Kordasem, równie mało znanym, co Edyta Zając - kucharzem i celebrytą. Może więc Julia Wienia miała rację? Kto wie, może program uważnie broni tego, by nie wygrywali faworyci?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Więcej ciekawych wpisów znajdziesz na kolezanka.com