Nagle ktoś do mnie dzwoni, a ja właśnie zrobiłam kawę. Numer telefonu jest nieznany. Podnoszę słuchawkę:
- "Córeczko, upadłam i nie mogę wstać, potrzebuję pomocy. Przyjedź pilnie, nie dam już rady!".
Zaskoczył mnie ten telefon, głos należał do starszej osoby, na pewno nie do mojej matki. Zrozumiałam, że babcia potrzebuje pomocy, więc zaczęłam zadawać szczegółowe pytania:
- Co się stało? Jakiego rodzaju pomocy potrzebujesz? Czy może mi pani podać adres?
W odpowiedzi usłyszałam długą ciszę, a kobieta nie od razu zorientowała się, że jest w złym miejscu, ale podała mi swój adres.
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
"Nie mogłam sobie przypomnieć na co wydałam 150 euro. Była myśl: „A może te pieniądze zabrał Artur?” Ale przecież nie mógłby się tak zachować" Z życia
"Syn zrobił nam histerię. Krzyczał, że nie zniesie w domu kolejnego dziecka. Oskarżał nas, że go nie kochamy, skoro chcemy inne maleństwo." Z życia
„Siostra zaczęła kręcić nosem, znudziły jej się tanie produkty, chce żyć jak wszyscy normalni ludzie zamawiać pizzę. Mama milczała ale ja nie.”Z życia
Uprzedziłam szefa, że robię sobie przerwę na lunch i natychmiast pognałam na ulicę. To wcale nie było daleko od mojego miejsca pracy.
Drzwi do mieszkania były otwarte, więc przekroczyłam próg i zobaczyłam starszą kobietę na podłodze. Opierała się na łokciach i jęczała z bólu. Widać było, że bardzo cierpi.
"Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było wezwanie karetki, ale nie podnosiłam jej, ponieważ bałam się, że mogę pogorszyć jej stan. Po prostu położyłam zimny kompres na jej nodze.
Babcia zaczęła głośno płakać, co sprawiło, że zrobiło mi się jej jeszcze bardziej żal. Na szczęście lekarze nie zwlekali i szybko przybyli na miejsce. Następnie, korzystając z telefonu babci, zadzwoniłam do jej córki i powiedziałam jej, do którego szpitala zabierają moją mamę.
Kiedy wróciłam do pracy, cały czas myślałam o tym, co z Magdą. Odwiedziłam babcię w szpitalu jeszcze kilka razy, a potem została wypisana. Teraz ma się świetnie i czasami rozmawiam z jej córką. Boję się myśleć, co mogłoby się stać, gdybym odłożyła słuchawkę i nie pojechała tam...
Chcę wierzyć, że jeśli, nie daj Boże, oczywiście, ktoś kiedyś pomoże moim rodzicom w ten sposób. To dobroć czyni nas ludźmi. Byliście kiedyś w podobnych sytuacjach?