I takie życie przez jakiś czas nam odpowiadało. Nieustannie przebywaliśmy w towarzystwie przyjaciół i być może dlatego żyliśmy razem tak długo.

Jednak po dziesięciu latach małżeństwa wszystko się zmieniło. Wszyscy nasi przyjaciele mieli już dzieci i nie mogli się już z nami często spotykać. Zaczęliśmy więc spędzać dużo czasu tylko we dwoje.

Wtedy stało się jasne, że nie mamy ze sobą wiele wspólnego. Jesteśmy innymi ludźmi. Zdecydowaliśmy, że lepiej będzie się rozstać. Jak się później dowiedziałem, Joanna pół roku później wyszła za mąż za kolegę z pracy, a rok później urodził im się syn.

Wtedy nagle pomyślałem, że chcę zrobić to samo. Nie ma sensu poświęcać całego życia na karierę i przyjemności. Mam dom, samochód, pieniądze. Teraz chcę mieć rodzinę. I postanowiłem, że z moją następną żoną właśnie to zrobimy.

Zaledwie kilka miesięcy później poznałem Olyę. Była ucieleśnieniem mojego ideału kobiety. Piękna, wesoła, delikatna, lekka, spokojna, domowa. Trafiliśmy na siebie od pierwszego spotkania. Ten związek, w przeciwieństwie do mojego poprzedniego małżeństwa, był tak ciepły i czuły, że nawet nie wiedziałem o jego istnieniu.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

Już czułem, jak piękne będą nasze dzieci. Zaledwie pięć miesięcy później oświadczyłem się mojej ukochanej. Marta powiedziała "tak". 

Dopóki nie zaczęliśmy rozmawiać o dzieciach. O dziwo, nawet nie poruszyłem z nią tego tematu, bo z jakiegoś powodu automatycznie myślałem, że patrzymy na tę kwestię w ten sam sposób. Okazało się jednak, że nie było to takie proste.

Rozmowa była długa i nieprzyjemna. Marta powiedziała mi, że jej zdaniem ludzie w naszym wieku nie powinni zostawać rodzicami. Na przykład, że będziemy starymi ludźmi, kiedy nasze dziecko pójdzie na studia. I że to skrajny egoizm mieć dziecko w tym wieku. Mówili, że umrzemy, gdy dziecko będzie jeszcze bardzo małe.

To, co usłyszałam, wprawiło mnie w osłupienie.Nie sądzę, że jesteśmy chorymi starcami, którzy jedną nogą są już w grobie. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie, w którym średnia długość życia stale rośnie, a wiek pierwszego porodu dla kobiet jest coraz bardziej przesuwany.

Jestem pewien, że będziemy w stanie wychować jedno, a nawet dwoje dzieci. Ale Marta nie chce o tym słyszeć.

Stoję przed trudnym wyborem. Zdecydowanie jest kobietą, z którą chcę spędzić resztę życia. Ale jednocześnie bardzo chcę mieć dzieci.