Myślałam, że mamy szczęśliwą rodzinę, wszystko jest tak jak powinno być, kochający ojciec, matka, dziadkowie. Nie mogłam zrozumieć ani wtedy, ani teraz, dlaczego tak się stało.

Pewnego dnia moja mama po prostu nie wróciła. Po prostu nie wróciła wieczorem do domu i tyle. Długo jej szukaliśmy, wszyscy byliśmy zestresowani - gdzie mogła zniknąć młoda i piękna kobieta? Mogliśmy myśleć tylko o najgorszym.

Miesiące poszukiwań mijały bez rezultatu. A potem zmartwieni krewni przestali płakać i stali się ponurzy. Nawet moja babcia milczała - w tamtym czasie mój brat i ja nie rozumieliśmy, dlaczego tak się dzieje.

Dla nas, maluchów, była to prawdziwa tragedia i bardzo tęskniliśmy za mamą, ale czas stępił ból i częściowo go uleczył. Później, z jakiegoś powodu, uwierzyłam, że coś strasznego stało się mojej mamie, być może już nie żyje, a mój ojciec i rodzina zlitowali się nad nami i postanowili nie mówić prawdy. Gdybym tylko wtedy wiedzieła, co tak naprawdę się stało.

Pierwszy raz prawda wyszła na jaw przez przypadek. Odwiedzałam koleżankę w innym mieście i właśnie spotkałam mamę w autobusie, gdy jechałyśmy na dworzec autobusowy. Zobaczyliśmy się, chciałam coś powiedzieć, ale zanim zdążyłam, moja matka wyskoczyła na następnym przystanku i zniknęła. Powiedzieć, że byłam zszokowana, to mało powiedziane. Wiedziałam, że to ona - niewiele się zmieniła.

Popularne wiadomości teraz

"Pewnego dnia podczas rozmowy mama powiedziała Adamowi, który był wtedy moim chłopakiem, że mam oszczędności": nie powinna była tego robić

Anna zobaczyła głodne i brudne dzieci i zapytała, gdzie są ich rodzice: "Tata jest w domu, śpi, a mama nas zostawiła"

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Widzę jakieś papiery w koszu. Serce podpowiadało mi, że mój mąż nie jest w podróży służbowej. Podwinęłam rękawy i sięgnęłam do wiadra"

Jakiś czas po tym spotkaniu postanowiłam porozmawiać z ojcem. Miałam 19 lat i chciałam poznać prawdę, nawet jeśli była gorzka. Rozmowa okazała się jednak dziwna, tata powiedział, że od dawna nie mieliśmy mamy, a ta kobieta po prostu wyglądała jak ona.

Oczywiście nie byłam usatysfakcjonowana tą odpowiedzią, więc zaczęłam szukać prawdy na własną rękę: w Internecie, wśród przyjaciół i krewnych, ale w ten czy inny sposób odpowiedź była taka sama, tylko sformułowanie było inne - "musimy iść dalej", "od dawna nie mieliśmy matki". Ale nie mogłam o wszystkim zapomnieć, ciągle coś mnie dręczyło.

Każdego dnia przed snem wymyślałam różne wersje tego, co mogło się wtedy wydarzyć. Ale żadna z nich nie była nawet zbliżona do tego, co wydarzyło się naprawdę. Jedno wiedziałam na pewno, naprawdę widziałam matkę, rozpoznała mnie. Prawda wyszła na jaw rok później.

Moja ciotka, siostra mojej matki, przyjechała mnie odwiedzić i odbyliśmy szczerą rozmowę, która wszystko wyjaśniła. Wszystko było tak, jak pamiętałem, ale było też coś, czego nie wiedzieliśmy. Poszukiwania zostały wstrzymane z jakiegoś powodu.

Mama zadzwoniła do dziadków, a potem do ojca i powiedziała mu, że nie wraca, że ma inne życie, że spotkała swoją pierwszą miłość i chce być szczęśliwa, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Byłam w szoku!

Nie mogłam w to uwierzyć, ale ciocia wręczyła mi kartkę z adresem i powiedziała, że to adres mojej mamy. Do końca nie mogłam w to uwierzyć, jak można zostawić dwójkę małych dzieci dla jakiegoś mężczyzny?

Nie wiem, jak wytłumaczyć to, co się ze mną działo, kiedy widziałam to wszystko na własne oczy. Czy da się opisać słowami upadek dziecięcych marzeń i nadziei, czy da się opisać słowami jak osoba, którą kochało się całe życie i na którą czekało się bez względu na wszystko zamienia się na twoich oczach w potwora.

Wszystko okazało się prawdą. Przez cały ten czas, przez te wszystkie lata, moja matka żyła własnym życiem, z nową rodziną, nowym mężem, swoją pierwszą miłością i dwiema córkami z tego małżeństwa. Po prostu otworzyła drzwi i w milczeniu spojrzeliśmy na siebie intensywnie. Widziałam jej przerażone spojrzenie, stałam tam przez kilka minut i wyszłam...

Mój ojciec i krewni mieli rację, mojej mamy już dawno nie ma, w rzeczywistości nigdy nie istniała. Ta kobieta dzwoniła do mnie kilka razy, próbowała coś wytłumaczyć, mówiła, że z wiekiem będę w stanie ją zrozumieć i wybaczyć.

Ale ja nie potrafiłam. Nie, nie mam w sobie złości, urazy czy nienawiści, tylko pustkę i ból, który udało mi się przetrwać i zapomnieć, tak jak ona. Ona dla mnie nie istnieje, wymazałam tę osobę z mojego życia na zawsze.

Zawsze mieliśmy i mamy ojca, który kocha nas do szaleństwa, mamy dziadków, ciotki i wujków, ale moja matka... Nawet nie chcę wypowiadać tego słowa.

Takie jest po prostu życie, zdarza się. Szkoda, że są też tacy ludzie, którzy żyją szczęśliwie, nie mając sumienia, duszy, serca.