Mam syna i dwie wspaniałe wnuczki, ale oni mają swoje życie, a ja nie mam w nim swojego miejsca. Pamiętam swoje młode lata - to był najlepszy okres w moim życiu, kiedy pracowałam z mężem i wychowywałam naszego Adama.
Nie zdecydowaliśmy się na drugie dziecko, chcieliśmy po prostu zapewnić naszemu synowi wszystko, czego potrzebował. Czas mijał, a kiedy Adam studiował na uniwersytecie, mój mąż zmarł.
To było dla mnie bardzo trudne, ale jestem wdzięczna, że mój syn mnie wspierał i wspieraliśmy się nawzajem. Żałoba jeszcze bardziej zbliżyła nas do siebie, a w tym czasie mój mąż i ja mieliśmy już oszczędności, więc postanowiłam kupić synowi jego własne mieszkanie.
Szczerze mówiąc, nie chciałam go puszczać, to było przerażające być samemu w przestronnym mieszkaniu. Ale obiecałam to mężowi, więc dotrzymałam słowa. Po ukończeniu studiów Adam przeprowadził się do własnego dwupokojowego mieszkania, dostał pracę, ja też pracowałam.
A potem ożenił się z Marią, która odebrała mi syna. Zawsze marzyłam o córce, myślałam, że będę blisko synowej, ale ona od pierwszego spotkania dała mi jasno do zrozumienia, że ma już jedną matkę, więc nie zamierza nawiązywać ze mną relacji.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
Dzielna kotka uratowała dziecko przed atakiem wściekłego psa
Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie
NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!
Postanowiłam się nie forsować, po co narzucać się człowiekowi, najważniejsze było to, że mój syn o mnie nie zapomniał. Jednak i to nie trwało długo. Maria była przeciwna częstym wizytom u mnie i ostatecznie mój syn stał się dla mnie prawie bezużyteczny. Minęło 15 lat, a moi przyjaciele stali mi się bliscy.
W tym czasie urodziły się moje wnuki i widziałem je kilka razy. Nawet w moje urodziny syn prawie nigdy mnie nie odwiedzał. Wszystkie święta spędzałem z przyjaciółmi, ale to też minęło. Życie nie stoi w miejscu: jedna z nich niedawno zmarła, druga zachorowała, a trzecia przeprowadziła się do innego miasta, aby zamieszkać ze swoimi dziećmi.
I znowu jestem sama, nie mam z kim porozmawiać. Adam zadzwonił do mnie niedawno i zapytał, co u mnie słychać. Powiedziałam mu, że jestem sama, a on zaproponował, żebym przyjechała na weekend i pobawiła się z wnukami.
Bardzo chciałam zobaczyć moje dziewczynki, ale martwiłam się, że synowa wywoła skandal. Adam zapewnił mnie, że jego żona nie ma nic przeciwko, więc spakowałam swoje rzeczy i z wahaniem pojechałam do nich. Wzięłam kilka puszek konserw, kupiłam zabawki dla wnuków, piżamę dla syna i pościel dla synowej.
Z radością przekroczyłam próg mieszkania i byłam zaskoczona: nigdy nie widziałam takiego bałaganu. Wszędzie leżały porozrzucane rzeczy, na korytarzu było pełno brudnych butów, a stanie na podłodze bez kapci było obrzydliwe. Poszłam do kuchni, żeby odłożyć jedzenie, a Maria nawet nie wstała, żeby mnie przywitać. Moje wnuczki świergotały wokół mnie, przytulały mnie i mówiły, że są głodne.
Podeszłam do Marii, a ona rozmawiała przez telefon. Powiedziała, że jest bardzo zmęczona pracą i chce odpocząć. Następnie zabrałam wnuczki i poszłam posprzątać mieszkanie. Synowa usłyszała, jak włączam odkurzacz i wbiegła z krzykiem do salonu.
Krzyczała, że nie mam prawa tak zarządzać ich domem. Oni są szczęśliwi żyjąc tak, jak żyją, a jeśli coś mi się nie podoba, pozwól mi iść do własnego miejsca. Byłam bardzo oburzona, mój syn milczał i nawet mnie nie bronił. Po prostu rzuciłam wszystko, spakowałam się i pojechałam do domu.
Myślałam, że Adam zadzwoni i mnie przeprosi, ale tak się nie stało. Myślę, że straciłam syna na zawsze i teraz na pewno będę sama.