Latem rodzice wysyłali nas do babci na wieś i nie byliśmy dla nich ciężarem, dorastaliśmy sami. Ale teraz wszystko jest inne z dziećmi.

I nie możesz po prostu zostawić ich na podwórku - jest tak wiele samochodów, że nie wiesz, czego się spodziewać po obcych. Oboje z mężem pracujemy i od trzech lat nie wyjechaliśmy na wakacje, bo chcemy jak najszybciej spłacić kredyt hipoteczny.

Jestem bardzo wdzięczna mojej teściowej, że pomaga nam z naszymi dziećmi w wieku szkolnym.

Moja mama również chętnie zaopiekowałaby się dziećmi, również mieszka w stolicy, ale ostatnio była bardzo chora i powiedziała, że nie może opiekować się dziećmi w wieku 8 i 11 lat. Latem wysyłam syna i córkę do teściowej na wieś.

Wcześniej kupuję dużo produktów spożywczych i daję dzieciom wszystko, czego potrzebują, aby ich babcia nie musiała wydawać na nie swojej skromnej emerytury. Ma własny ogródek i warzywa z własnej uprawy, ale dzieci chcą czekolady i soków, więc przywozimy je ze sobą.

Popularne wiadomości teraz

„Obchody naszej rocznicy ślubu z Adamem prawie zakończyły się rozwodem. Tak spędziliśmy nasz rodzinny czas”

Natychmiast powiedziałam siostrze: „Opiekowałaś się rodzicami, dom jest twój, nie roszczę sobie do niego pretensji”

"Odkąd byłam dzieckiem, moja matka bardzo mnie nie lubiła. A potem moja siostra powiedziała mi, że moja matka potrzebuje pomocy"

„Wybacz mi, moje dziecko, że nie chciałam cię widzieć z wizytą i nigdy nie powiedziałam dobrego słowa, miałam ku temu swoje powody”

Co tydzień przelewamy też pieniądze na jej kartę, żeby miała pieniądze na kieszonkowe dla dzieci.

Mój mąż Donald również ma starszego brata. Ożenił się cztery lata temu z kobietą, która miała już syna z poprzedniego małżeństwa. Później mieli razem syna - teraz ma trzy lata, a starszy ma 10.

Zeszłego lata mój brat i jego żona Angela wyjechali na dwutygodniowe wakacje i po raz pierwszy wysłali dzieci do babci na wieś. Potem wrócili, zabrali młodsze, a starsze zostawili z naszymi dziećmi do końca wakacji.

Tego lata Angela zaczęła również narzekać, że jej najstarszy syn nie chce zostać w mieście przez całe lato, a jej młodszy syn poszedł do przedszkola i chorował prawie co miesiąc. Powinni pojechać na wieś, aby podreperować swoje zdrowie.

Moja babcia kocha swoje wnuki, mimo że najstarszy nie należy do niej, więc nie mogła odmówić. Wcale nie podoba mi się ta sytuacja, wystarczy pomyśleć, jak ciężko jest jej samej z czwórką dzieci.

I nie byłoby tak źle, ale w zeszłym roku ani Angela, ani jej mąż nie dali mojej babci ani grosza. Czy oni nie zdają sobie sprawy, że dzieci chcą jeść coś więcej niż tylko ogórka i makaron?

Ale babcia nie odezwała się do nich słowem, bo mogło być tak, że po prostu zapomnieli albo i nie, a ona ma regularną emeryturę.

Ale jasne jest, że zeszłego lata wszystko było w porządku, a jej emerytura była wystarczająca, kupiliśmy artykuły spożywcze i przelaliśmy pieniądze. A jak myślisz, na początku czerwca tego lata Angela przywiozła swoje dzieci z walizkami i nie zapytała teściowej, czy ma środki na ich utrzymanie, czy nie.

"Nie są biedni, nie mają kredytów, ale dlaczego miałabym utrzymywać ich dzieci na własny koszt? A moja matka na to: "Nie pomyśleli o tym". Ale jak można nie pomyśleć, to są ich dzieci i wiedzą, ile pieniędzy potrzeba.

Przyprowadziłam swoje dzieci później w tym roku, również ze słodyczami i owocami. I moja mama powiedziała mi od progu, że dzieci nie chcą zupy, nie chcą też ziemniaków. Tylko parówki i jogurty, a ona nie miała pieniędzy.

Bardzo mnie to oburzyło i jeszcze tego samego wieczoru zadzwoniłam do żony brata mojego męża i powiedziałam jej, że to bezczelność. Zostawili dzieci teściowej, a sami co mają jeść?

Angela nie zareagowała na tę uwagę, więc poprosiłam męża, aby porozmawiał ze swoim bratem. Angela nie zrozumiała tych wyrzutów.

Matka odmówiła siedzenia z wnukami, mówiąc, że nie ma pieniędzy. Zna swoją nieodpowiedzialną córkę. Obecnie brat Donalda przekazuje pieniądze babci.

Kiedyś spotkałam Angelę i powiedziała mi obraźliwie, że w dzisiejszych czasach babcie nie mają sumienia, bo za wszystko biorą pieniądze.