Nie mam już siły jej niańczyć, że teraz moja kolej na spacer.

Osobiście wróciłam z pracy dopiero o drugiej nad ranem, a dziś mam zajęcia na uczelni.

Po urodzeniu młodszej siostry nikt inny nie interesował się tym, czego chciała Marta. Jej rodzice uważali, że powinna im we wszystkim pomagać. Musiała sprzątać, prać i gotować.

Musiała zrezygnować ze wszystkiego dla swojej siostry. Rodzina nie miała nawet pieniędzy na jej studia w instytucie, bo w tym czasie młodsza córka kończyła szkołę, więc wszystkie pieniądze szły na bal maturalny.

W wieku dwudziestu lat Marta nagle zdała sobie sprawę, że nie żyje, ale istnieje. Postanowiła zdawać na studia i przestała dokładać się do wspólnego rodzinnego budżetu. Przeznaczała jedynie pewną kwotę na opłaty za media, a nawet jadała oddzielnie od rodziny. Rodzice byli oburzeni zachowaniem córki.

Popularne wiadomości teraz

"Pewnego dnia podczas rozmowy mama powiedziała Adamowi, który był wtedy moim chłopakiem, że mam oszczędności": nie powinna była tego robić

"Wstyd mi przyznać, że widziałam mojego wnuka tylko raz, mimo że ma już 2 miesiące. A wszystko przez moją synową"

"Musimy wymienić mieszkanie, nie jesteś moją matką, żeby się tobą opiekować". Marianna wychowała Larę, a teraz jest sama

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

Przez pół roku relacje między nimi były napięte, a potem Katarzyna, młodsza siostra, zaskoczyła wszystkich wiadomością o ciąży. Nie zamierzali legalizować związku z ojcem ich nienarodzonego dziecka.

Nawet dziecko nie było dla nich dobrym powodem do ślubu. Na deser wszyscy dowiedzieli się, że dziewczyna została wyrzucona z uczelni w zeszłym semestrze z powodu słabych wyników w nauce.

Rodzice natychmiast przypomnieli sobie o przerażonej córce. Powiedzieli jej, że ma młodszą siostrę i musi jej we wszystkim pomagać. Co więcej, Marta nie miała nikogo innego i musiała wychowywać dziecko sama.

To właśnie po tej rozmowie Marta dostała kota. Puszysty zwierzak stał się jej najlepszym przyjacielem i zawsze cieszył się na widok swojej właścicielki. Jej matka była niezadowolona i domagała się, by spędzała czas z siostrzeńcem.

Marta jednak nie zareagowała na te słowa, a Smiley nawet nie pomyślał o ustąpieniu miejsca dziecku.

Marta długo znosiła wszystkie upokorzenia. Jednak pewnego dnia jej cierpliwość się załamała. Postanowiła się przeprowadzić. Wynajęła mieszkanie, przeniosła swoje rzeczy i wróciła po kota. Jednak kota nie było w domu. Wybiegł na ulicę i nikt go nie zatrzymał.

Po przeprowadzce Marta rzadko rozmawiała z Katarzyną i jej rodzicami.