Tak właśnie poszłam do kliniki w zeszłym tygodniu. Chciałam załatwić wszystko szybko, aby tego dnia móc wrócić prosto do daczy. Spóźniłam się jednak na autobus i musiałam pojechać do domu córki. Jadłam poprzedniego dnia, rano wypiłam herbatę i natychmiast wyszłam, więc byłam bardzo głodna.

Moja córka zostaje w domu, ponieważ jest w ciąży, a kiedy do niej nie dzwonię, siada na ławce w parku lub idzie do sklepu spożywczego.

Tego dnia zadzwoniłam do niej i zapytałam, czy mogę wpaść, nie lubię przychodzić bez zapowiedzi. Marta najpierw ciężko odetchnęła, a potem powiedziała, żebym przyszedł. Przekroczyłam więc próg mieszkania i poszłam za nią do kuchni.

Powiedziałam, że jestem bardzo głodna, bo nie jadłam od wczoraj. Córka dała mi kaszę gryczaną i herbatę z herbatnikami. Pomyślałam też, że może źle się czuje i nie ma siły gotować. Postanowiłam pójść do sklepu i kupić coś dla córki i zięcia.

Jej mąż pracuje jako administrator w firmie, a jego zmiana trwa dwanaście godzin. Miałam właśnie iść do sklepu, kiedy zięć wrócił z nocnej zmiany. Córka zaczęła nakrywać do stołu: wyjęła z piekarnika pieczone ziemniaki z kurczakiem i sałatkę z lodówki, nałożyła na dwa talerze i zasiedli do obiadu. Byłam w szoku.

Popularne wiadomości teraz

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

One dwie jedzą obiad, a mnie nikt nawet niczego nie proponuje. Potem byłam bardzo obrażona na moją córkę. Tak wiele w nią zainwestowałam, jest jedyną osobą z ojcem - wszystkie rzeczy dla niej, droga edukacja, a ona nawet nie zaproponowała mi, żebym zjadła z nimi kolację.

Po prostu wstałam i poszłam prosto do drzwi. Poszłam na dworzec i ze łzami w oczach czekałam na następny autobus

Moja córka zdawała się nawet nie rozumieć, co się stało. Zadzwoniła do mnie wieczorem, jakby nic się nie stało, rozmawiałyśmy o wózku, a ona rzuciła kilka opcji, mówiąc: "Słuchaj, który ci się najbardziej podoba".

Nie obchodzi mnie to, może mieć co chce! Zaczęła mnie pytać, dlaczego nie jestem w nastroju. Powiedziałam jej wszystko, co myślałam. Jaka ona jest samolubna. A moja córka zaczęła się usprawiedliwiać, że były tylko dwie porcje jedzenia i gdybym jej powiedziała, że przyjdę, to by mi ugotowała. Ona w ogóle nie widzi swojej winy.

Oczywiście rozumiem, że nie była gotowa na mój przyjazd, ale z dwóch porcji mogła zrobić trzy mniejsze, a ja kupiłabym coś innego na stół. Może by tego nie zjadła, można zaproponować mamie. Nadal mam do niej żal, bardzo mi przykro.