Tam dorastałam, tam przyprowadziłam mojego przyszłego męża, aby poznał moich rodziców, tam wyjechałam z mężem i wróciłam w wieku 28 lat z córką w ramionach.

Moje życie z mężem nie ułożyło się, rozwiedliśmy się. Moi rodzice zabrali mnie z powrotem do siebie, a później zmarli. W tym domu wychowałam córkę, która wyszła za mąż i urodziła mi wnuka.

Ten dom jest mi bardzo bliski. Ale jeśli odłożysz na bok wszystkie wspomnienia i spojrzysz na dom w rzeczywistości, zobaczysz, jak stał się czarny, podłoga jest zgniła i obwisła, a dach zaczął przeciekać.

Moja córka powiedziała, że mieszkanie tutaj nie jest bezpieczne dla ich dziecka, więc zdecydowali się pojechać do miasta i wynająć mieszkanie.

Zostałam sama. Jest mi ciężko, ale czasami przychodzą sąsiedzi i pomagają mi w pracach domowych.

Popularne wiadomości teraz

'Nadszedł czas, abyś opuściła urlop macierzyński. Nie jestem bankomatem. Tylko wiesz, na co wydać. Idź do pracy i naucz się ubiezpieczać”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

"Przeprowadziłam się do jego mieszkania. Zaczęłam gospodarzyć, niektóre rzeczy wyrzuciłam. Widziałam, że mąż się złości, ale nic nie mówił"

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

Ostatnio, wracając do domu, spotkałam sąsiadkę - biegała szczęśliwa, promieniała. Co się działo? Powiedziała mi, że jej zięć kupił mały dom poza miastem z czterema pokojami, wszystkie udogodnienia są w środku, nawet mały ogródek do sadzenia warzyw i kwiatów. Zabierają ją ze sobą. Jaka ona szczęśliwa! Przez chwilę było mi nawet smutno - moje dzieci nie zaprosiły mnie, żebym z nimi pojechała.

Moje dzieci przyjechały i zaczęły mi mówić, że biorą mieszkanie na kredyt i chcą mi je pokazać.

Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy do nowego domu. Dzieci były bardzo szczęśliwe, od razu zaczęły pokazywać mi nową okolicę, a oto winda, 5 piętro i mieszkanie. Było to czteropokojowe mieszkanie! Przytulne, nowe i co najważniejsze wyremontowane. To dla mnie niesamowity raj! A ja wzruszona pytam, który pokój jest mój.

Córka kazała mi nie psuć niespodzianki, tylko się cieszyć. Powiedziała, że nie wszyscy się tu zmieścimy. Tu będzie pokój dzieci, a tu ich sypialnia i przedpokój. Wkrótce planują kolejne dziecko, będzie ich dużo. I w ogóle, jak ja opuszczę swój dom? Mam z nim związanych wiele wspomnień, mieszkają tam moi przyjaciele, no i mój ulubiony kot!

Widać było, że jestem zdenerwowana. Spojrzałam na zięcia, a on spuścił wzrok, chowając oczy. Zawsze był posłuszny mojej córce, nigdy się jej nie sprzeciwiał. Powiedziałam córce, że spieszę się do kliniki i szybko poszłam na przystanek autobusowy.

Przez kilka dni czekałam, aż córka się opamięta i zadzwoni do mnie, żebym z nią zamieszkała. Postanowiłam do niej zadzwonić i zapytać, jak się czuje. Powiedziała, że wszystko w porządku, są zajęci remontem, zakupami, wybieraniem hydrauliki i mebli. Nie dodała nic więcej.

Piszę tu do was i myślę: może w tej sytuacji nie ma nic złego? Może podświadomie oszukiwałam samą siebie, że moja córka powinna koniecznie zabrać mnie do siebie? Przecież nie jest mi nic winna, a wręcz przeciwnie, powinna zbudować własną rodzinę. Oczywiście z goryczą uświadamiam sobie, że w wieku 63 lat stałam się nikomu niepotrzebna.