Oboje mają po czterdzieści lat i są razem od miliona lat. Ale co to jest milion, ich córka Diana zaczyna szkołę we wrześniu. W związku z tym nie chcieli mieć wystawnego wesela, tylko dla siebie. Ale w każdym razie panna młoda w drogiej białej sukni świeciła jaśniej niż słońce, a pan młody w garniturze w paski starał się nadążyć.
Szczególnie szczęśliwi byli rodzice, którzy się tego nie spodziewali. Wszyscy stłoczyliśmy się w małym pokoju i robiliśmy dużo hałasu, czekając, aż ciocia z irytującym głosem i czerwoną teczką uroczyście wezwie młodych do odpowiedzi. Nastąpiła przerwa, a mała Diana, z włosami ułożonymi w dorosły sposób, zapytała głośno, dlaczego ona i jej tata pobrali się dopiero teraz.
Przerwa natychmiast ogarnęła cały pokój i stała się groźnie nieskończona. Panna młoda z trudem stanęła na piętach i niejasno odpowiedziała, że zapytałaby o to ojca.
Krzysztof spojrzał na Annę drapieżnie i starając się być delikatny, odparł, że nie ma teraz ochoty na takie bzdury, lepiej będzie później.
Diana skrzyżowała ręce na piersiach i dąsała się. A ogólna pauza z groźnymi strzałami spojrzeń nie odpuszczała publiczności. Nie miałem wyjścia, musiałem interweniować, by zakończyć ten rodzinny skandal. Zaprosiłem dziewczynę do wysłuchania mojej opowieści o jej rodzicach.
Dawno, dawno temu, kiedy tata i mama dopiero się poznali i zakochali, oczywiście zamierzali się pobrać i zaprosili nawet wszystkich gości, ale nagle pomyśleli, że kiedyś w przyszłości będą mieli dziecko, chłopca, a może nawet dziewczynkę, jeśli będą mieli szczęście.
Diana uśmiechnęła się i skinęła głową, potwierdzając, że jest dziewczynką. Tak więc ta dziewczynka urodzi się, dorośnie, stanie się bardzo duża, jak Diana, i pewnego dnia zapyta swoich rodziców, jakie mieli wesele. I co by odpowiedzieli, nawet nie pamiętaliby, co się wtedy wydarzyło.
I wtedy mama i tata zastanowili się, zebrali wszystkich gości i powiedzieli, że będą musieli odłożyć ślub na kolejne dziesięć lat, wszystko dla dobra ich przyszłego dziecka. Nic nie można było zrobić. Ale kiedy dziecko się urodzi i dorośnie, zorganizują ślub.
Oczywiście wszyscy byliśmy wtedy trochę zdenerwowani, ale nie było nic do zrobienia, byliśmy tak głodni i poszliśmy do domu, aby poczekać kolejne dziesięć lat. A teraz, Diano, dziś minęło dokładnie dziesięć lat od tamtego czasu, urodziłaś się, dorosłaś i teraz możesz stać się prawdziwym gościem na ślubie swoich rodziców, aby zobaczyć wszystko na własne oczy. Czyż to nie cud?
Diana zawisła na szyi pary młodej i paplała, że jej mama i tata to najlepsi, najcierpliwsi i najmądrzejsi rodzice na Ziemi i bardzo ich kocha.
Ojciec Krzysztofa dyskretnie, ale mocno uścisnął mi dłoń, a nawet zaprosił na ryby...