Odpowiadało mi to, zdawałam sobie sprawę, że nigdy nie będziemy blisko, ale brak konfliktów też był plusem. Nie oczekiwałam więc od niej żadnej inicjatywy czy uwagi.

Jednak z roku na rok rozmawialiśmy coraz częściej, szczególnie po narodzinach wnuków. Mój stosunek do niej zaczął się zmieniać na lepsze.

I tu pojawia się problem: zaczęłam oczekiwać wzajemności. Z jednej strony mówi, że jestem dla niej jak córka. Ale jednocześnie czasami się na mnie denerwuje, potrafi być niegrzeczna. C

zasem mówi ładnie, a czasem powie mi wprost, że nie ufa mi jako przyjaciółce i że tak nigdy nie będzie. Albo powie, że zawsze bardziej kocha swoje dzieci i wnuki, które mieszkają w pobliżu, i nie powinnam się o to obrażać. Może powiedzieć, że nie jest teraz w nastroju do komunikowania się ze mną.

Taka lekceważąca postawa mnie obraża. Mój mąż i ja dobrze zarabiamy, co miesiąc dajemy jej pewną kwotę i wysyłamy ją nad morze. Doskonale się ze mną komunikuje, kiedy chodzę z nią na zakupy i kupuję dla niej wszystko, ale przez resztę czasu albo mnie ignoruje, albo używa obraźliwych zwrotów, kiedy próbuję się z nią komunikować, tak jakby nie była teraz z nami.

Popularne wiadomości teraz

"Mój mąż nie ukrywał, że nawet po ślubie ze mną nadal utrzymuje relacje ze swoimi kochankami: jest taki pewny siebie"

"Moje życie osobiste wreszcie się poprawiło, a moja córka płacze, że nie pomagam przy wnuczce: czy nie zasługuję na trochę czasu dla siebie"

"Mój mąż prosi mnie o zmianę zawodu, to wpływ mojej teściowej: nie rozumiem ludzi, którzy wtrącają się w sprawy innych ludzi"

"Kiedy mój mąż nie chciał naprawiać kranu ani wykonywać prac domowych, przestałam dla niego gotować"

Cały czas mówi, żebym się nie obrażał, że po prostu nie ma czasu. Ostatnio zaczęła narzekać na swoje córki, że rzadko do niej dzwonią, że nie poświęcają jej wystarczająco dużo uwagi. Innymi słowy, zawsze ma czas dla swoich córek.

Nie pomagają jej finansowo, ale zawsze usprawiedliwia je, mówiąc, że nie mają pieniędzy (moim zdaniem po prostu nie chcą). Mamy dwóch chłopców, którzy są starsi od pozostałych wnuków i nie raz mówiono mi, że ona bardziej kocha dziewczynki. Moim zdaniem nie jest to taktowne.

Dziwi mnie, jak może być dla mnie nieuprzejma dzisiaj, a następnego dnia dzwonić ponownie, jakby nic się nie stało. Nie rozumiem, dlaczego ma do mnie takie podejście... Czy jest głupia? A może celowo chce mnie zranić? A może ona naprawdę chce, żebym została w tyle i się nie odzywała, tylko dawała mi pieniądze?

Może powinnam ją ograniczyć finansowo? Kobiety teściowe, poradźcie mi jak zrozumieć drugą matkę, jak się przy niej zachowywać? Nie powiedziałbym, że jest zazdrosna o swojego syna, jesteśmy razem od dwóch dekad i ogólnie wydaje mi się, że przyzwyczaiła się do mnie i zaakceptowała mnie w rodzinie dawno temu.